• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wojna pod siatką. Janusz Biesiada ponownie kandyduje na prezesa PZPS

Jacek Główczyński
7 marca 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Janusz Biesiada na nadzwyczajnym walnym zgromadzeniu delegatów ubiegać się będzie ponownie o wybór na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, jego kandydaturę zgłosi Pomorski Wojewódzki Związek Piłki Siatkowej. Czesław Biesiekierski skierował do Tadeusza Sąsary, wybranego na prezesa PZPS po dymisji Biesiady, informację o nieprawidłowościach, które miały miejsce w październiku 2000 roku podczas zebrania sprawozdawczo-wyborczego PWZPS.

15 kwietnia w Warszawie odbędzie walne zgromadzenie delegatów PZPS, które ma położyć kres kuriozalnej sytuacji. Oto związek ma dwóch współprezesów: Tadeusza Sąsarę, wybranego przez zarząd PZPS oraz Janusza Biesiadę, który po interwencji Rubena Acosty, prezydenta międzynarodowej federacji, jest na czele, przynajmniej w połowie, związku.

Zgodnie z ordynacją wyborczą, kandydatów na nowego prezesa mogą zgłaszać wojewódzkie związki w terminie do 30 dni przed nadzwyczajnym zjazdem, który zaplanowano na 15 kwietnia. Ponadto swoją kandydaturę może wskazać zarząd PZPS, który tą sprawą prawdopodobnie zajmie się na początku kwietnia.

- Odbyliśmy już spotkanie, uzgodniliśmy kandydata, ale jego nazwisko przedstawimy około 14 marca - mówi Krzysztof Turowski, prezes PWZPS i członek zarządu PZPS.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, podobnie jak w styczniu ubiegłego roku, kandydatem PWZPS będzie Biesiada. Jednym z odprysków wojny, która rozpętała się w ostatnim czasie wokół stanowiska prezesa, jest pismo, które Czesław Biesiekierski, były prezes gdańskiego związku, a przed trzema laty jeszcze jego sekretarz, wystosował do prezesa Sąsary.

- Poinformowałem prezesa o nieprawidłowościach, które miały miejsce na zebraniu sprawozdawczo-wyborczym w Gdańsku. Miało się ono odbyć w czerwcu, a ostatecznie doszło do niego dopiero w październiku 2000 roku. Uważam, że wszystkie decyzje, które na nim zapadły, a tym samym wybór delegatów na zjad, w tym Biesiady, były nieważne. Ustępujący zarząd nie otrzymał bowiem absolutorium od komisji rewizyjnej. Po trzygodzinnym oczekiwaniu zdecydowano się wybrać nową komisję rewizyjną, która skwitowała pozytywnie ustępujący zarząd - dowodzi Biesiekierski. Zapytany dlaczego tak długo zwlekał z upubliczeniem tych informacji mówi: - Wcześniej nie chciałem rozrabiać. Teraz, gdy zaczęły wychodzić nieprawidłowości w Warszawie, uznałem, że należy poinformować prezesa, że miały one miejsce już wcześniej, w Gdańsku.

Zygmunt Hajzer, rzecznik prasowy PZPS potwierdza wpłynięcie pisma z Gdańska. - Na razie za wcześniej na komentarz. Prezydium PZPS zajmie się tą sprawą w najbliższy wtorek - mówi Hajzer.

Ze zdziwieniem rozgłos, który powstał wokół "informacji" Biesiekierskiego, obserwuje Krzysztof Turowski. - Nie chciałbym odnosić się do pisma Biesiekierskiego, gdyż gdy odchodził ze związku, pożegnaliśmy go z honorami, a on tak nam się odpłacił... Co do PZPS, to nie ma on realnego wpływu na nasze decyzje. Jesteśmy samorządni. Z wydatkowania pieniędzy możemy rozliczać się przed nadawcami dotacji, czyli UKFiS lub marszałkiem województwa pomorskiego. Jeśli chodzi o październikowe zebranie, to prawidłowość naszych działań potwierdził Sąd Rejestrowy w Gdańsku z siedzibą w Gdyni. Tam złożyliśmy protokół z przebiegu obrad i wraz ze składem nowych władz i podjętymi wówczas uchwałami został on zatwierdzony. Dlatego nasi delegaci wybrani w październiku 2000 roku będą uczestniczyć również w nadzwyczajnym zjeździe PZPS w kwietniu - zapewnia prezes PWZPS.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane