Prawdopodobnie
Arka ma najsilniej obsadzoną pozycję bramkarzy ze wszystkich drugoligowców. Krupski i Wyłupski to uznane nazwiska również w ekstraklasie. Ich rywalizacja zapowiadała się elektryzująco, a tymczasem na treningu pracują ramię w ramię jak starzy kumple.
- Spodziewam się, że Jarek dogada się z działaczami, a nasza współpraca podczas treningów będzie wyglądać tak samo. Jarek jest starszy ode mnie, jest bardzo doświadczony, więc będę miał od kogo się uczyć. To nam wszystkim wyjdzie na zdrowie. Bo to zdrowy układ - rywalizacja dwóch w miarę równych bramkarzy - z przekonaniem mówił
Sylwester Wyłupski, który pół rok temu przeniósł się z Wisły Płock do Gdyni, aby mieć większe szanse na regularne występy. W barwach nafciarzy nie miał ich wcale po przybyciu
Jakuba Wierzchowskiego.
- Nie irytowały cię spekulacje na twój temat? Ze i ciebie mogą objąć cięcia kadrowe? W końcu jesteś tylko wypożyczony.
- To nie był powód do zmartwień. Wydaje mi się, że jestem jeszcze młodym, a zarazem już doświadczonym golkiperem, że znalazłbym sobie inny klub. Chociaż wcale nie palę się, aby opuszczać Gdynię, ba, chcę tu być. Raz - podoba mi się miasto, dwa - kibice są wspaniali, trzy - moja rodzina czuje się tu bardzo dobrze, cztery - wspólnie z kolegami mamy tu coś do zrobienia. Bo nasza pozycja w tabeli nie jest adekwatna do naszych możliwości. Zamiast zastanawiać się, czy stanę pod ścianą, czy coś wydarzy, mówiłem sobie, że wiosną trzeba zrobić to co należy. A w czerwcu, po wykonaniu dobrej roboty, podać sobie rękę i odejść. Acz niekoniecznie. Nie wiem, jakie plany wobec mnie mają w Wiśle, ale z miłą chęcią przedłużyłbym umowę z Arką. Moje dziecko zobaczyło morze. Brałem to pod uwagę, gdy rozważałem, czy wybrać np. Zabrze albo Katowice.
- Tryskasz optymizmem.
- Nic nie powiem, żeby nie zapeszyć. Latem oczekiwano od nas zbyt wiele. To powiązało nogi niektórym kolegom. Niektórym nawet bardzo. Powstał jakiś blok psychiczny, który wywołał straszną nieskuteczność. Uważam jednak, że wiosną arkowcy pokażą na co ich stać. Trener Mandrysz wykonał mądry nanewr, rezygnując z wielkich zakupów. Trzon drużyny jakby zazębił się. Wiadomo, że zespół jest podzielony na drobne tryby. Jedni mają prowadzić grę, inni uzupełniać. Trener panuje nad całością.
- Pamiętasz, że jesień zaczęła się od twojego błędu?- Naturalnie, ale nie można żyć odgrzewaniem tego. Z pomyłek trzeba wyciągać wnioski. Być jeszcze bardziej ostrożnym. Pamiętajmy też, że bramkarz bezbłędny to ten, który siedzi na ławce.