• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Tylko Gdańszczanki

Jacek Główczyński
5 lipca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Polskie florecistki wreszcie dogoniły złote medale. Po drugich miejscach w turniejach drużynowych na mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich na najwyższym stopniu podium stanęły w nagrodę za zwycięstwo w mistrzostwach Europy. Podopieczne Tadeusza Pagińskiego i Longina Szmita walczyły w Moskwie w składzie: Sylwia Gruchała, Magdalena Mroczkiewicz i Anna Rybicka (wszystkie Sietom AZS AWF Gdańsk), a rezerwową była Małgorzata Wojtkowiak (Warta Poznań).

Niewiele brakowało, a powtórzyłaby się historia z wtorku, z turniejów indywidualnych, kiedy złoto zdobyła Sylwia Gruchała, a brąz Sławomir Mocek (Polonia Leszno). Niestety, wczoraj floreciści zadowolili się czwartą pozycją. Zatem rację miał Stanisław Szymański, trener biało-czerwonych, który już kilka dni temu mówił, że nos podpowiada, że możemy być co najwyżej na czwartym miejscu.
- Jesteśmy na siebie bardzo źli. Sądzę, że żal byłby mniejszy, gdybyśmy wylądowali na piątym miejscu lub niżej. Nie potrafię cieszyć się z faktu, że ten wynik daje mi powrót do kadry olimpijskiej i stypendium. Czuję potworny niedosyt. Cóż, braku solidnego treningu nie da się nadrobić rutyną. Bez właściwych przygotowań, na przykład nogi w pewnym momencie walki o medale odmawiają posłuszeństwa - przyznał gdański jedynak w reprezentacji, Krzysztof Walka.
Zawodnik Sietom AZS AWF wspólnie z Mockiem, Piotrem Kiełpikowskim (Legia Warszawa) i Adamem Krzesińskim (AZS AWF Warszawa) w 1/8 finału pokonali Białoruś 45: 39, a w ćwierćfinale Austrię 45: 38. Potem były porażki z Włochami, późniejszymi mistrzami, 40: 45 i w walce o brąz z Niemcami 41: 45.

Gdy rozmawialiśmy z Walką, na moskiewskie podium, na jego najwyższy stopień, wkraczały Polki. W drodze do złota rozbiły Niemki 45: 38, Rosjanki 45: 26, a w finale pokonały Węgierki 45: 40. We wszystkich meczach fechtmistrz Tadeusz Pagiński stawiał tylko na gdańszczanki.
- Rzeczywiście w dwóch pierwszych meczach poszło nam nadspodziewanie łatwo. Jednak finał to była walka o każde trafienie. Najpierw miałyśmy jeden, dwa punkty przewagi, potem rywalki uciekły nam na dwa trafienia. W przedostatniej walce miałam przestój, ale przełamałam się. Wygrałam 6: 4. Mecz zwycięsko kończyła Sylwia. Cieszę się tym bardziej, że medalu z mistrzostw Europy jeszcze nie miałam. Jakoś się tak dziwnie złożyło, że najpierw stałam na podium mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich - przypomina Magdalena Mroczkiewicz.

Jeszcze większego wyczynu dokonała Gruchała. Została pierwszą Polką, która na jednych mistrzostwach sięgnęła po dwa złote medale. Przed nią ta sztuka udała się tylko szabliście Marcinowi Sobali (1998 rok, Płowdiw). Jako że Sylwia ma złoto i brąz sprzed dwóch lat z Madery, wysunęła się na pierwsze miejsce polskiej listy wszech czasów, jeśli chodzi o starty w championacie kontynentu.
- Jak będziemy świętować tytuł mistrzowski? Pewnie gdzieś wyjdziemy wieczorem, gdyż powrót do Polski mamy wyznaczony dopiero na piątek na 15. 00. Niestety, znów czeka nas wyprawa pociągiem, czyli ponad dwadzieścia godzin w wagonie. W tej sytuacji najlepszym prezentem byłyby bilety lotnicze na trasie Moskwa-Warszawa. Jednak na to się nie zanosi, gdyż prawdopodobnie ktoś już by nam o tym powiedział - dodaje popularna "Mrówka".

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane