• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Remis na szczycie

jag.
28 października 2006 (artykuł sprzed 17 lat) 
Nie było rozstrzygnięcia w meczu na szczycie 17. kolejki Polskiej Ligi Hokeja. Wicelider zremisował z liderem 4:4 (1:0, 1:3, 2:1). Energa Stoczniowiec dość niefrasobliwie zagrała w końcóce regulaminowego czasu gry. GKS Tychy podział punktów zapewnił sobie po zdobyciu gola w liczebnym osłabieniu! Na listę strzelców po raz trzeci tego dnia wpisał się Robin Bacul. W niedzielę podopieczni Henryka Zabrockiego zakończą rundę zasadniczą meczem w Nowym Targu. Z Wojasem Podhale zagrają o drugie miejsce. Wystarczy tylko... zremisować.

Bramki: 1:0 Hurtaj - Skutchan (9:06), 1:1 Bacul - Ślusarczyk (20:23), 2:1 Hurtaj - Słodczyk (20:53), 2:2 Ślusarczyk - Jakubik (21:44), 2:3 Bacul - Śmiełowski (25:25), 3:3 Rzeszutko - Zachariasz - Jurasek (40:39), 4:3 Jankowski (51:55), 4:4 Bacul (58:01).

STOCZNIOWIEC: Odrobny - Skrzypkowski, Rompkowski; Kostecki, Zachariasz, Jurasek - Wróbel, LeÊniak; Skutchan, Hurtaj, Słodczyk - Benasiewicz, Smeja; Drzewiecki, Urbanowicz, Jankowski oraz Rzeszutko.

Kary: Stoczniowiec 16, w tym 10 dla Słodczyka; Tychy 14. Widzów: 2400. Sędziowali Marczuk (Toruń) oraz Roemisch (Jastrzębie-Zdrój) i Hyliński (Oświęcim).

To był rekord frekwencji tego sezonu. Jednak strona trybun w "Olivii" wypełniła się prawie w komplecie. Ci co nie przeszli, niech żałują. Tak dobrego i dramatyczne meczu za razem nie było od wielu miesięcy. Szkoda, że akurat tego dnia słabszy dzień przydarzył się gdańskiej defensywie. Miejscowi byli też zupełnie nieprzygotowani do rozgrywania gry w przewadze. - Rywale nas zaskoczyli. Niespodziewaliśmy się, że będa wyjeżdżać tak wysoko - przyznał trener Zabrocki. Na niespełna dwie minuty przed końcem czwórka tyszan zamknęła nawet w "zamku" grających w komplecie gospodarzy! Gdy gdańszczanie wyszli z tego oblężenia, nadziali się na kontrę, która ustaliła wynik meczu.

Już pierwsza tercja zapowiadała dobry mecz. Akcje przenosiły się raz pod jedną, raz pod drugą bramkę, było sporo strzałów i walki na całym lodowisku. W 10. minucie przyjezdnych zaskoczył duet od naszych południowych sąsiadów. Roman Skutchan znalazł jakieś cztery metry od bramki Petera Hurtaja, a ten uderzył bez zbędnej zwłoki, a co najważniejsze celnie.

"Stocznia" zupełnie pogubiła się w drugiej tercji. W ciągu niespełna sześciu minut dostała trzy gole, a odpowiedziała tylko jednym. Złośliwi powiadali, że przy tych bramkach asysty powinno się zapisać... gdańszczanom, kolejno: Pawłowi Skrzypkowskiemu, Michałowi Smeji i Przemysławowi Odrobnemu. Bramkarz Stoczniowca za niefortunną interwencję przy trzecim golu zrehabilitował się w liczbenej... przewadze, gdy dwukrotnie bronił strzały Piotra Sarnika. W 33. minucie nie dał się zaś pokonać przy rzucie karnym. Adrian Parzyszek strzelił w słupek. Jednak tyski szkoleniowiec żałował najbardziej innych sytuacji. - Powinniśmy zwycięstwo zapewnić sobie w dóch pierwszych tercjach. Michał Woźnica musi wykorzystywać takie sytuacje, które dwukrotnie miał - narzekał Wojciech Matczak.

Nową wiarę w gospodarzy wlał Jarosław Rzeszutko. Wjechał on na lód dopiero w trzeciej tercji, ale od razu pierwszą obecność w grze podkreślił golem na 3:3. - Kocham hokej i na lodzie zawsze zostawiam serce. Cieszę się, że w ogóle mogę pomóc drużynie - skromnie mówił napastnik, pytany, czy nie zasługuje na grę w pełnym wymiarze czasu. Po tej bramce publiczność skandowała najczęściej: "Stocznia - tylko zwycięstwo" i Ten mecz musimy wygrać". I o mały włos nie stałoby się wedle życzenia kibiców. Co prawda Stoczniowiec nic nie mógl poradzić, gdy przez pół minuty grał 5 na 3, ale w 52. minucie kapitalną akcję przeprowadził Wojciech Jankowski. Skrzydłowy trzeciego ataku praktycznie przejechał całą tercję obronna rywali z krążkiem przy kiju, by zdobyć prowadzenie 4:3!

Gdy wydawało się, że eksgdańszczanin Mariusz Justka chce pomóc "Stoczni" w ograniu lidera, gdyż napastnik udał się na dwuminutową karę, na gospodarzy spał niespodziewany cios. Bacul zdobył tego dnia trzeciego gola. - Właściwie z tego remisu powinniśmy być zadowoleni. Z drugiej strony zwycięstwo było tak blisko. Wystarczyłoby, aby Roman Skutchan w sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelił na 5:3 - mówił trener Zabrocki.

W dogrywce gole nie padły, choć były ku temu szanse. Najlepsze mieli Zdenek Jurasek i Parzyszek. Stoczniowiec wzbogacił się zatem o jeden punkt, a do lidera nadal traci pięć "oczek". Taki sam dorobek ma Wojas Podhale Nowy Targ. Na razie drugie miejsce mają gdańszczanie, bo wygrali z tym rywalem u siebie 4:1. W niedzielę na wyjeździe muszą z tym rywalem zagrać na remis, aby obronić pozycję wicelidera po sezonie zasadniczym.
jag.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (22)

  • Brawo !!!!

    Fajny mecz, dużo ludzi na trybunach, szkoda, że Stocznia nie dowiozła zwycięstwa do końca. Ale i tak duże brawa.

    • 0 0

  • musi byc medal

    pomyslec ze w wkacje bronilismy sie przed spadkiem a teraz
    walczymy o medale

    • 0 0

  • heeeeeeeeeeeej STOCZNIA goooooooooooollllll!!!!!!!

    • 0 0

  • BRAWO BRAWO

    Na takie mecze warto czekac dlugo. Szkoda ze nasi obroncy popelnili tak fatalne bledy. Ale trudno bedzie lepiej. Brawa dla mlodych szczegolnie Rzeszuta, ktory to powinien raz na zawsze wygryzc Kostka z pierwszej piatki.

    • 0 0

  • Rzeszut niestety tylko dobry jak wejdzie na podmeczonego przeciwnika, potem akcje juz mu sie nie kleja im dluzej na lodzie

    szkoda ze trener nie wpuscil Slodczyka po karze a doslownie w kolejnej zmianie jego piatce ale z kosteckim zamiast niego wpuscili 4 bramke... a zwyciestwo bylo blisko :)

    • 0 0

  • No nie wiem.

    No nie wiem czy Rzeszutko jest dobry tylko na podmeczonego przeciwnika. We wtorak z Cracovia zdobyl dla nas pierwsza bramke w 26 minucie. Wtedy jeszcze chyba nie byli przemeczeni.

    • 0 0

  • słówko o kibicowaniu

    Nie wiem czy to teraz nowy standard - nie na każdy mecz Stoczni chodzę, ale żenujące były te przyśpiewki "Tychy k.. i oprychy" itp.
    Mam nadzieję, że to jednorazowy pomysł bo m.in tym się charakteryzowały mecze Stoczni, że można było bez obaw na nie zabrać małe dzieci itd. a teraz widziałem jakie zażenowane miny mieli rodzice, którzy przyszli ze swoimi pociechami.
    Jak ktoś chce sobie śpiewać o k.. i jeb... to niech lepiej idzie na mecz Arki czy Lechii...

    • 0 0

  • XXX

    No nie przesadzaj. Zabierasz dzieci, super, usiadz sobie z malymi w gornej czesci hali i bedzie ok, napewno nic nie beda slyszec. To hokej a nie snooker. Bez przesady.

    • 0 0

  • Co ja mam pisać STOCZNIAAAAAAAAAAAAAAA :) Brawo chłopaki :)

    • 0 0

  • Fakt dawno tego nie było

    Ja od 3-4 lat jestem praktycznie na każdym meczu w Olivii nie mam dzieci a też nie specjalnie podobały mi dawno nie słyszane a żenujące przyśpiewki w stylu "ku*** pokonamy" niezła wiocha i obciach i nic nie zmienia tu miejsce siedzenia bo uwierz triple że wszystko doskonale słychać także na górze hali

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane