W trzecim ligowym występie przed własną publicznością w tym sezonie hokeiści Energi
Stoczniowiec zagrali drugą dogrywkę. W dodatkowym czasie gospodarze mieli nawet przewagę dwóch zawodników, ale starcie z mistrzem Polski zakończyli podziałem punktów. Podopieczni
Henryka Zabrockiego zremisowali z Cracovią 3:3 (1:1, 1:2, 1:0). Dzięki wtorkowej zdobyczy "Stocznia" jest już wiceliderem tabeli! W piątek dojdzie do meczu na szczycie. Gdańszczanie wystąpią w Tychach, gdzie jest obecnie siedziba przodownika rozgrywek.
Bramki: 1:0 Artur Kostecki (4), 1:1 Zbigniew Podlipni (12), 1:2 Leszek Laszkiewicz (24), 2:2 Roman Skutchan (29), 2:3 Leszek Laszkiewicz (40), 3:3 Marcin Słodczyk (49). STOCZNIOWIEC: Odrobny - Rompkowski, Riabenko; Jurasek, Zachariasz, Kostecki - Wróbel, Smeja; Rzeszutko, Hult, Jankowski - Benasiewicz, Leśniak; Słodczyk, Hurtaj, Skutchan - Skrzypkowski, Młynarczyk; Poziomkowski, Drzewiecki, Urbanowicz.
Kary: Stoczniowiec - 10 minut; Cracovia - 16 w tym 6 minut technicznych.
Widzów: 1 200.
Gdańszczanie potrzebowali niewiele ponad trzech minut, aby zdobyć prowadzenie.
Zdenek Jurasek podążył za swoim strzałem, który odbił bramkarz. Następnie odegrał krążek do
Łukasza Zachariasza, a ten dokładnym podaniem otworzył drogę do bramki Kosteckiemu. Jednak głównie w dwóch pierwszych tercjach stroną przeważającą była Cracovia. -
Wiedzieliśmy, że rywale będą atakować skrzydłami. Nie potrafiliśmy znaleźć na to recepty - przyznał trener Zabrocki.
Wyrównanie padło po błędzie
Michała Smeji. Niektórzy chętnie wpisaliby gdańskiemu obrońcy asystę obok
Richarda Hartmanna przy golu Podlipniego. Natomiast trafienie Laszkiewicza po podaniu
Grzegorza Pasiuta to efekt zamknięcia gdańszczan niemal na ich tercji od razu po zmianie stron. Ten duet wykazał się jeszcze pod koniec tej odsłony gry. Szkoda tym bardziej, gdyż do zejścia na przerwę pozostawało zaledwie 17 sekund. Aż dwóch gdańszczan pojechało za bramkę za krakowskim środkowym pierwszego ataku, a Laszkiewicz został osamotniony kilka metrów od celu. Gdy dostał krążek, wiedział co z nim zrobić.
Paradoksalnie, choć "Pasy" przeważały, to kontry miejscowych mogły dać odwrotny wynik. W 29. minucie na środku tafli w głowę został uderzony
Peter Hurtaj. Spadł mu kas, nie podnosił się z lodu. Gdyby była to piłka nożna, koledzy przerwaliby mecz, wybiciem piłki poza boisko. Ale to hokej, a tutaj za umyślne wybicie krążka poza bandę jest kara. Dlatego gdańszczanie nie zważali na kolegę. Słodczyk uruchomił na prawym skrzydle Skutchana, a ten po solowej akcji wyrównał. Chwilę później "Stocznia" powinna podwyższyć. Sam na sam z bramkarzem znalazł się
Maciej Urbanowicz. Jechał jednak zbyt wolno i na plecy "doskoczył" mu obrońca. Zaatakowany z tyłu gdański napastnik nie mógł oddać już precyzyjnego strzału. Dla rywala nie było nawet kary, nie mówiąc o karnym, którego domagała się część widowni.
Wykluczenia posypały się dopiero w trzeciej tercji. Niektóre sędziowie nakładali zbyt pochopnie. Cracovia aż trzykrotnie dostawała wykluczenia tzw. techniczne. W dogrywce musiała się nawet bronić trzech na pięciu. Gol padł już tylko jeden. Jeszcze w regulaminowym czasie gry Skutchan zza bramki wyłożył krążek Słodczykowi, a ten uderzył z taką siłą, że o mały włos "guma" nie przerwała siatki. -
Zarówno straciliśmy, jak i zyskaliśmy punkt. Drużyna pokazała charakter, gdyż do końca walczyła o wyrównanie. Jednak w dogrywce powinna wykorzystać przewagę liczebną. Zabrakło wówczas cwaniactwa, lód także był już słaby i nie ułatwiał płynnej gry - ocenił trener Zabrocki. -
Powinniśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść w 60 minutach. Mieliśmy akcję na 4:2, ale jej nie wykorzystaliśmy i od razu dostaliśmy trzecią bramkę. A siły na cały mecz trudno znaleźć. Do pełnej kadry brakuje nam co najmniej trzech zawodników. Nie mamy też własnego lodu. Do grudnia trenować musimy w Katowicach. Dlatego na razie koncetrujemy się, aby zdobywać punkty, które potrzebne są do awansu do "6". Potem pomyślimy o obronie mistrzostwa. Pod kątem kadry narodowej w gdańskiej drużynie z uwagą obserwuje Drzewieckiego i Odrobnego. Bramkarz zrobił dziś swoje, a napastnik potwierdził, że jego atutami są technika i dobra jazda na łyżwach - podkreślał
Rudolf Rohacek, szkoleniowiec Cracovii i reprezentacji Polski. Najlepszymi hokeistami spotkania uznano jednak innych:
Bartłomieja Wróbla i Laszkiewicza.
Pozostałe wyniki 7. kolejki: Zagłębie Sosnowiec - GKS Tychy
1:3 (0:1, 0:1, 1:1); Unia Oświęcim - MUKS Naprzód Janów 4:2 (1:0, 3:1, 0:1); KTH Krynica - KH Sanok 3:0 (1:0, 2:0, 0:0); TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń - Wojas Podhale Nowy Targ 2:0 (0:0, 0:0, 2:0).
1. GKS Tychy 7 6 1 0 38-14 19
2. Stoczniowiec Energa 7 3 2 2 30-17 11
3. Wojas Podhale 7 3 2 2 27-21 11
4. TKH Toruń 7 2 3 2 20-18 10
5. Cracovia Comarch 7 2 3 2 27-27 10
6. KTH Krynica 7 3 1 3 17-23 10
7. TH Unia Oświęcim 7 3 0 4 25-22 9
8. Zagłębie Sosnowiec 7 3 0 4 20-25 9
9. MUKS Naprzód Janów 7 3 0 4 20-30 9
10. KH Sanok 7 1 0 6 13-40 3
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
