• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Andriejem Raszczyńskim

star.
18 września 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Andriej Raszczyński znowu strzela dla Stoczniowca. Po czterech kolejkach ekstraligi ma na koncie dwa gole i trzy asysty. Pochodzący z Mińska najlepszy snajper gdańszczan cztery i trzy lata temu wrócił do nas trochę przypadkowo, ale sprawia wrażenie zadowolonego. Kiedy latem '97 po raz pierwszy zdecydował się na grę w Polsce, był jeszcze nieopierzonym młokosem, mającym w dorobku zaledwie jeden sezon - i to w roli rezerwowego - w barwach Polimiru Nowopołock...

Mimo to w całorocznym sprawozdaniu Henryk Zabrocki apelował do zarządu RKS, aby za wszelką cenę go zatrzymać. Po następnym sezonie, gdy w klubie pojawił się Siergiej Wojkin, już takiego ciśnienia na Andrieja nie było (zawiódł w fazie play off), więc - ku rozczarowaniu wielu kibiców - odszedł do Katowic. Jego miejsce zajął rodak nowego szkoleniowca, Rosjanin Aleksander Belczukow. Co było potem?

- W "Spodku" poznałem fajnego trenera, z Janem Novotnym, który pracuje tam do tej pory, dobrze się rozumiałem, ale kontakt z drużyną miałem utrudniony - opowiada 25-letni hokeista z Białorusi. - Po treningu każdy szedł w swoją stronę, nie zyskałem kolegów. W Stoczniowcu było i jest inaczej.
- Sezon 2000/01 spędziłeś w Jugosławii. Jak tam trafiłeś?
- Znajomy trener z Białorusi dostał ofertę z Crvenej Zvezdy i zabrał mnie ze sobą. Poziom tamtejszego hokeja jest marny, zespół z Belgradu bił wszystkich na głowę, toteż uczestniczył jedynie w rozgrywkach... międzynarodowych, a konkretnie w lidze złożonej z czołowych klubów Słowenii, Chorwacji i Węgier. Grało dwanaście drużyn, przy czym pozostałe równocześnie brały udział w krajowych mistrzostwach. Spotkałem tam byłego bramkarza "stoczni", Romka Megę, który wylądował w Szekesfehervar. Crvena zakończyła sezon na ósmym miejscu.
- I po czterech latach wróciłeś do domu. Na krótko...
- HK Homel miał wielkie ambicje, działacze oczekiwali awansu do finału play off. Sezon zasadniczy - podobny do polskiego, bo tam też walczy osiem klubów - zakończyliśmy na pierwszym miejscu. W półfinale jednak Mohylew ograł nas 3-2. Decydujący mecz rozstrzygnął się w rzutach karnych. Koniec końców, Homel był czwarty. Latem przyszedł do klubu trener naszych pogromców, Rosjanin i pociągnął za sobą aż dwudziestu zawodników. Powiedział mi, że ma wolną rękę w budowaniu zespołu, nie ogranicza go limit obcokrajowców i w związku z tym muszę czekać na swoją szansę. Nie mam osiemnastu lat, więc raczej muszę grać. Odszedłem, lecz w marcu, gdy skończy się liga polska, wrócę do HK. Na Białorusi gra się do maja.
- W twojej ojczyźnie hokej przeżywa wielki boom.
- Prezydent Łukaszenka zadbał o to. Poczyniono wielkie inwestycje, buduje się lodowiska, a skoro są hale, muszą być i drużyny ligowe (w 1997 roku były tylko cztery - przyp.red.). Przygotowano więc z pompą trzyletnią umowę, na mocy której sponsorzy klubów zyskiwali ulgi podatkowe. Notabene po tym sezonie owa umowa się skończy i zobaczymy co będzie dalej. Na razie najlepsi hokeiści są traktowani na Białorusi niczym bogowie. Moja mama, księgowa w supermarkecie, ale nie takim dużym jak Geant, musi pracować pół roku, no, może pięć miesięcy, aby zarobić tyle, ile ja w miesiąc. Przede wszystkim dostawaliśmy wysokie premie, a wygrywaliśmy często.
- Czyli straciłeś przyjeżdżając do Polski.
- Tak, jeśli założyć, że na Białorusi dalej broniłbym barw tak dobrego klubu.
- Jak się żyje na Białorusi?
- Nie jest łatwo, ale jest coraz lepiej. W moim kraju nie ma klasy średniej, są albo bogaci, albo biedni. Rodzinny Mińsk staje się europejskim miastem.
- Jak widzisz Gdańsk po trzech latach przerwy?
- Zbudowali tu multikino. Innych różnic na razie nie zauważyłem. W klubie też bez zmian, gdyby nie drużyna. Ta zmieniła się całkowicie. Chłopacy, którzy ongiś grali w czwartym ataku, dziś decydują o sile "stoczni", ale to rzecz normalna. Starzy odchodzą.
- A jak skomentujesz pierwsze zwycięstwa?
- Udał nam się start. Cóż więcej? Z czasem będzie coraz trudniej. Unia, Tychy i Katowice z pewnością będą silniejsze. Skompletowanie czwartej piątki wydaje się koniecznością.
- Grasz w ataku z Moskalem i Fraszko...
- Dopiero ich poznaję, ale - jak się mówi - zawodowcy zawsze znajdą wspólny język. Adam zjadł zęby na hokeju. Zresztą on jest z nas wszystkich najstarszy i w meczu z Unią zdradzał objawy zmęczenia. Od razu i mnie, i Markowi jakoś nie szło, lecz zapewniam, że w piątek będzie dobrze.

Raszczyński w Stoczniowcu:
liga - play off
sezon - M B A B+A MK - M B A B+A MK
1997/98 - 36 17 5 22 24 - 13 9 3 12 10
1998/99 - 35 22 5 27 8 - 10 1 1 2 8
Głos Wybrzeżastar.

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (2)

  • fajnie

    bardzo sie ciesze ze Andriej znowu broni barw Stoczniowca i zycze mu powodzenia

    • 0 0

  • Raszczyk jestes the best

    Kiedys gdy gral u nas Andrej Raszczynski stal sie on dla mnie idolem naszego zespolu ,a powrot spowodowal ze stacznia zyskala dobrego zawodnika na ktorym mozna polegac.Andrej jest nadal moim idolem

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane