Hokeiści Stoczniowca grają dziś z MMKS Wojas. Gdańszczanie dotarli do Nowego Targu po niedzielnym meczu w Tychach. Wczoraj odbyli trening w miejscowej hali. Gdy dzwoniliśmy do nich, jedynym problemem - oprócz pierwszej porażki i spadku na piąte miejsce w tabeli ekstraligi - był uraz
Rafała Cychowskiego.
23-letni obrońca, uderzony kijem w kolano, po półgodzinnej przerwie wyjechał na lód i dokończył mecz z GKS, jednak musiał zrobić prześwietlenie. Wczoraj nie zdążyliśmy podać wyniku meczu Polonia - Unia (4:2), a zwycięstwo bytomian ma szczególny oddźwięk, gdyż w wyniku zamiany grano w Oświęcimiu. Widać, "stocznia" nie będzie miała łatwej drogi do czwórki. Przeciwnicy wzmacniają się i odrabiają straty z okresu przygotowawczego. Trzeba wiedzieć, że chociażby GKS Katowice, którego nasz zespół ograł na inaugurację, trenował raz dziennie nawet nie po godzinie. Nie wszyscy mają tak komfortowe warunki pracy jak "stocznia".
- Statystyka strzałów w meczu z Tychami nie wyglądała tak źle - uważa Janusz Bukowski, kierownik zespołu.
- Szkopuł w tym, że im wchodziło, a nam nie. Świetnie bronił Kieca, choć nie odmawiam niczego naszemu Tomkowi Wawrzkiewiczowi. Tyszanie nie kupili graczy z przypadku, Ślusarczyk, Słaboń czy Horny, to świetni napastnicy. Plan na czterodniowy wyjazd zakładał trzy punkty, więc dzisiaj musimy wygrać.Nie ma już w Gdańsku Lubora Dibelki. 18-letni Czech ponoć bez żalu wrócił do Brna, do dziewczyny Żanety i dziecka, którym w wywiadzie dla "Głosu" nie pochwalił się.
star.