• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Twierdza Polska

jag.
5 sierpnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Polscy siatkarze z kompletem wygranych na własnym parkiecie zakończyli eliminacje Ligi Światowej. We Wrocławiu podopieczni Waldemara Wspaniałego dwukrotnie pokonali Portugalię po 3:1 (26:28, 25:21, 25:20, 25:22) i (35:33, 25:15, 20:25, 25:23). Biało-czerwoni drugi raz z rzędu zagrają w turnieju finałowym. Rozgrywki z udziałem ośmiu drużyn rozpoczną się 13 sierpnia w Brazylii.

POLSKA: Murek, Prygiel, Gruszka, Nowak, Zagumny, Szczerbianiuk (tylko w piątek) oraz Musielak (libero), Świderski (tylko w piątek), Wagner, Stancelewski (obaj w sobotę w "6"), Siezieniewski i Gołaś (tylko w sobotę, obaj w "6").

Początkowo Polacy mieli kłopoty z przyjęciem zagrywki, a rywale bardzo dobrze bronili. Ani się obejrzeliśmy, kiedy ogłoszono pierwszą przerwę techniczną przy wyniku 4:8. Biało-czerwoni wyrównali dopiero na 14:14, a po ataku Piotra Gruszki objęli pierwsze prowadzenie (16:15). Potem mieliśmy trzy piłki setowe, ale grę zakończyli Portugalczycy (as Manuela Silvy), przy pierwszej ku temu sposobność.

W drugiej partii trener Wspaniały zastąpił Piotra Gruszkę Sebastianem Świderskim. Zawodnik Mostostalu Kędzierzyn, choć narzekał na uraz kolana, wprowadził dużo ożywienia do gry. Co prawda, z obu stron nadal było sporo błędów, ale Polacy ani razu nie oddali rywalom prowadzenia. W kolejnej części gry ta sztuka przyjezdnym udała się tylko raz (9:8). W końcówce nie potrafili sobie poradzić z przyjęciem niezbyt mocnych, szybujących zagrywek Pawła Zagumnego.

Mimo to zanosiło się na tie-break, gdyż w czwartym secie przegrywaliśmy 5:10. Losy gry odmienił Grzegorz Wagner. Przy zagrywce rezerwowego rozgrywającego nasz zespół zdobył siedem punktów z rzędu! Co prawda rywale jeszcze próbowali walczyć - prowadzili 15:14 i 19:18 - ale ich zapał skruszyły silne ataki (głównie Świderski i Dawid Murek) i dobre bloki (Marcin Nowak).
- Trudno gra się z drużyną, która nie ma nic do stracenia. Gra nie układała się nam tak, jak byśmy tego chcieli. To nie był spacerek. Rywale pokazali, że potrafią walczyć. Co szczególnie cieszy, to fakt, znowu wygrywaliśmy końcówki, a to jest najważniejsze - podkreślał polski szkoleniowiec.

Do drugiego spotkania, którego wynik nie mógł już odebrać biało-czerwonym awansu do turnieju finałowego, w wyjściowej szóstce Polaków zaszły aż cztery zmiany. Gwiazdą meczu został Robert Prygiel, który zdobył blisko 20 punktów. Przy większej konsekwencji i poszanowaniu przewagi 17:14, pierwszy set mógł skończyć się bez nerwów. A tak, mieliśmy aż 33 minuty gry i wygraną po autowym ataku rywali 35:33. W drugiej partii Portugalczycy popełniali szkolne błędy. Zerwali się do walki, przegrywając już 10:23!

Kolejny set pokazał, że wysoka wygrana w siatkówce nie tyle wzmacnia, co dekoncentruje triumfatorów, zaś przegrani chcą jak najszybciej się odegrać. Co prawda, na początku zagrywką nie mógł trafić żaden z zespołów (aż cztery pierwsze zepsute), ale od wyniku 5:7 tempo gry zaczęli dyktować przyjezdni. Wytoczyliśmy najcięższą armatę, czyli Murka, ale trafiał co drugą piłkę. To po strzale autowym Dawida zrobiło się 19:22, po chwili został zablokowany Paweł Siezieniewski, a Alves popisał się asem serwisowym.

W ostatniej odsłonie Polacy łatwo zyskiwali przewagę (6:2, 12:8, 16:11, 22:18), ale w końcówce zrobili nieco apetytu ambitnie walczącym rywalom. Zrobiło się 23:21, a po obronie dwóch piłek meczowych trener Wspaniały poprosił o przerwę. Po powrocie do gry piłka trafiła na środek do Arkadiusza Gołasia. 20-latkowi ręka nie zadrżała.

Grupa A:
Argentyna - Brazylia 2:3 (25:17, 19:25, 20:25, 27:25, 13:15) i 0:3 (27:29, 22:25, 20:25).

1. Brazylia 9-3 21 31:14
2. POLSKA 8-4 20 28:21
3. Argentyna 4-8 16 19:26
4. Portugalia 3-9 15 15:32
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane