Polskie siatkarki rozbiły Bułgarię 4:1 (25:18, 25:20, 25:22, 22:25, 25:15) w rozegranym w Trzciance ostatnim sprawdzianie przed eliminacjami do Grand Prix. Od dzisiaj biało-czerwone wraz z Rosją, Bułgarią, Holendią, Niemcami i Grecją walczyć będą w Pile o trzy miejsca premiowane grą w odpowiedniku męskiej Ligi Światowej.
- O starcie w tym turnieju dowiedziałyśmy się stosunkowo niedawno, już w trakcie przygotowań do finałów mistrzostw Europy. Zatem trudno mówić o jakiś specjalnych przygotowaniach, ale na pewno też nie bierzemy tych zawodów z marszu. Są one bowiem dla nas bardzo ważne. Gra w Grand Prix to możliwość pojedynkowania się z najlepszymi drużynami świata na co dzień oraz niemal pewny awans w światowym rankingu - mówi Izabela Bełcik, gdańska jedynaczka w kadrze seniorek.
Po ostatnim sprawdzianie z Bułgarią Andrzej Niemczyk był zadowolony nie tylko z wyniku.
- Chciałem wypróbować kilka wariantów gry w spotkaniu z silnym rywalem. Graliśmy o 19.00, czyli godzinie, o której będziemy rozpoczynać wszystkie mecze w Pile. Miałem zbyt mało czasu, żeby popracować nad mentalnością dziewczyn. Obawiam się trochę o dyspozycję psychiczną. Jednak jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i powinniśmy wywalczyć miejsce w czołowej trójce. Faworytkami są Rosjanki. Z pozostałymi drużynami stać nas na wygrane - podkreśla szkoleniowiec polskiej reprezentacji.
W sprawdzianie z Bułgarkami Niemczyk z powołanej na Grand Prix "12" oszczędzał Agatę Mróz i Joannę Mirek. Bełcik czuje się pewniaczką w reprezentacji.
- Na rozegraniu zostały dwie zawodniczki. Na pewno jest większy spokój, aleten fakt nie wpływana jakość mojej pracy treningowej. W Pile jeszcze pierwszą wystawiaczką będzie Magda Śliwa, ale w kontekście mistrzostw Europy zamierzam walczyć o miejsce w "6" - dodaje gdańszczanka.
Wszystkie mecze Polek "na żywo" pokaże Polsat Sport.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
