• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Złota dwójka, a nawet czwórka

Jacek Główczyński
6 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Michał Rychlicki i Maciej Madej zostali mistrzami świata do lat 23 w czwórce podwójnej wagi lekkiej. Gdyby program regat w Belgradzie był bardziej dogodny dla wioślarzy AZS AWFiS Gdańsk, to mógłby on się pokusić o złoto także w dwójce, bo właściwie to ta konkurencja była w tym sezonie ich koronną. Wspólnie pływają od dwóch lat, a ich wioślarski staż jest niewiele dłuższy.

- Przez osiem lat trenowałem pływanie. Byłem grzbiecistą. Zrezygnowałem, gdyż nie odnosiłem oczekiwanych wyników. Za namową mojego sąsiada, profesora Suchanowskiego, zdecydowałem się przekwalifikować na wioślarstwo - wspomina młodszy od partnera Rychlicki. - Michał zaczął trenować tydzień wcześniej ode mnie. Przyszedłem do wioślarstwa w październiku 1998 roku. Namówiła mnie mama, a ją do tej dyscypliny przekonały opowiadania o sukcesach syna... mamy Maćka Łasickiego - dodaje Madej.

- Od razu przyszły sukcesy?
Maciej Madej
: - Mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy pod opiekę Tomasza Tomiaka, medalisty igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Od pierwszego trenera bardzo dużo zależy. Przy tej okazji dziękujemy naszemu szkoleniowcowi, że nas nie... zniechęcił do wioślarstwa.
Michał Rychlicki: - Już w pierwszym roku startów Maciek został mistrzem Polski juniorów, wraz z Markiem Skorosiem. Ja na pierwszy medal - brązowy - musiałem czekać rok dłużej.
- Wyjaśnijcie kibicom: co to jest waga lekka? Czy startują tam słabsi zawodnicy niż w wiosłach zwykłych?
M.M
: - Nie czujemy się słabsi. Zresztą na dwójce wagi lekkiej rekord świata jest lepszy niż na dwójce. Startujemy także w wadze ciężkiej. Nie stosujemy specjalnej diety.
M.R: - U nas jedynie obowiązuje limit wagi: 140 kilogramów na osadę oraz 72,5 kilograma na osobę. Ważenie odbywa się dwie godziny przed startrem. Jeśli jest o kilka dziesiąt gramów za dużo, ubiera się ortalion, dres i pozostaje 60 minut, na pozbycie się nadwagi. Na szczęście w tym roku nie mieliśmy tego typu przeżyć. Generalnie nie mamy kłopotów z wagą.
- Kto zdecydował, że powinniście startować razem?
M.M
: - Właściwie to nie mieliśmy wyboru. W 2001 roku tylko my zostaliśmy w klubie w tej kategorii. Trener Piotr Buliński zdecydował, że startować będziemy razem.
- Gdy rozmawiałem ze szkoleniowcem już po waszym sukcesie, wyczuwałem w jego głosie żal do kadrowych trenerów, że nie pozwolili wam wystartować w Belgradzie na dwójce, a może i w jednej, i w drugiej konkurencji.
M.M
: - Ja na pewno nie byłem faworytem w kadrze. Zimą miałem
operację kolana i nawet nie myślałem o reprezentacji. Na zgrupowaniu przed mistrzostwami w Wałczu do czwórki kandydowało ośmiu zawodników. Trener Jarosław Jankowiak zapytał mnie nawet, czy chcielibyśmy płynąć dwójkę czy czwórkę. Wskazałem na tę pierwszą osadę. Jednak okazało się, że decyzję podejmowano wyżej. Związek ponoć uznał, że czwórka gwarantuje większe szanse na medal.
M.R: - Start w obu konkurencjach nie wchodził w grę. Między biegiem jednej a drugiej konkurencji było tylko 10 minut przerwy. A do sukcesu potrzebowaliśmy co najmniej dwóch godzin. Szkoda dwójek, gdyż z osadą, która zdobyła brąz w mistrzostwach Polski, wygraliśmy różnicą 12 sekund.
- Jak wyglądały kwalifikacje do czwórki?
M.M
: - To było coś strasznego. Każdy miał płynąć z każdym, czyli siedem biegów po 1000 metrów każdy. Na podstawie wyników sporządzono ranking. Michał był w nim najlepszy, a ja zająłem czwarte miejsce.
M.R: - Jeśli chodzi o miejsce w łódce, to już wcześniej zdecydowaliśmy. Na szlaku płynie Maciek, ja za nim, a kolejne miejsca obsadzili Krzysztof Młynnik ze Szczecina i Łukasz Pawłowski z Torunia.
- Jakie zadanie postawił przed wami związek?
M.R
: - Mieliśmy być w przedziale miejsc 4-6. Konkurencja była silna. Było pięciu finalistów z ubiegłego roku, w tym w komplecie wszyscy medaliści.
M.M: - Rok temu zajęliśmy siódme miejsce. Myśl o medalu, mistrzostwie pojawiła się dopiero po przedbiegach, w których uzyskaliśmy najlepszy czas i wygraliśmy o 4 sekundy z Włochami. W finale ta różnica stopniała do 1,5 sekundy, ale najważniejsze, że było złoto. W stu procentach udało nam się zrealizować taktykę. Zaatakowaliśmy przed tysięcznym metrem, a później poprawiliśmy długim, 500-metrowym finiszem.
- Co zmieni tytuł mistrzowski w waszym życiu sportowym i prywatnym? Będą większe pieniądze?
M.M
: - Chyba... wypadnę z kadry młodzieżowej, gdyż w przyszym roku przekraczam limit wieku tej kategorii. Tym medalem chciałbym przede wszystkim podziękować rodzicom, dziewczynie i trenerom: Jankowiakowi, Bulińskiemu i Srodze, za cierpliwość i wiarę we mnie.
M.R: - Ja również dziękuję rodzicom, dziewczynie i profesorowi Suchanowskiemu. Jeszcze przez rok będę młodzieżowcem. Ale na pieniądze raczej nie liczę. Musi nam wystarczać uczelniane stypendium. Na AWFiS studiuję na drugim roku, a Maciek na czwartym.
- 2004 rok - igrzyska olimpijskie. Myślicie o starcie w Atenach?
M.M
: - Decyzja, w jakim zestawieniu będziemy pływać w przyszłym sezonie zapadnie w listopadzie. Na dwójce musielibyśmy pokonać Roberta Sycza i Tomka Kucharskiego. Jest też szansa na mocną czwórkę klubową, także z Aleksandrem Dagilem i Szymonem Wiśniewskim, ale czwórki wagi lekkiej nie ma w igrzyskach.
M.R: - W tym sezonie płynąłem wspólnie z Syczem. Jednak sądzę, że miał to być raczej bat na Kucharskiego niż bym miał realne szanse na starty w tej konkurencji.

Opinie (1)

  • Gratulacje

    Chlopaki,naprawde zasluzyliscie sobie na ten medal,oby tak dalej. Pozdrawiam

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane