- 1 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (26 opinii)
- 2 Pomocnik Arki: Derby o wygranie ligi (68 opinii)
- 3 Stal - Wybrzeże. Awizowane składy (51 opinii)
- 4 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (198 opinii)
- 5 Dylewicz o Treflu przed Śląskiem (2 opinie)
- 6 Lechia dokonała rzadkiej sztuki w XXI wieku (59 opinii)
W turnieju kobiet, jak i mężczyzn w finałowych pojedynkach zagrali najwyżej rozstawieni. Wśród kobiet triumfowała 19-letnia Sakowicz (nr 1), która pokonała starszą o rok Monikę Schneider (nr 2) 1:6, 6:2, 6:2. To był pierwszy pojedynek obu zawodniczek od trzech lat, kiedy to w finale halowych mistrzostw Polski Sakowicz także była górą.
Po pierwszej partii wygranej przez tenisistkę warszawskiej Mery zarówno zawodniczki, jak i sędzia oraz kibice uciekli z kortu centralnego. Wygnała ich straszna ulewa.
- Proszę teraz nic do mnie nie mówić - prosiła w czasie przerwy Schneider, nie chcąc stracić koncentracji. Mecz dokończono już na korcie numer 3, któremu suchość zapewnino dodatkowymi porcjami ceglanej mączki. Pauza znacznie lepiej wpłynęła na krakowiankę, która na trójce radziła sobie o niebo lepiej, aniżeli przez przerwą na centralnym.
- Myślałam, że nie powiem tego w tym tygodniu, ale dzięki Bogu spadł deszcz i mogłam na spokojnie przeanalizować swoją grę - mówiła triumfatorka. - Myślę jednak, że i bez tego poradziłabym sobie. Mimo wszystko był to dla mnie najtrudniejszy pojedynek w mistrzostwach - dodawała Sakowicz, która dzięki temu zwycięstwu po raz drugi została mistrzynią Polski na otwartych kortach. Pierwszy raz miał miejsce przed czterema laty, w Bytomiu. Wówczas to 15-letnia Sakowicz triumfowała zarówno w singlu, jak i deblu.
W męskim finale Bartłomiej Dąbrowski (nr 2) ograł Mariusza Fyrstenberga (nr 1) 6:1, 7:5, 3:6, 6:3. Dla starego, dobrego "Dąbka" był to już piąty tytuł mistrza Polski na otwartych kortach. Pierwszy jednak po sześciu latach. Ostatni zdobył w 1997 roku w... Sopocie. Łodzianin nie zrobił więc urodzinowego prezentu "Frytce", który właśnie wczoraj obchodził 23. urodziny.
Finałowa niedziela była esencją tego, co działo się na sopockich kortach przez cały tydzień. Deszcz, chłód, wiatr towarzyszyły organizatorom, uczestnikom i kibicom przez niemal cały tydzień trwania zawodów. Rzadko zdarza się, by fani tak aktywnie uczestniczyli w sportowym widowisku. Bieganie między siedziskami w poszukiwaniu schronienia przed deszczem było powszechnym widokiem.
Za wygraną w walce z paskudną aurą dały finalistki turnieju gry podwójnej. Wszystkie w komplecie chciały, aby finał rozegrano w... Toruniu, gdzie wybierały się na turniej Bella Cup (w puli 25 tys. USD). Sędzia był jednak nieugięty. Wiele wcześniejszych spotkań rozegrano w Hali imienia Braci Korneluków. Do ciekawego spotkania doszło w półfinale miksta, gdzie spotkały się - co jest nader niecodziennym wydarzeniem - pary związane ze sobą także poza kortem. Małżeństwo (od prawie dwóch lat) Karolina i Kamil Lewandowiczowie podejmowali Joannę Sakowicz i Michała Kosteckiego, parę od trzech... miesięcy. Wygrała para z dłuższym stażem 5:7, 6:0, 6:2. Karolina Lewandowicz (grając pod panieńskim nazwiskiem Bułat przed trzema laty była mistrzynią Polski) czuła się na szybkiej nawierzchni jak gospodyni. Do tego stopnia, że złapała miotłę i zaczęła zamiatać kort. Jak to w domu.
Mężczyźni.
Bartłomiej Dąbrowski (MKT Łódź, 2) - Mariusz Fyrstenberg (Mera Warszwa, 1) 6:1, 7:5, 3:6, 6:3. Półfinały.
Fyrstenberg - Mariusz Zieliński (ZTT Złotoryja, 7) 7:5, 6:4. Dąbrowski - Krzysztof Kwinta (Polonia Bydgoszcz) 6:4, 3:6, 6:3.
Kobiety. Finał.
Joanna Sakowicz (Wawel Kraków, 1) - Monika Schneider (Mera Warszawa, 2) 1:6, 6:2, 6:2.
Półfinały.
Sakowicz - Olga Bruzda (AZS Poznań, 7) 6:3, 7:5, Schneider - Alicja Rosolska (Warszawianka, 3) 7:5, 6:3.
Opinie (2)
-
2003-07-07 14:24
Zwycięstow ale...... (1)
A czy oni cos znaczą poza naszą granicą, raczej nędzny tenis na niskim poziomie
- 0 1
-
2019-08-23 12:23
smoro
bierz rakietę i graj pajacu
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.