- Czuję zapał do gry. Te kilkanaście dni świątecznej przerwy pomogło w zregenerowaniu sił. Jestem głodna koszykówki - mówi
Małgorzata Dydek, środkowa zespołu koszykarek
Lotosu VBW Climy Gdynia.
- Zawodowe koszykarki są przyzwyczajone do życia na walizkach. Bez przerwy są w ruchu. Jak nie mecz, to trening, jak nie trening to zgrupowanie lub wyjazd. Kilkanaście dni odpoczynku było zatem niezwykłym wydarzeniem w twojej karierze?
- To prawda, ale ten czas jest zarezerwowany na święta, sylwestra dla wszystkich, nie tylko dla nas. Każda z nas zdążyła zaplanować zatem dużo wcześniej, jak te dni wykorzystać. Ja święta spędziłam tradycyjnie po polsku, czyli bardzo rodzinnie. Mam tu na myśli także fakt, że i stół był zastawiony świątecznymi potrawami.
- Powitanie w nowym roku trener Krzysztof Koziorowicz rozpoczął od ważenia zawodniczek. Nie było obawy, że przybyło wam zbędnych kilogramów lub niektóre ćwiczenia będzie trudniej wykonać, aniżeli dotychczas?
- Na pewno nie. Przed wyjazdem na świeta każda z nas otrzymała od coacha program z indywidualnymi ćwiczeniami, które trzeba było wykonać. Były to głównie zajęcia na siłowni, trucht. W tej sytuacji, jedyne na co można narzekać to na brak kontaktu z piłką. Stęskniłam się za nią.
- Trener uwierzył, że jego zalecenia zostały wykonane co do joty?
- Oczywiście. Dlaczego miałybyśmy go oszukiwać? Nie jesteśmy uczennicami szkoły podstawowej, lecz zawodowymi koszykarkami. Przecież trenerskich zaleceń nie wykonujemy dla ocen w szkolnym dzienniczku, lecz dla samych siebie, dla własnego dobra. Jesteśmy profesjonalistkami. W naszym interesie leży, by traktować nasz zawód na poważnie.
- W tym tygodniu rozegracie w lidze dwa mecze wyjazdowe, w Krakowie oraz Pabianicach. Za tydzień zaś zagracie o euroligowe punkty z Casares w Walencji. Któremu wydarzeniu poświęcasz najwięcej uwagi?
- Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest najbliższy mecz. Mecze z Wisłą i Polfą będą bardzo trudne. Wiślaczki co prawda niedawno pewnie ograłyśmy na własnym boisku, co wcale nie oznacza, że podobny scenariusz będzie miał mecz wyjazdowy. Polfa tradycyjnie ostrzy sobie na nas zęby.
- A mecz z Hiszpankami?
- To będzie niesamowicie trudny wyjazd. Sytuacja w grupie B, w której gramy jest bardzo skomplikowana. Różnice punktowe są minimalne, większość zespołów może jeszcze myśleć o awansie do fazy play off. Dlatego będzie mnie satysfakcjonowało każde zwycięstwo, nawet to odniesionym zaledwie jednym punktem.