- 1 Arka na derby po wygraną i awans (181 opinii)
- 2 Lechia nastawia się na wielkie rzeczy (72 opinie)
- 3 Beniaminek za mocny dla Wybrzeża (117 opinii) LIVE!
- 4 Momoa spotkał się z Michalczewskim (59 opinii)
- 5 Bardzo wysokie wygrane Bałtyku i TLG (23 opinie)
- 6 Neptun gotowy już na derby. A ty? (136 opinii)
Stawowy zostaje, ale...
Arka Gdynia
Trener spotkał się w piątek z prezesem klubu Romanem Walderem. Oficjalnie komunikat na temat dalszej współpracy ma być ogłoszony po świętach. Jednak my już wiemy, że to Stawowy poprowadzi Arkę w przyszłym tygodniu. Ewentualne decyzje personalne mogą zapaść najwcześniej po wyjazdowym spotkaniu w następną sobotę z GKS Katowice. Na razie z klubu zniknął tylko Piotr Burlikowski, ale ponoć to tylko krótki urlop dyrektora sportowego. Zatrudnienie w roli doradcy przez nowego prezesa Czesława Boguszewicza, który przez wiele lat działał na rynku transferowym jako menedżer, ma nie mieć z tym nic wspólnego.
Arka w trzech meczach, w tym z dwoma outsiderami, zdobyła zaledwie cztery punkty! Co gorsza nie ma nie tylko wyników na miarę oczekiwań, ale żółto-niebiescy zatracili, gdzieś swój styl gry. Akcje, w których gdynianie wymienili więcej niż pięć szybkich podań, przy dużej wymienności pozycji w meczu z Kmitą należały do rzadkości. Zamiast tego mamy dużo długich przerzutów. Często piłkę pozostaje do rozegrania środkowym obrońcom, co prowadzi do strat. Futbol żółto-niebieskich jakby cofnął się do czasów przy Olimpijskiej przed Stawowym. Trzy gole dla żółto-niebieskich padły po stałych fragmentach gry: dwa dośrodkowania z rzutów rożnych Bartosza Ławy (z Podbeskidziem gol Marcina Wachowicza, a z Kmitą bramka samobójcza) oraz karny Olgierda Moskalewicza z Podbeskidziem, wywalczony po wrzutce z... wolnego Ławy. Czwarte trafienie to zaś przebłysk geniuszu Bartosza Karwana i jego przewrotka w doliczonym czasie gry z bielszczanami, a nie zasługa składnej akcji drużyny.
Nic dziwnego, że już po pierwszej połowie gospodarze schodzili z boiska przy gwizdach, czego nie było od przegranej z Polonią Warszawa na koniec sezonu 2005/06, która utorował drogę do Arki... Stawowemu. Natomiast po meczu z Kmitą doszło już to słownej utarczki między co bardziej porywczymi kibicami, a najbardziej temperamentnymi zawodnikami.
W tej sytuacji można przyjąć, że czwartkowe słowa szkoleniowca, że nie wyklucza złożenia dymisji - to nie przejaw autentycznej chęci odejścia z Gdyni, a element psychologicznego oddziaływania na piłkarzy bądź władze klubu. Stawowy musi wiedzieć, że ma w dalszym ciągu duży kredyt sponsora strategicznego klubu, a to wydaje się być decydujące. W przeszłości trener już trzykrotnie odwoływał się do tego argumentu i zawsze na tym wygrywał! Przypomnijmy to:
Pierwszy raz - 21 kwiecień 2007 roku. Arka przegrywa w Lubinie 0:6. Jest to trzecia z rzędu porażka po przywróceniu drużyny do ekstraklasy (wcześniej z Legią na wyjeździe 0:3 i Odrą Wodzisław u siebie 0:1). - Nigdy w ekstraklasie nie przegrałem tak wysoko. Szkoda, że to przyszło w takiej naszej sytuacji, bo to jest dobicie leżącego - tak szkoleniowiec mówił już na konferencji. Po powrocie do Gdyni stwierdził jednoznacznie: - Uważam, że w obecnej sytuacji potrzebny jest bardziej psycholog niż trener, a na pewno też świeża krew. Dlatego na dziś jestem skłonny odejść. 28 kwietnia Arka po efektownej grze pokonała Cracovię 4:2, a po meczu z piłkarzami spotkał się Ryszard Krauze. To na tym spotkaniu miały paść zapewnienia o zwiększeniu nakładów na drużynę i doprowadzenia ją w ciągu trzech najbliższych lat do gry w europejskich pucharach, z Ligą Mistrzów włącznie.
Drugi raz - maj ubiegłego roku. Finiszują rozgrywki ekstraklasy, a w Arce niepewność, kto będzie trenerem drużyny po karnej degradacji do II ligi. Prasa ogólnopolska przymierza Stawowego do najbogatszych polskich klubów, z Wisłą Kraków, Legią Warszawa i Lechem Poznań na czele. On nie dementuje. W tej atmosferze wielkiego popytu na swoje usługi szkoleniowiec negocjuje z Krauze. Po serii spotkań ze sponsorem wygrywa dla siebie i dla klubu. 15 maja ubiegłego roku podpisuje nowy, trzyletni kontrakt. Budżet drużyny wzrasta dwukrotnie, do około 16 milionów złotych, a trener stał się zapewne najlepiej opłacanym w swoim fachu w Polsce! Znaczne podwyżki i przedłużenie kontraktów do 2009 roku otrzymali też piłkarze.
Trzeci raz - 23 wrzesień 2007 roku. Arka przegrywa pierwszy raz w II lidze, w Gliwicach z Piastem 1:3. - Trener Stawowy nic nie mówił o rezygnacji. Jednak słyszałem taką plotkę. Oficjalnie ani ja, ani dyrektor sportowy, Piotr Burlikowski nic o tym nie wiemy - mówił Robert Potargowicz, dyrektor Arki. Szkoleniowiec w tej kwestii zachowywał milczenie. Zaatakował po następnej kolejce, gdy jego drużyna pokonała Wisłę Płock 4:1. Mówił wówczas m.in.: -"Bardzo cenię sobie krytykę, bo jestem osobą publiczną, piłkarze też są osobami publicznymi. My nie możemy być pozbawieni krytyki, ale takiej, z której można było wyciągnąć jakieś wnioski, a nie tylko się zdenerwować. Może ktoś krytykuje tylko po to, żeby coś tu popsuć? Gdybym się chciał podać w tej chwili do dymisji, byłbym po prostu osobą niepoważną, bardzo niepoważną w stosunku do piłkarzy, w stosunku do pana Krauze, któremu ja i moi piłkarze wiele zawdzięczamy i bez którego ten klub by w ogóle nie funkcjonował. A poza tym, jak ja bym mógł o sobie mówić trener? Po pierwszym przegranym meczu, kiedy runda jest jeszcze nie zakończona, kiedy do końca sezonu jest jeszcze taka masa meczy do rozegrania, podawałbym się do dymisji? No ktoś widocznie ma jakiś cel w tym, aby mieszać, burzyć, wprowadzać jakąś nerwową atmosferę" W końcówce jesieni ekipa Stawowego w sześciu kolejnych meczach nie straciła żadnego gola, awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski oraz zdobyła w tej rundzie najwięcej punktów ze wszystkich II-ligowców. Mistrzem półmetka nie została z powodu kary na początku sezonu (minus pięć).
Trenera Stawowego broni ponadto bilans meczowy. Odkąd objął Arkę żółto-niebiescy rozegrali pod jego wodzą 65 oficjalnych spotkań. Przyniosły one 28 zwycięstw, 19 remisów, 18 przegranych oraz stosunek bramek 95-76.
Kluby sportowe
Opinie (60) 10 zablokowanych
-
2008-03-22 15:05
Do Rysia
Ryszard proszę rozwiąż kontrakt,te kur---kie Pseudo gwiazdy tylko sprawdzają konta bankowe!!!Nie ma kto myśleć o piłce,ciągle im mało!!!
- 0 0
-
2008-03-22 15:51
Stawowy zostaje? fajnie, my Lechiści się cieszymy
- 0 0
-
2008-03-22 16:03
kasa
Piłkarze, trener tylko liczą kasę. Dostają ogromny szmalec bez względu na wynik. Powinno się premiowac dopiero za awans. Pieniądze same nie grają. Arka nie awansuje bo rychu się nie zna na piłce.
- 0 0
-
2008-03-22 16:15
Wybaczmy Bartkowi !!!
On jest przecież naszym Arkowcem !!! On naprawdę tego nie chciał , tylko sie tak zdenerwował bo podobno miłl byc karny dla nas w 90 min, a sedzia h..j nie gwizdnął !!! Jeszcze raz powtarzam nie obrazajmy sie na Bartka bo to nasz Arkowiec !!!
- 0 0
-
2008-03-22 17:20
Jaki wynik taka pensja
W każdej pracy jest tak, że jak jest wynik to i jest pożądna pensja, nie ma wyniku to i wypłata do dupyyy. Dlaczego zatem piłakrze Arki cały czas nie mają wynagrądzeń stosowanych do osiągnięć sportowych??? Zero osiągnięć, zero kasy...Grałem przez wiele lat w kosza i ten system naprawdę się sprawdzał... Dlatego taki zespół jak Kmita, może i kibiców nie ma, ale piłakrze mają oco grać dla rodzin. Natomiast tutaj zero ambicji. Dla mnie wyjaśnieniem nie jest to, że komuś nie idzie, po to jest tylu na zmianę, że chęnie weszli by pomóc, tylko, że w Arce każdy gracz ma wypasioną pensję, więć nie mają motywacji do gry...
- 0 0
-
2008-03-22 17:25
Nazwiska nie grają
Bo to już tak w życiu jest, że do sportu potrzeba ludzi z ambicjami i wolą walki, wielkich indywidualistów, którzy potrafią pociągnąć ten cały ciężar. W Arce próbuje zrobić to Ława - ale nie kiwakami, Karwan - ma szybkość i pomysł na grę, tylko, że pozostali za nim nie nadąrzają, Wachowicz - no właśnie nie gra, Moskalewicz - jest dobrym graczem, ale sam nie pociągnie...itd.
Po ostatnim meczu mam wrażenie, że nasi piłkarze tworzą towarzystwo wzajemnej adoracji, bo taki Chmiest mija się z piłką w każdej akcji, jakby wiecznie najeb...ny był. Coś to śmierdzi i myślę, że jeszcze chwila i ktoś pofatyguje isę do szatni no i w końcu może panowie łaskawcy zaczną grać, bo inaczej zaczną oddawać pieniądze , które my tracimy na bilety i własny czas...- 0 0
-
2008-03-22 17:27
Do kibol z Arki
Rychu nie zna się na piłce, ale co powiedzieć o koszykówce...
To jest dopiero beka...Jaka tam kasa poszła przez lata...
CI co wiedzą niech spomentują...
Wydać kasę to nie problem, ale wydać ją dobrze, to już problem, bo to wymaga myślenia...- 0 0
-
2008-03-22 17:35
W Stawowy największy płaczek ligowy
- 0 0
-
2008-03-22 17:40
Każdy mógł grać..
Jak zawsze wszyscy są mądrzy po meczu...Coś mi się zdaję, że każdy w życiu miał możliwość grać w Arce czy też lechiii..Dlatego skończcie marudzić, tylko spotakjmy się z piłkarzami i sami zmotywujmy ich do gry...Może chłopoacy nie wiedzą co robią źle....
- 0 0
-
2008-03-22 17:40
zmiany
Zmiana trenera to nie jest dobry pomysł na poprawienie gry Arki. Tak jest oczywiście najłatwiej ale co to da? Pan Wojciech Stawowy to fachowiec w każdym calu. To on nauczył grać w piłkę tych chłopaków. Nie można zmieniać trenera bo Areczka ma dół i okres słabszej formy. Do końca sezonu pozostało jeszcze trochę czasu więc MY - PRAWDZIWI KIBICE ARKI GDYNIA DOPINGUJMY NASZĄ ARECZKĘ I WOJTKA STAWOWEGO aby osiągnęli wymażony cel czyli AWANS !!!!!!!!!!!!
Wojtek Stawowy MUSI zostać na stanowisku trenera ARKI GDYNIA
i my jesteśmy z nim.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.