- 1 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (41 opinii)
- 2 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (45 opinii)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (9 opinii)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
- 6 Połączyli siły. Gdzie na mecz w Majówkę? (10 opinii)
Straty zamiast rzutów
21 kwietnia 2007 (artykuł sprzed 17 lat)
VBW Gdynia
Najnowszy artykuł o klubie VBW Gdynia
Kamil Borkowska odpowiedziała z Meksyku na pytania czytelników Trojmiasto.pl
WISŁA: Holdsclaw 25, Canty 19, De Forge 17, Vilipic 9, Skerovic 8, Wielebnowska 2, Trześniewska 2, Gburczyk 2, Krawiec 0.
LOTOS: Riley 21, White 19, Sales 14, Troina 12, Breitreiner 6, Pawlak 3, Kobryn 2, Leciejewska 0.
Gdynianki trafiły aż dziewięć rzutów za trzy punkty, w tym cztery LaTanya White, ale rywalki nadrobiły straty w tym elemencie (same miały cztery "trójki") większą liczbą oddanych rzutów. Z gry krakowianki próbowały 66 razy (o 12 razy więcej niż Lotos), a na linii rzutów wolnych stawały 32 (Lotos 23). To decydowało, bowiem wskaźniki skuteczności były zbliżone. Ponadto gdynianki pogrążyły niewymuszone błędy. Na ich konto poszło aż 17 start, gdy przeciwniczki miały tylko 8. Piłka poza boisko została wyrzucona nawet w decydujących minutach, gdy podopieczne Romana Skrzecza miały szanse doprowadzić do wyrównania na 77:77. Inna sprawa, że od wyniku 72:77 gdynianki sześć razy z rzędu wykonywały wolne, ale trafiały tylko co drugą próbę. Na pół minuty przed końcem Chamiqve Holdsclaw popisała się akcją 2+1 (z faulem Ruth Riley), co pozwoliło gospodyniom odskoczyć na 80:75.
Wcześniej obu drużynom przytrafiały się lepsze i gorsze momenty. Lotos prowadził 7:0! Krakowianki potrzebowały aż trzech minut, aby oddać pierwszy celny rzut (Holdsclaw). Gdyninki zaś stanęły przy prowadzeniu 11:4 i inauguracyjną kwartę zdążyły jeszcze przegrać różnicą pięciu punktów. Z kolei doskonała postawa w drugich dziesięciu minutach oraz na początku trzeciej kwarty wyniosła Lotos na prowadzenie 59:51. Szkoda, że ta odsłona przyniosła na zakończenie pięć punktów miejscowych, gdyż odzyskały one wiarę w sukces i sens walki do ostatniego gwizdka.
- Popełniliśmy za dużo strat, także zawodziła zbiórka w obronie. Wisła bardzo dobrze grała w defensywie - tak o przyczynach przegranej mówił Skrzecz. - Mieliśmy kiepski początek i momenty słabości w trzeciej kwarcie, ale w najważniejszych chwilach dziewczyny zmobilizowały się do walki - cieszył się Elmedin Omanic, który bez względu na rozstrzygnięcie w finale, po dwuletniej pracy zamierza pożegnać się z Krakowem.
jag.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2007-04-22 20:30
ale już jest 1:1.brawo dziewczyny!!!!
LOTOS MISTRZ!!!
- 0 0
-
2007-04-23 14:29
może nikt z portalu T. nie...
zauważył, ale LOTOS wklepał Wiśle w meczu nr 2. tak na 100 %. wiem że boli , ale ma boleć!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.