• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sycz i Kucharski znowu w blasku złota

jag.
23 sierpnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
- Nawet trzy medale mogą zdobyć reprezentanci Polski w finałach w wioślarstwie - zapewniał Ryszard Stadniuk, prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich oraz szef naszej misji olimpijskiej. Skończyło się na jednym, ale złotym. Sukces z Sydney w Atenach powtórzyli Robert Sycz i Tomasz Kucharski w dwójce podwójnej wagi lekkiej. Czwórka podwójna, z gdańszczaninem Adamem Korolem, uplasowała się na czwartym miejscu. Szóste pozycje zajęły czwórka bez sternika i żeńska dwójka wagi lekkiej. Ósemka została sklasyfikowana na ósmej, a męska dwójka podwójna - na trzynastej pozycji.

- Mistrzowie olimpijscy są zawodnikami, którzy potrafią się zmobilizować na ważny bieg. Zawsze mają problemy w ciągu sezonu - z wagą, nękają ich kontuzje, ale pracują bardzo solidnie. Znając ich możliwości i umiejętność koncentracji oraz opierając się na wynikach półfinałów, wierzę, że z powodzeniem będą bronili pozycji z Sydney - podkreślał Stadniuk.

Polacy w swoim stylu zaraz po stracie objęli prowadzenie. Kroku startali im się dotrzymać tylko Duńczycy i Francuzi. Ale na kolejnych punktach kontrolnych przewaga biało-czerwonych była coraz większa - 500 metrów - 0,32 sekundy, 1000 - 1,5 sekundy, 1500 - ponad 4 sekundy. W końcówce piorunującym finiszem popisali się trójkolorowi. Na nasze szczęście, na "kresce" Syczowi i Kucharskiemu pozostały 53 setne sekundy przewagi.

- Czujemy się okrutnie zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi. Taktyka klarowała się w mojej głowie od dwóch dni, po półfinałach długo analizowałem czasy poszczególnych ekip. Wiedzieliśmy, że trzeba od początku uciekać, wypracować przewagę, która z pewnością będzie się zmniejszała na finiszu. Francuzi są przecież mistrzami końcówek. Pokazali to dzisiaj, dochodząc nas w mgnienia oku - mówił 31-letni Sycz. - Przez chwilę nawet nie wiedziałem dokładnie, które miejsce zajęliśmy. Ledwo stoję na nogach. Ogromne szczęście dopisało nam na ostatnich metrach. Francuzi byli bardzo blisko. Nasze zwycięstwo jest ogromną zasługą Roberta. Jest zawodnikiem, który bez względu na wszystko, i tak będzie ciągnął ile się da, by tylko osiągnąć założony cel - dodał Kucharski, który po dopłynięciu do brzegu, przez kilkadziesiąt sekund leżał i ciężko oddychał. Był potwornie zmęczony, nie miał siły wstać. Znalazł oparcie w starszym o rok partnerze, który pomógł mu i podtrzymując prowadził po pomoście.

W kraju na podopiecznych Jerzego Brońca czeka po 90 tysięcy złotych od PKOl. (zgodnie z regulaminem osadom wypłaca się 75 procent premii należnej w konkurencjach indywiduanych) i samochód... do podziału. Chyba, że Fiat będzie równie wspaniałomyślny jak przed czterema laty, gdy każdemu z wioślarzy ofiarował po aucie.

W czwórkach podwójnych od początku rozgorzała walka. Adam Korol, Marek Kolbowicz, Sławomir Kruszkowski i Adam Bronikowski razem z Czechami, Rosjanami i Niemcami po 500 metrach mieścili się w jednej sekundzie. Na półmetku odpadli Niemcy, a nasi płynęli jako trzeci. Na 500 metrów przed metą prowadzenie objęli Rosjanie. Polacy mieli do nich 61 setnych sekundy straty, a nad Czechami przeważali o pół sekundy. Na finiszu te dwie osady uciekły biało-czerwonym, a co gorsza, z dalekiego planu, którego nie obejmował nawet telewizyjny monitor zaatakowali Ukraińcy. Niestety, to oni sięgnęli po brąz, wygrywając z Polakami o 0,07 sekundy! Na dystansie 2 kilometrów to jest kilkanaście centymetrów różnicy!

W dwóch pozostałych finałach Polacy nie nawiązali walki o medale. Tercet gdańszczan z czwórki bez sternika (Artur Rozalski, Rafał Smoliński, Jarosław Godek) przegrał piątą pozycję o ponad 7 sekund.

- Była szansa powalczyć o wielkie rzeczy, ale nie potrafiliśmy ostro ruszyć do przodu - przyznali podopieczni Witolda Srogi.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane