• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Polska - Austria 36:19

jag.
23 czerwca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Polscy piłkarze ręczni po raz drugi z rzędu zagrają w finałach mistrzostw Europy. Bilety na przełom stycznia i lutego przyszłego roku do Słowenii, gdzie zagra szesnaście najlepszych zespołów naszego kontynentu, podopieczni Bogdana Zajączkowskiego i Wojciecha Nowińskiego zapewnili sobie gromiąc w Radomiu Austrię 36:19 (15:11). Losowanie turnieju finałowego odbędzie się 27 czerwca.

POLSKA: Szmal, Marszalek - Tkaczyk 12, Lis 4, Kuchczyński 3, Starczan 3, Kliszczyk 2, Jurkiewicz 3, Bielecki 2, Nilsson 1, Moszczyński 1, Nowakowski 2, Lijewski 3, Paluch.

Przed tygodniem Polacy przegrali na wyjeździe 24:30. Aby awansować, trzeba było wygrać co najmniej siedmioma bramkami lub też sześcioma, ale wówczas rywale nie mogli rzucić celnie więcej niż 23 razy. Dwa tysiące widzów od początku wierzyło, że to zadanie uda się miejscowym wykonać. Co prawda, na przełomie połów, gdy coś zacięło się w biało-czerwonym mechanizmie, większość widzów wywoływała na parkiet Karola Bieleckiego, ale trenerzy wybrali inną koncepcję, a czas pokazał, że mieli rację.

Rozpoczęło się od 0:2 i bramek z karnych Andreasa Stachelbergera. Na szczęście miejscowi odpowiedzieli czterema trafieniami, z których trzy były dziełem Grzegorza Tkaczyka. Rozgrywający Magdeburga wysoką skutecznością i efektownymi karnymi z obrotu sprawiał sobie najlepszy prezent... ślubny, gdyż nazajutrz zmienił stan cywilny.

- Gdyby nie błędy pod koniec pierwszej połowy, to już przed przerwą mogliśmy prowadzić różnicą 7-8 bramek. Potem zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Udanie bronił Sławek Szmal. Okazało się, że jesteśmy lepsi od rywali o dwie klasy. Tym bardziej nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego przegraliśmy w Austrii - mówił przed kamerami Polstu Sport, który po raz kolejny na żywo pokazał szczypiorniak, Grzegorz Tkaczyk.

Na 6:4 rzucił Damian Moszczyński, a po kwadransie prowadziliśmy 9:5. Dali o sobie znać młodzieżowcy: Patryk Kuchczyński i Mariusz Jurkiewicz. Ten drugi szczególnie wartościową zmianę dał po przerwie. Może nie rzucał zbyt wiele, ale ściągał na siebie rywali i obsługiwał rywali celnymi podaniami lub zarabiał karne.

W 18 min, po bramce Kuchczyńskiego, straty z pierwszego meczu zostały odrobione. Polska prowadziła 12:6. Skrzydła podcięły naszym kary, w tym druga tego dnia dla Dawida Nilssona.

Po przerwie biało-czerwoni wyszli w obronie 4+2, co zupełnie sparaliżowało atak pozycyjny Austrii. Dość powiedzieć, że między 40 a 42 min zdobyliśmy siedem bramek bez własnych strat, a wynikł urósł do 30:15!

- Zakładaliśmy, że wygramy i awansujemy, ale nie spodziewałem się, że w takim stylu. Graliśmy bardzo dobry mecz. Przed przerwą były jeszcze nerwy i przeciwnik to wykorzystał. W drugiej połowie graliśmy zdecydowanie lepiej. Rywale chyba przestali wierzyć w powodzenie, a z naszej strony nastąpiła jeszcze większa mobilizacja - cieszył się Bogdan Zajączkowski.
Głos Wybrzeżajag.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane