Reprezentacja Polski koszykarek rozgromiła w Gdyni w towarzyskim meczu Niemki 70:47 (20:16, 22:9, 11:10, 17:12). Biało-czerwone wolno się rozkręcały. Na początku każdej połowy potrzebowały blisko czterech minut, aby trafić z gry. W czwartek o godzinie 18.00 przy ul. Olimpijskiej odbędzie się mecz rewanżowy. Dla publiczności wstęp wolny.POLSKA: Kobryn 13, Bibrzycka 8 (2x3), Leciejewska 6, Gajda 6, Międzik 3 oraz Karpińska 15 (1), Gburczyk 6, Tłumak 5 (1), Pawlak 4, Jarkowska 4, Pałka, Waligórska, Gulak.
NIEMCY: Breireiner 9, Glaser 6, Richert 6 (2), Muller 5 (1), Berger 4 oraz Nikagbatse 8 (1), Munck 6, Gohrke 3, Danckert, Koop, Skuballa.
W wyjściowych piątkach obaj trenerzy postawili na jedną koszykarkę miejscowego
Lotosu PKO BP.
Krzysztof Koziorowicz obdarzył zaufaniem
Magdalenę Leciejewską, a
Imre Sittya wskazał na
Anne Breitreiner. -
Dzisiaj chciałem, aby wszystkie kadrowiczki pograły. Niektóre elementy, zarówno w obronie, jak i w ataku, ćwiczyliśmy pod kątem meczu kwalifikacyjnego do mistrzostw Europy z Finlandią - podkreślał polski selekcjoner.
Biało-czerwone potrzebowały aż trzech minut i 20 sekund, aby oddać pierwszy celny rzut z gry. Udało się to wreszcie
Ewelinie Kobryn. Chwilę wcześniej Niemki objęły, jak się później okazało, jedyne tego dnia prowadzenie. Po "trójce"
Dorothey Richert miały korzystny wynik 3:1. W 5. minucie po kolejnej akcji Kobryn oraz rzutach wolnych
Elżbiety Międzik Polki odskoczyły na 8:3. Potem dwiema kontrami popisała się Leciejewska i nasza przewaga wzrosła do 14:7. Ale wyjściowy skład zaczął słabnąć. Gra gospodyń nabrała nowego wymiary dopiero wówczas, gdy szkoleniowiec wymienił cztery zawodniczki, a miało to miejsce przy stanie... 14:14.
Z ławki doskonale do gry wprowadziły się zawodniczki obwodowe
Aleksandra Karpińska i
Paulina Pawlak. Na przełomie inauguracyjnej i drugiej kwarty po ich punktach nasza reprezentacja odskoczyła na 26:16. Kolejne przyspieszenie miało miejsce przed końcem pierwszej połowy. Tym razem było dziesięć kolejnych punktów dla biało-czerwonych, w tym dwie "trójki" w ciągu kilkunastu sekund
Agnieszki Bibrzyckiej. -
Pomimo wysokiego zwycięstwa z pewnością nie zagrałyśmy tak, jakbyśmy sobie tego życzyły. Grałyśmy nierówno, przeplatając dobre akcje niepotrzebnymi stratami - podkreślała po spotkaniu popularna "Biba".
Po zmianie stron powtórzyła się historia z pierwszej połowy. Tym razem gospodynie grały równe cztery minuty bez punktu, a niemoc strzelecką znów przełamała Kobryn. W 28. minucie Niemki zniwelowały straty do 35:44. Trener Koziorowicz poprosił o "czas". Gdy zawodniczki wróciły na parkiet, Karpińska trafiła za trzy punkty i było po strachu. W trzeciej kwarcie wynik na 53:35 poprawiła jeszcze po kontrach
Agata Gajda. W ostatniej odsłonie Niemkom kilkakrotnie z bezsilności zdarzało się krzyczeć
"scheisse".
Emilia Tłumak i Karpińska zupełnie odebrały rywalkom ochotę do walki, gdyż przewaga biało-czerwonych urosła do 24 punktów (66:42).
-
Trenujemy ciężko od dwóch miesięcy i widać efekty naszej pracy. Niemki pokonałyśmy pewnie, chociaż zdajemy sobie sprawę, że rywalki są na zupełnie innym etapie przygotowań niż my. W czwartek musimy wyeliminować straty i zagrać spokojniej - taką receptę na czwartek ma gdyńska rozgrywająca, Pawlak. Dla Polek będzie to ostatni sprawdzian przed kwalifikacjami do mistrzostw Europy i meczem z Finlandią (29 sierpnia). Niemki grę w finałach kontynentalnego championatu zapewniły sobie wcześniej. -
W drugim meczu zamierzam skorzystać z usług 7-8 koszykarek, które decydują o obliczu tego zespołu - dodał Koziorowicz.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
