Rewelacyjnie w rywalizacji finałowej mistrzostw świata w żeglarskiej klasie 49-er poczyna sobie załoga YKP Gdynia. Wiatr o największej dopuszczalnej sile w tej specjalności (18 węzłów) popchnął Marcina Czajkowskiego i Krzysztofa Kierkowskiego w kolejnych biegach na czwartą i trzecią pozycję, co w klasyfikacji generalnej dało im awans na ósme miejsce. Do zakończenia regat jeszcze pięć startów.
W 49-er Polska nie ma jeszcze kwalifikacji olimpijskiej. W Kadyksie do zdobycia jest kolejnych osiem. Ale gdynianie walczą nie tylko dla kraju, ale przede wszystkim dla siebie. Gdyby zdobyli medal, to paszporty do Aten mieliby już w kieszeni. Jeśli im się to nie uda, w grze pozostaną
Paweł Kacprowski (AZS AWFiS Gdańsk) i
Paweł Kuźmicki (SKŻ Hestia Sopot), którzy w Kadyksie pływają w tzw. srebrnej grupie, czyli o miejsca od 26 w dół. Czajkowski z Kierkowskim do finału weszli z 14 rezultatem.
Finałowa rozgrywka rozpoczęła się także w klasach Laser i 470. W tej pierwszej
Maciej Grabowski (SKŻ Hestia) zyskał tylko jedną pozycję i nadal jest daleko (31). Dziesięć lokat wyżej na łódce typu 470 wpłynęły
Katarzyna Tylińska (AZS AWFiS) i
Zuzanna Gładysz (Spójnia Warszawa).
- Walczyłem dzielnie, ale bez rewelacji. Byłem piąty i jedenasty. Brakowało mi trochę prędkości, z której kiedyś byłem tak dumny. Pomimo dobrych startów i pomysłów taktycznych, nie udawało mi się utrzymać tempa narzuconego przez tych najszybszych - samokrytycznie przyznaje
Mateusz Kusznierewicz. Mistrz olimpijski z Atlanty w Finnie jest nadal tylko dziewiąty.