Rozmowa z
Eweliną KobrynPozyskanie Eweliny Kobryn będzie tego lata najprawdopodobniej pierwszym ruchem transferowym działaczy Basketball Investments SSA. 22-letnia środkowa Wisły Kraków i reprezentacji Polski niedługo ma podpisać trzyletnią umowę na grę w zespole koszykarek
Lotosu VBW Climy Gdynia. "Shaq", bo taki pseudonim nosi centerka, złoży zapewne swój autograf na umowie po operacji kolana, jaką ma przejść dzisiaj w Szpitalu Miejskim w Gdyni.
- Na czym polega ten zabieg?
- Będę miała wycinaną łąkotkę lub jej część. Kolano pobolewało mnie już w ubiegłym roku podczas zgrupowania kadry. Jakoś trenowałam i grałam z tym bólem, teraz postanowiłam wyleczyć kolano.
- Działacze Lotosu nie mieli chyba zbyt zadowolonych min, gdy dowiedzeli się o pani przypadłości?
- Od początku grałam w otwarte karty i poprzez Dragana Popovicia, menedżera, poinformowałam klub, że zamierzam się zająć kontuzjowanym kolanem. Docenili to, że gram fair i zaoferowali mi pomoc. Zabieg nie jest zbyt skomplikowany. Myślę, że jeśli wszystko dobrze się ułoży, to już na zgrupowaniu kadry w Wałczu będę mogła się ruszać.
- Kiedy Lotos zagiął na panią parol?
- Pod koniec marca Kasia Dydek zaczęła mnie namawiać na grę w Lotosie, potem dołączył do niej trener Krzysztof Koziorowicz. Z prezesem Mieczysławem Krawczykiem raczej nie rozmawiałam.
- Czy teraz, na finiszu negocjacji, Lotos ma jeszcze rywala w walce o panią?
- O pozyskanie mnie bardzo zabiegał AZS Poznań, na pozostanie w Krakowie nalegali również działacze Wisły. Jednak zdania już nie zmienię. Postawiłam na Lotos. Co tu dużo mówić - skusiła mnie renoma, jaką cieszy się ten klub. W końcu najlepszy w Polsce i jeden z najlepszych w Europie. No i oczywiście należy dodać do tego występy w Eurolidze.
- Jak długo umowa ma obowiązywać?
- Trzy sezony. Z tego co wiem, Lotos musi mnie wykupić z Wisły, a przecież nie będzie wykładał pieniędzy na zawodniczkę grającą przez jeden sezon.
- Czeka panią przeprowadzka z Krakowa nad morze. Będzie pani czuła się w Gdyni samotna?
- Nie sądzę. Po pierwsze, wiele zawodniczek, na przykład Agę Bibrzycką, Gosię Dydek, Asię Cupryś czy
Paulę Pawlak, znam z kadry. Mimo to, pewnie i tak zorganizuję wieczorek zapoznawczo-rozpoznawczy (śmiech). Ponadto na Wybrzeżu mam rodzinę. W Gdańsku mieszka moja chrzestna, w Gdyni chrześniak, a w Sopocie - Krzysztof Mielczarek, mój przyjaciel. W przszłości był koszykarzem Basketu Kwidzyn, a ostatnio Wisły Kraków.
- Liczy się pani z tym, że w Lotosie będzie musiała pani trochę posiedzieć na ławce rezerwowych?
- Nie obawiam się tego. Dobrym przykładem jest dla mnie
Agnieszka Bibrzycka, która też przecież na początku nie grała za wiele, a teraz jest podstawową zawodniczką.
- Z kolei Gosia Dydek, to...
- ... perełka nie tylko Lotosu, ale i polskiej koszykówki. Na pewno wiele się od niej nauczę. Myślę, że łatwo się dogadamy, ale też po trosze będzie ona moją rywalką na pozycji środkowej. Moim atutem jest wiek. Mam dopiero 22 lata.
- Trójmiasto kusi atrakcyjnymi lokalami...
- Przecież nie powiem, że będę je omijała z daleka. Wszystko jest dla ludzi. Jeśli będzie chwila wolnego, to dlaczego ich nie odwiedzić? Wierzę, że koleżanki pokażą mi kilka pubów. Przede wszystkim myślę jednak o podjęciu studiów na AWFiS.