Na ostatnim miejscu zakończyli turniej eliminacji olimpijskich w Rydze polscy hokeiści. W drugim występie biało-czerwoni przegrali 1:3 z Łotwą (0:0, 1:1, 0:2). Na zakończenie imprezy podopieczni Andreja Sidorenki ulegli 3:4 (0;1, 1:1, 2:2) Słowenii. Na igrzyska olimpijskiego pojadą .
POLSKA: Jaworski - Szczepaniec, Zamojski; Czerkawski, Garbocz, Laszkiewicz - Dulęba, Gonera; Klisiak, Parzyszek, Oliwa - Piotrowski, Gabryś; Płachta, Słaboń, Parzyszek - Sokół, Jaros. Trener: Sidorenko.
Wysokie zwycięstwo Białorusinów nad Słowenią stawiało Polaków przed meczem z Łotwą w bardzo trudnej sytuacji. Szanse na awans były niezbyt duże. Biało-czerwoni podjęli wyzwanie i toczyli z faworyzowanymi gospodarzami wyrównany bój. Przez prawie dwie tercje żadnej z drużyn nie udawało się pokonać bramkarza rywali. W 39 min składną akcję przeprowadzili Garbocz z Czerkawskim. Nasz najlepszy hokeista ładnym strzałem pokonał łotewskiego golkipera. Radość z prowadzenia nie trwała długo. Po 16 sekundach był remis. W trzeciej tercji dwa błędy obrońców przyczyniły się do utraty dwóch kolejnych bramek. Przegrana z Łotyszami definitywnie przekreśliła nasze szanse awansu.
W ostatnim występie w Rydze Polacy grali o prestiż ze Słowenią. Zaczęło się fatalnie. Już po 77 sekundach przegrywaliśmy 0:1. Mimo kilku okazji biało-czerwoni nie zdołali doprowadzić w pierwszej części gry do wyrównania. Równie źle zaczęła się druga tercja. W 143. sekundzie Słoweńcy zdobyli drugą bramkę. Golicić, przy biernej postawie obrońców, pokonał Jaworskiego. Ataki Polaków przyniosły powodzenie dopiero w 37 min. Dulęba strzelał spod nieieskiej linii. Krążek odbił się od kija słoweńskiego obrońcy i wpadł do bramki. Trzecia odsłona zaczęła się tak jak poprzednie. W 43 min ponownie Golicić wykorzystał gapiostwo polskich obrońców. Mecz toczył się w dość nerwowej atmosferze. Często dochodziło do przepychanek. W 51 min, po kolejnej akcji na pięści z lodu odesłany został Krzysztof Oliwa. Słoweńcy wykorzystali okres gry w przewadze i zdobyli czwartego gola. Biało-czerwoni rzucili się do szturmu. W ciągu 45 sekund zdobyli dwie bramki. Najpierw Szczepaniec, a następnie Płachta pokonywali słoweńskiego bramkarza. W ostatniej sekundzie do wyrównania mógł doprowadzić Czerkawski, ale został zablokowany.
Łotwa - Polska 3:1 (0:0, 1:1, 2:0)
Bramki: Patelejews (39), Semjonows (52), Cipulis (59) - Czerkawski (39).
Polska - Słowenia 3:4 (0:1, 1:1, 2:2)
Bramki: Mariusz Dulęba (37), Oskar Szczepaniec (56), Jacek Płachta (57) - Jaka Avgustincic (2), Jurij Golicic (23, 43), Anze Kopitar (51).
Łotwa - Słowenia 2:1 (0:1, 2:0, 0;0), Białoruś - Słowenia 7:2 (0:1, 4:1, 3:0), Łotwa - Białoruś 5:4 (1:2, 1:1, 3:1).
1. Łotwa 3 6 10 6
2. Białoruś 3 4 14 8
3. Słowenia 3 2 7-12
4. Polska 3 0 6-10
Henryk Zabrocki (drugi trener Stoczniowca):
- Nie wypadliśmy najgorzej. Zwłaszcza w dwóch pierwszych spotkaniach zaprezentowaliśmy się z doberj strony. Gorzej było w ostatnim meczu. Przegraliśmy, ale po ambitnej walce. Zabrakło nam skuteczności. Stwarzaliśmy sytuacje bramkowe, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Dużo zastrzeżeń można mieć do gry w defensywie. Obrońcy mogą sobie zapisać stracone bramki, które padały po strzałach z najbliższej odległości. Nie było odpowiedniego krycia pod bramką. Czasami widać było brak koncentracji. Tak było w mecz z Łotwą po uzyskaniu prowadzenia. Nie można się jednak załamywać. Takie jest nasze miejsce w światowym hokeju. Teraz wszystko trzeba podporządkować mistrzostwom świata. Najwięcej pracy wymaga gra obrońców, bo Tomasz Jaworski spisywał się znakomicie i był najjaśniejszą postacią naszej drużyny.