Szesnastu najwyżej klasyfikowanych w światowym rankingu sterników wystawiło załogi w prestiżowych regatach Swedish Match Cup. U wybrzeży szwedzkiej miejscowości Marstrand do ostatniego wyścigu w walce o pierwsze miejsce liczył się lider listy ISAF i aktualny mistrz świata w tej specjalności,
Karol Jabłoński. Ostatecznie polski team uznał w finałowej rozgrywce wyższość brytyjskiej załogi Chrisa Lawa, przegrywając 2:3.
Do Szwecji Jabłoński zabrał wypróbowaną załogę, którą tworzyli:
Dominik Życki, Grzegorz Baranowski, Jacek Wysocki i Piotr Przybylski. Początek nie był zbyt udany. Polacy odnaleźli się dopiero w walce o ćwierćfinał, gdy po niesamowicie emocjonujących pojedynkach ograli miejscowy team Johna Berntssona.
- W ostatnim z pięciu wyścigów mieliśmy wiele szczęścia, gdyż dostaliśmy korzystny podmuch wiatru - przyznał Jabłoński.
W 1/4 finału biało-czerwoni pokonali kolejną załogę gospodarzy, tym razem Mattiasa Rachma 2:1, a w półfinale odprawili z wynikiem 2:0 Duńczyków z Jesperem Banką, uczestnikiem ostatniej edycji regat Pucharu Ameryki.
W pojedynku o pierwsze miejsce czekał jeden z najbardziej utytułowanych żeglarzy ostatnich lat. Law to m.in. czterokrotny olimpijczyk, były mistrz świata i Europy w klasie Finn. Walczono do trzech wygranych. Brytyjczycy wygrali dwa początkowe biegi. Polacy wyrównali na 2:2, ale happy endu nie było.
Tym samym akwen u wybrzeży Marstrand można ochrzcić mianem srebrnego dla biało-czerwonych. Na początku czerwca wicemistrzem Europy w Finnie został tam Mateusz Kusznierewicz.