Zwykło się mawiać, że gospodarzom ściany pomagają. Ale to nie własnym ścianom będziemy przypisywać złoty medal mistrzostw Europy do lat 20 polskich piłkarzy ręcznych. Radość w Gdańsku z tego tytułu była tym większa, że na czele reprezentacji stali miejscowi trenerzy:
Wojciech Nowiński i
Jan Prześlakiewicz, trzech zawodników -
Michał Świrkula, Patryk Kuchczyński i Michał Waszkiewicz - wywodziło się z Wybrzeża,
Bartosz Janiszewski gra na co dzień w MMTS Kwidzyn, a aż siedmiu kadrowiczów skończyło w ubiegłym roku gdańską SMS. Celująco egzamin zdała też publiczność, która szczelnie wypełniała halę i nie szczędziła rąk oraz gardeł głośno dopingując naszych.
To wcale nie biało-czerwoni mieli w sierpniu w akademickim obiekcie triumfować. Zanim ugięły się przed nimi Rumunia, Rosja, Słowenia, Ukraina, Litwa, Macedonia i jeszcze raz, w finale, Słowenia, trener Nowiński skromnie mówił o piątym miejscu, które miało dać awans do finałów mistrzostw świata. Ponadto narzekał, że pod względem technicznym ustępujemy wielu zespołom oraz przypominał, że przed rokiem bój o turniej finałowy przegraliśmy z Francją, Niemcami i Hiszpanią, czyli ekipami, które do gdańskich zawodów w ogóle się nie zakwalifikowały!
Patentem na mistrzostwo przy ul. Wiejskiej była kapitalna gra w defensywie. Gdy przegrywaliśmy, zakładaliśmy rywalom aż dwa "plastry". Taki system obrony wymagał żelaznej kondycji, ale Polacy wytrzymali.
- Zebraliśmy plon pracy, wykonanej w ostatnich latach. Trener Nowiński wszystko poustawiał pod względem taktycznym. W naszej grze nie było miejsca na przypadkowość, wszystko było ułożone, każdy wiedział, co do niego należy - podkreślał
Mariusz Jurkiewicz, kapitan złotej młodzieżówki.