• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rekord z lodem

Krystian Gojtowski
25 stycznia 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Anną Rogowską

Już na początku sezonu halowego Anna Rogowska, tyczkarka Sopockiego Klubu Lekkoatletycznego, pokusiła się o rekord Polski (4,70 m). Jednak start podczas mistrzostw Śląska w spalskiej hali zakończył się nie pierwszym w jej karierze pechowym wydarzeniem. Plecy są obolałe, ale brązowa medalistka olimpijska powinna wystąpić w jutrzejszym mityngu Elite Cafe Cup, w bydgoskiej hali "Łuczniczka".

- Jesteś zaskoczona, że już na początku sezonu halowego ustanowiłaś rekord Polski?
- To był mój pierwszy start. Miał być tylko przetarciem. Skakałam z 14 kroków, tak jak podczas igrzysk olimpijskich w Atenach. To była próba generalna przed środowymi zawodami w Bydgoszczy, więc nie rozmyślałam o tym, czy będzie dobrze czy źle. Z wyniku jestem bardzo zadowolona.
- Rekord Polski odebrałaś Monice Pyrek. Już na początku roku rzucasz jej rękawicę?
- Bez przesady, nie podchodzę do tego w ten sposób. Wiem, że Monikę stać na wysokie skakanie. Wyższego od mojego 4,70 m. Atakując tę wysokość nie myślałam o tym, że zamierzam odebrać rekord Monice.
- Czy ten wynik ma sugerować, że zmianie uległy twoje priorytety na ten rok? Wydawało się, że sezon halowy ma stanowić jedynie przygotowanie do letnich startów. Czy ustanowienie rekordu Polski przestawiło twoje plany do góry nogami?
- Nie, nic się nie zmieniło. Na okres startów w hali patrzę z przymrużeniem oka. Przygotowania zaczęłam dość późno, bo musiałam odpocząć po sezonie letnim, który był bardzo długi. Trwał aż cztery miesiące. Cel na ten rok nie uległ zmianie. Najważniejsze dla mnie są mistrzostwa świata w Helsinkach. A że te zawody mi wyszły? Nie ma się co nad tym zastanawiać. Mam nadzieję, że to nie ostatni mój tak dobry wynik.
- Od kiedy przygotowujesz się do sezonu halowego?
- Na dobrą sprawę, od listpada, kiedy byłam na pierwszym obozie - w Szklarskiej Porębie. Sezonu halowego nigdy nie odpuszczałam, ale stanowi on przygotowanie do startów letnich. Trudno powiedzieć, jak w hali będzie wyglądać moja forma, bo na dobrą sprawę jest to tylko kilka startów. Jestem typem zawodniczki, która musi się oskakać w poważnych zawodach, a tego w hali będzie brakowało.
- W środę startujesz w dobrze obsadzonym mityngu Elite Cafe Cup w Bydgoszczy. Będą tam Monika Pyrek i Swietłana Fieofanowa. Trochę nie żałujesz, że rekord pobiłaś w Spale? W Bydgoszczy dostałabyś za niego większą premię...
- W Spale żadnej premii nie otrzymałam, bo za rekordy Polski PZLA nie płaci. A skakałem tylko po to, by osiągnąć jak najlepszy wynik. Nie myślałam o biciu rekordu kraju. Nie przejmuję się tym.
- Ten pierwszy w tym roku start przyniósł trochę szczęścia i trochę pecha...
- Podczas pierwszej próby na wysokości 4,80 metra spadłam na poprzeczkę tak niefortunnie, że się połamała, a ja potłukłam sobie plecy. Było nieprzyjemnie. Biorę wcierki, okładam się lodem. Myślę, że ze zdrowiem do środy będzie wszystko dobrze. A jak ze zdrowiem będzie dobrze, to i wynik powinien być niezły.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane