• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Siatkówka w Cetniewie i Pucku

26 sierpnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Tak zaciętego turnieju o mistrzostwo Europy siatkarzy nikt nie mógł sobie przypomnieć. Przed ostatnim dniem gier eliminacyjnych w świętującym jubileusz 50-lecia OPO Cetniewo oraz w Pucku, gdzie rywalizują najlepsze zespoły kontynentu do lat 19, po cztery drużyny z każdej grupy mogły liczyć na awans do półfinałów! Szczęście uśmiechnęło się do Francji, Włoch i Niemiec, a ostatniego uczestnika medalowej rozgrywki wyłoniło spotkanie Polska - Rosja.

POLSKA: Augustyn, Ruciak, Szulik, Winiarski, Wlazły (tylko z Bułgarią), Neroj, Patucha oraz Olejniczak (libero), Wójcik (tylko z Ukrainą).

Po dwóch przegranych z Niemcami i Słowenią sytuacja biało-czerwonych była więcej niż zła. Aby awansować do półfinału, co było przedturniejowym zadaniem, nie wystarczyło wygrać wszystkich meczów, ale liczyć także na korzystne dla nas rozstrzygnięcia w pojedynkach grupowych rywali.

- Tego, że z Niemcami nie będzie łatwo, można było się spodziewać, gdyż przed miesiącem wygraliśmy z nimi na turnieju towarzyskim, ale tylko 3:2. Drużynę przygasiło dopiero niepowodzenie ze Słowenią. To była niczym niewytłumaczalna porażka. Nasz zespół jest już doświadczony w takich turniejach. Powinien wiedzieć, że jak nie idzie, gdy gra się przeciętnie, to trzeba grać punkt za punkt i wykorzystywać błędy rywali - podkreślał Andrzej Warych, szef wyszkolenia PZPS.

W zdecydowanie w czarniejszych barwach przyszłość Polaków w Cetniewie rysował jeden z wybrzeżowych trenerów.

- Z tego już nic nie będzie. Drużyna sprawia wrażenie zajechanej. Chłopcy chcą grać, ale nie mają sił - twierdził autorytatywnie.

Grzegorz Ryś, szkoleniowiec biało-czerwonych nie zgadzał się z takim poglądem. - "Drużyna musi tylko poskromić emocje, bo grać potrafi. Mam nadzieję, że udowodni to właśnie teraz, gdy nie ma już nic do stracenia - powtarzał.

I okazało się, że trener, który zdobył z tym zespołem srebro na mistrzostwach Europy kadetów, a potem z powodzeniem grał w serii B I ligi, miał rację.

Pierwszy set z Bułgarią był wyrównany, ale końcowka należała do naszej drużyny. Co prawda, po drugiej partii był remis, ale dwie następne odsłony toczyły się pod dyktando Polaków. Zbierali owoce głównie po dobrych blokach oraz udanych zagrywkach. Nie oznacza to, że oszczędzili widzom nerwów. W czwartej partii prowadzenie 20:17 zamienili w stratę 21:22, a później rywale mieli nawet piłkę setową, ale na szczęście do tie-breaka nie doszło.

- Na dzień wolny każdy z trenerów ma własny pomysł. Na przykład Rosja w ogóle nie pojawiła się w hali. Ja zdecydowałem, że należy drużynę oderwać od atmosfery zawodów. Pojechaliśmy na Hel. Potem była odnowa biologiczna, a wieczorem normalnie trenowaliśmy - wyznał "Głosowi" trener Ryś. Od siebie dodajmy, że aby nic nie przeszkadzało w koncentracji, zawodnicy otrzymali kategoroczny zakaz używania... telefonów komórkowych.

Mecz z Ukrainą biało-czerwoni rozpoczęli nieco usztywnieni. Przeciwnicy przejęli inicjatywę. Udało się wyrównać dopiero na 21:21, a w końcówce, po dobrych atakach Michała Winiarskiego, przechylić szalę wygranej na swoją korzyść. W dwóch kolejnych częściach pojedynku nikt nie miał wątpliwości, że to najlepszy występ Polaków w tych mistrzostwach. Kluczem do zwycięskich akcji było bardzo dobre przyjęcie zagrywki, ale największymi brawami licznie zgromadzona publiczność nagradzała zagrywkę (wszyscy nasi zawodnicy serwowali z wyskoku) oraz widowiskowe bloki.

- Przydałaby nam się pomoc Słowenii, ale nauczyłem się liczyć głównie na siebie. Po prostu trzeba spróbować wygrać z Rosją, i to 3:0 - mówił trener Ryś.

Andrzeja Warycha przewrotnie zapytaliśmy, czy jest sens organizowania turniejów finałowych w Polsce. Przed dwoma laty w mistrzostwach świata 20-latków we Wrocławiu Polacy zawiedli, seniorzy nie sprawili niespodzianki przed rokiem w finale Ligi Światowej, a teraz mamy niedosyt w Cetniewie po występach juniorów.

- Polacy zawsze sobie dorobią ideologię. Gdy wszyscy inni cieszą się, że pomaga własna publiczność, a i sędziowie przychylnym okiem patrzą na gospodarzy, my narzekamy. Dlaczego obecność prezesów czy rodziców ma naszych zawodników wprawiać w niemoc? Z takimi mitami trzeba walczyć równie stanowczo, jak z przeciwnikiem na parkiecie. Sześć zwycięstw w tegorocznej Lidze Światowej dowodzi, że możemy wygrywać u siebie. Warto, aby za ciosem poszli juniorzy - dowodzi szef wyszkolenia PZPS.

W nadmorskich mistrzostwach dobitnie przekonaliśmy się, że poza formą sportową jest jeszcze jeden aspekt, który decyduje o powodzeniu lub nie. Jest nim szczęście. W półfinale zagrają na przykład Włosi, którzy trzy z czterech meczów wygrali po tie-breakach, w tym ostatni ze Słowenią, wyciągnęli z 0:2 w setach. Ponadto akurat przeciwko nim dołek formy przydarzył się Francji. Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy Niemiec, gdyby wczoraj, zamiast wygrać 34:32 pierwszego seta ze Słowenią, przegrały, co mogło się zdarzyć, gdyż rywale też mieli piłki setowe. Niestety, dla nas zespół z Bałkanów wygrał tylko raz... z Polską.

Grupa pucka: Jugosławia - Łotwa 3:2, Francja - Włochy 0:3, Słowacja - Chorwacja 3:0, Łotwa - Francja 0:3, Włochy - Słowacja 3:2, Chorwacja - Jugosławia (zakończył się po zamknięciu wydania).

Tabela:
1. Francja 4-1 9 12:6,
2. Włochy 4-1 9 14:9,
3. Słowacja 3-2 8 13:7,
4. Łotwa 2-3 7 9:12,
5. Jugosławia 1-3 5 5:11,
6. Chorwacja 0-4 4 4:12.

Grupa cetniewska: Słowenia - Rosja 0:3, Bułgaria - Niemcy 2:3, POLSKA - Ukraina 3:0, Niemcy - Słowenia 3:1, Ukraina - Bułgaria 2:3, POLSKA - Rosja (zakończył się po zamknięciu wydania).

Tabela:
1. Niemcy 4-1 9 12:9,
2. Rosja 3-1 7 9:4,
3. Ukraina 2-3 7 9:10,
4. Bułgaria 2-3 7 9:11,
5. POLSKA 2-2 6 8:7,
6. Słowenia 1-4 6 4:12.

W przypadku równej liczby punktów decyduje stosunek setów.
Głos Wybrzeża

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane