Jacek Milewski, od szesnastu miesięcy szef Arki, wyrasta na specjalistę w dziedzinie transferów piłkarskich. Albowiem ruchy personalne w gdyńskim drugoligowcu w dużej mierze wynikają z jego zapatrywań i jego decyzji. Marek Kusto wcale nie planował takich zmian.
Po wczorajszych negocjacjach możemy dokonać pierwszych wiążących podsumowań. W klubie nie ma już czterech graczy, którzy występowali jesienią. Prezes podziękował za współpracę
Dariuszowi Fornalakowi (dwa lata w Gdyni) i
Piotrowi Bajerze (rok), którym skończyły się kontrakty oraz zerwał umowy z
Jackiem Cieślą (pół roku) i
Robertem Wilkiem (rok). Wczoraj pożegnał się z kolegami Cieśla. Bajera potrenuje do piątku. Kto w zamian? Na razie
Andrzej Janeczek i
Bogusław Lizak, o których piszemy w innym miejscu. To zawodnicy pokroju, który Milewski określa dość precyzyjnie:
"doświadczeni pierwszoligowcy, akurat znajdujący się przed dolną granicą ekstraklasy". Czyli po prostu tacy, na których Arkę stać. Załóżmy, że kilka tysięcy złotych miesięcznie (bliżej pięciu, może trochę więcej) plus mieszkanie. Obaj mają swoje lata, obaj spędzili w swoich poprzednich klubach istotną część kariery i z pewnością posiadają zawsze ważny bagaż doświadczeń. Przypomnijmy: Janeczek - 137 meczów i 1 gol w ekstraklasie, Lizak - 108 i 15. Fornalak i Wilk bili ich pod tym względem na głowę, ale nie musi to nic oznaczać, prawda?
Następnym takim zawodnikiem, ale znacznie młodszym (rocznik 1977) i - mimo wieku - bardziej ogranym w elicie (142 występy) może być gdynianin! Mamy na myśli
Andrzeja Bledzewskiego. Mistrz Europy U-16, golkiper Górnika od 1997 roku i wychowanek Bałtyku jest głównym kandydatem do ratowania sytuacji w temacie obsady bramki. Otóż nie ma pewności, że
Marcin Mańka wydobrzeje, a przede wszystkim wróci do ligowej formy. Lekarskie gwarancje doktora
Cieśli to za mało.
Po rundzie jesiennej Kusto mówił, że nic nie zmieni się w zespole, że upływające kontrakty powinny zostać wznowione, że nie można wiecznie mieszać w składzie, wreszcie że wskazana jest stabilizacja. Równocześnie Milewski chwalił Kusto za charakterne podejście do letnich transferów: "Odpowiadając na nasze wątpliwości, Marek wziął odpowiedzialność za ludzi, których wybrał i muszę przyznać, że wynik go obronił." Szkoleniowiec nie powie tego głośno, ale dobrze wiemy, iż ostatnie decyzje pracodawcy co najmniej zdumiały go. Najmocniej odesłanie Bajery, jednak wstawiennictwo trenera okazało się bezoowocne. Po wczorajszym treningu napastnik ze stajni Profusa oddał kierownikowi drużyny... pilot od klubowego telewizora. Skoro jest Lizak, nie ma miejsca dla Bajery. Brutalna prawda. Tak jak z samochodami. Mimo sentymentów rzecz w tym, aby nowy model był lepszy od starego. Mówiąc żartem, są wśród nas miłośnicy retro, ale "Głos" (ktoś rzuci, że w drodze wyjątku) bynajmniej nie krytykuje bardzo konkretnych obserwacji prezesa. Styl gry Bajery mógł się podobać, jednak liczby zamykają nam usta - 5 goli i 3 asysty w 27 spotkaniach. Napastników trzeba rozliczać matematycznie. Kusto, który strzelił 57 bramek w ekstraklasie, chyba nie zaprzeczy.
Jeśli Wilk był potrzebny Arce, to tylko wiosną ub.r., kiedy walczyła o utrzymanie. Jesienią blokował miejscowych. Kwestia Fornalaka jest oczywista. Z Cieślą też wyszło ciekawie. Notował, to fakt, tendencję zniżkową, irytował niskim poziomem waleczności, ale...
- Nie tak miało być w grudniu, gdy udawaliśmy się na urlopy. Trener Kusto zapewniał, że widzi mnie w składzie - mówił nam 26-letni pomocnik tuż przed wyjazdem do Wałbrzycha.
- Dopiero w przeddzień wigilii usłyszałem, że coś się dzieje. Na przesunięcie do A-klasowych rezerw i zmniejszenie apanaży o połowę nie mogłem przystać. Rzeczywiście, u schyłku rundy grałem mniej, ale to był wynik dużej rywalizacji w środku pola. Nieskromnie powiem, iż nie byłem najsłabszy. Nie wiem, jak tłumaczyć osobistą decyzję prezesa, bo tak to trzeba nazwać. Decyję podjął pan Milewski. Nie znam się na prezesowaniu, ale chyba nie tak powinno być... Oby takie ruchy nie zmąciły wspaniałej atmosfery w drużynie. Prezes oszczędza czy szykuje pokerową zagrywkę i zbiera pieniądze na jakąś gwiazdę? Dostałem zadowalające odszkodowanie, podaliśmy sobie ręce i muszę przyznać, że każdemu życzę takiego rozstania. Ale chciałem grać w Arce. Nie jestem zawistny, będę kibicować żółto-niebieskim.
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
