• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pojedynek gigantów

6 sierpnia 2001 (artykuł sprzed 22 lat) 
Kilkanaście tysięcy widzów przyciągnęły na sopockie molo w sobotę match racingowe regaty Bols Maxi Cup. Choć zmagania żeglarzy można było śledzić na wielkim telebimie, wszyscy chcieli być jak najbliżej zmagań. A okzja była znakomita, gdyż jedna z boi zwrotnych została ustawiona w pobliżu deptaka. W rywalizacji jachtu Bols Sport z bliźniaczą łódką Milene zwyciężył ten pierwszy 2:1.

Oba jachty należą do klasy Maxi 80, czyli mają po 24 metry długości, 6 metrów szerokością, a po rozwinięciu spinekera powierzchnia żagli osiąga aż 550 metrów kwadratowych. Bols Sport znamy nie tylko z telewizyjnych reklamówek. Zanim został sprowadzony do Polski, dwukrotnie startował w regatach okołoziemskich Whitbread. Dwuletnią służbę w nowych barwach okrasił m.in. rekordem na Atlantyku na trasie Las Palmas - Salvador da Bahia oraz 2. i 3. miejscem w Gotland Runt.

Sopockie regaty były dla Bolsa ostatnimi w Polsce w tym roku. 11 sierpnia wyruszy do Holandii, a miesiąc później zostanie zapakowany do kontenera i uda się do Australii. Tam czeka go kolejne wyznanie - start w regatach Sydney - Hobart.

- W Pucku od kilku lat przeprowadza się regaty match racingowe w klasach olimpijskich. Jednak tak wielkie jachty wedle tych zasad ścigały się w Polsce po raz pierwszy - mówi Andrzej Reyman, szef komisji regatowej, która od międzynarodowego grona żeglarzy, choć nie była wcale łagodna, otrzymała celującą ocenę. Równie dużo pochwał odebrał Piotr Lesiak, komandor YK Stal Gdynia, który to klub był współorganizatorem przedsięwzięcia.

Na obu jachtach znalazło się miejsce dla blisko 50 żeglarzy. Rekrutowali się oni m.in. z Nowej Zelandii, Australii, Włoch, RPA, W. Brytanii i Polski. Na Bolsie dowodził Nowozelandczyk, Gordon Kay, a skiperem norweskiej Milene był Brytyjczyk Jason Toyne.

Match racing to niezwykle widowiskowy i łatwy do oglądania wyścig jeden na jednego. W Sopocie zaplanowano trzy biegi, a zwycięzcą regat został jacht, który mijał metę częściej na pierwszym miejscu. W pierwszym i trzecim biegu udało się to Bolsowi, w drugim wygrali goście. Za każdym razem nie obyło się bez dodatkowych emocji. W inauguracyjnym starcie przewinienie popełniła Milene. Zgodnie z regulaminem powinna zrobić karne okrążenie boi. Nie uczyniła tego, ale i tak na mecie była druga. W drugim starcie Bols dotknął znaku i "kręcił" karę. Mimo to nadal prowadził. Dopiero zły wybór kierunku żeglowania w ostatniej fazie spowodował, że przegrał. Trzeci wyścig został skrócony, gdyż słabł wiatr. Tym razem było to jednostronne widowisko, gdyż Milene zgubił spinaker, czyli jak później żartował Toyne, przeznaczył go na przynęte dla ryb.
I choć innych zabawnych momentów nie brakowało, to Stefan Jaworski przynał, że: Była to twarda walka, twardych ludzi i każdy z nas jest bardzo zmęczony, ale bez względu na wynik jesteśmy zadowoleni. Przybliżyliśmy żeglarstwo przez duże "ż" masowej publiczności".

Dzień przed zmaganiami zawodowców w ich rolę mogli wcielić się zaproszeni dziennikarze. Drogą losowania zostaliśmy przydzieleni do poszczególnych jachtów. Wyszliśmy z Gdyni, a zanim dotarliśmy do Gdańska, na wysokości sopockiego molo rozegraliśmy wyścig Bols Media Cup. Bols Sport z łatwością pokonał w nim Milene. Na pokładzie zwycięskiej łódki żeglował m.in. red. Andrzej Janisz z Polskiego Radia oraz niżej podpisany. Na pamiątkę żeglarskiej przygody otrzymaliśmy złote, a pokonani srebrne medale.

Jacek Główczyński


Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane