Ponad 2,5 tysiąca widzów obejrzało w poznańskiej hali Arena mecz koszykarek
Lotosu VBW Climy Gdynia z AZS Starym Browarem Poznań w 8. kolejce Sharp Torell Basket Ligi. Panie nie zawiodły fanów. Grający bez Chasity Melvin i Joanny Cupryś Lotos wygrał 67:62 (19:22, 16:5, 13:18, 19:17). Na ten sukces musiał mocno zapracować.
LOTOS: Powell 10 (40 minut, 4/9 za dwa, 3 przechwyty), Bibrzycka 18 (4/4 za trzy, 8 zbiórek), Troina 6, Wodopianowa 12 (6/6 z wolnych, 6 zbiórek, 5 fauli), Dydek 10 (5/17 za dwa, 6 zbiórek, 3 bloki) - Mizrachi, Pawlak 1, Sytniak 10 (3/7 za dwa, 4/4 z wolnych), Szott.
AZS: Krupska-Tyszkiewicz 15 (40 minut, 6 asyst, 6 zbiórek), Pantelejewa 7, Gonciarz-Ciecierska 10 (4/6 za dwa), Trafimowa 13 (6/10 za dwa), Toma 14 (3/9 za dwa, 7 zbiórek) - Kaniowska 3, Terzić.
Tworzony przez
Tomasza Herkta team z ambicjami postawił Lotosowi twarde warunki. Na początku meczu poznanianki objęły nawet 8-punktowe prowadzenie, które nasze dziewczyny zdołały zmniejszyć do trzech "oczek". W drugiej odsłonie Lotos zagrał w obronie znacznie bardziej agresywnie. Na efekty tej postawy nie trzeba było długo czekać. W ciągu trzech minut nasza drużyna, grająca bez odpoczywających Chasity Melvin (nie potwierdziły się pogłoski o kontuzji kolana) i Joanny Cupryś (dodatkowo stłuczone biodro), zdobyła 12 punktów, nie tracąc żadnego. Ekipa Starego Browaru zdołała zdobyć jedynie pięć "oczek" w całej drugiej odsłonie. Gospodynie jednak nie straciły ducha walki i na trzy minuty przed końcem meczu zdołały doprowadizć do remisu - 48:48. Na szczęście mamy
Agnieszkę Bibrzycką. To jej trzypunktowe rzuty przesądziły o wygranej w stolicy Wilekopolski.
- Dobrze, że te trójki wpadały, bo w rzutach za dwa nie było już tak dobrze. To był zdecydowanie nasz najtrudniejszy mecz ligowy w tym sezonie - zauważyła młoda gwiazda z Gdyni.
W cieniu walki o ligowe punkty zmagały się
Małgorzata Dydek i
Beata Krupska-Tyszkiewicz, którym różnica wzrostu ("Ptyś" - 213 cm, "Krupa" - 165) nie przeszkadza w pielęgnowaniu wieloletniej przyjaźni.
- Już na początku Gosia powiedziała mi: "Trumna jest moja. Ty, jak chcesz, poszalej sobie na obwodzie" - opowiada rozgrywająca reprezentacji Polski. "Krupa" nie usłuchała rady i jeden z jej podkoszowych wjazdów zakończył się efektownym blokiem Dydek.
- Powiedziałam: "No wiesz, założyć mi czapę? Jesteś straszna" - mówi Beata. Ten blok nie był dla tej zawodniczki wystarczającą nauczką. Kolejna penetracja Krupskiej-Tyszkiewicz zakończyła się dla niej... zakleszczeniem między nogami Dydek (przypominamy o różnicy wzrostu)!
- To nie było przyjemne, ale po meczu tylko się z tego śmiałyśmy. Gosia została u mnie na noc. Na obiad dałam jej dobrze przyrządzony makaron. Wiem, że za nim przepada - wyjawia. Już te zdarzenia pokazują, że zawodniczki obu drużyn podczas meczu nie żartowały. Nawet same były tym zaskoczone.
- Mówiłyśmy do dziewczyn z Gdyni, że bardzo twardo i ostro grały. A one na to, że grały normalnie, a czasami musiały też oddawać - stwierdza "Krupa".
LOTOS - AZS.
Rzuty za dwa punkty (celne/oddane): 19/57 - 17/34.
Rzuty za trzy: 4/7 - 6/19.
Rzuty wolne: 17/18 - 10/13.
Zbiórki (atak/obrona): 14/23 - 4/19.
Asysty: 10 - 16.
Faule: 18 - 16.
Straty: 14 - 18.
Przechwyty: 12 - 7.
Bloki: 1 - 0.
8. kolejka.Meblotap AZS Chełm - ŁKS Lotto Łódź 61:67 (15:10, 8:18, 19:19, 19:20).
Krzysztof Koziorowicz, trener Lotosu VBW Climy Gdynia: - To był trudny dla nas mecz. Po dziewczynach widać zmęczenie. Moje podopieczne pewnie już z utęsknieniem wypatrują świąt, ale nie zapominają też, że czeka je jeszcze kilka ważnych spotkań. Twarde boje w Eurolidze dają im się we znaki. Nie jesteśmy jednak w tym względzie wyjątkiem. Proszę spojrzeć na Prokom, czy Ideę. Koszykarze tych drużyn, również grających w europejskich pucharach, mają kłopoty w krajowej lidze. Wracając do spotkania w Poznaniu, zauważyłem u nas troszkę niefrasobliwości. To była kolejna okazja do gry dla zawodniczek, które nie spędzają zbyt wielu minut na boisku w meczach Euroligi.Tomasz Herkt, trener AZS Starego Browaru: - Nasze zespoły znajdują się w zupełnie innych punktach. Spotkaliśmy się we wrześniu, po mistrzostwach Europy. Zespół był montowany w ostatniej chwili. Postawiono przede mną dwa zadania: zbudować charakter zespołu i zapełnić Arenę kibicami. Po tym meczu mogę czuć się ustatysfakcjonowany, oba cele są realizowane. Szkoda tylko, że w meczach z mistrzem i wicemistrzem przegrywamy, i to tak niewielką liczbą punktów. Może rzeczywiście czasami trzeba zagrać brzydko, by potem cieszyć się ze zwycięstwa? Na razie tworzymy podwaliny pod drużynę, która w przyszłości będzie mogła walczyć o najwyższe cele. O naszej porażce w sobotnim meczu zadecydowała druga kwarta. Co prawda, dobrze broniliśmy, jednak zdobyliśmy tylko 5 punktów. Nie wykorzystaliśmy też kilku klarownych sytuacji.