W hipermarkecie zaprezentowała się kibicom "jedenastka" Arki. Największą atrakcją był Bogusław Lizak, jedyny nowy piłkarz żółto-niebieskich. Były napastnik Zagłębia skończy w tym roku 34 lata i ma zastąpić razem wziętych Bajerę (Atromitus Ateny), Cieślę (Polar Wrocław), Wilka (Pelikan Łowicz) i Fornalaka (Górnik MK Katowice).
Pierwszy mecz za 10 dni. Nic się nie wydarzy. Nie będzie lepiej, ani gorzej. Wiadomo, czego można oczekiwać. Nie mamy prawa się dziwić. Wszystko zostało zapięte na ostatni guzik. Ale zapytać nie zawadzi.
Co w październiku skłoniło Jacka Milewskiego do śmiałych deklaracji? "PS" cytował:
"Zamierzamy być jak najwyżej. Bierzemy pod uwagę grę w barażach, czy też wejście do ligi poprzez zajęcie miejsca konkurencji, która nie spełni wymogów licencyjnych. Dlatego musimy być wysoko na koniec rozgrywek."Kilka numerów później, w przeddzień wyborów samorządowych, ten sam "PS" cytował prezesa ponownie:
"Tylko gra w ekstraklasie gwarantuje poważną promocję i godziwe pieniądze. Awans będzie teraz o wiele tańszy niż w przyszłym sezonie." Sportowy dziennik dużą czcionką wyróżnił ważkie zdanie:
"Bez pomocy miasta nie byłoby nawet co marzyć o awansie."Minęły dwa miesiące, szef spółki nie rezygnował. - W przyszłym sezonie z III ligi mogą awansować dwa mocne kluby, Cracovia lub Korona - czytaliśmy w "Super Expressie". - Nie ukrywają, że interesuje je także I liga. W takiej sytuacji będzie więcej chętnych do awansu i o wiele trudniej niż teraz będzie nam walczyć. (...) Władze klubu są nieco zaskoczone wysokim miejscem drużyny, ale nie obawiamy się, że w przypadku jeszcze lepszego nie poradzimy sobie z nowymi kłopotami w lidze.
3 grudnia i "Głos" z radością mógł ponieść obiecujące słowa:
"Jest jeden powód, aby wejść do ekstraklasy w czerwcu. Otóż, będzie to w miarę łatwe. Sądzę, że pożądany efekt można by osiągnąć przy nakładach zwiększonych o 25-30 procent, nie bardziej. To nie są sumy, które przerażają Prokom, zaangażowany przecież nie tylko w zawodową koszykówkę na najwyższym krajowym poziomie, lecz również kosztowny tenis oraz rugby. W następnym sezonie, gdy z I ligi spadną trzy kluby, a może i więcej, sprawa się skomplikuje."Kto zmienił zdanie, kto wycofał się z obietnic, kto nie dał się namówić, kogo przerosły prezesowskie oracje? 13 lutego, na łamach "DB", pan Jacek, smutny na zdjęciu, mówił:
"Naszym zadaniem, postawionym już przed sezonem, jest wywalczenie miejsca w środku stawki i spokojne utrzymanie. Parcie, bez głowy, do przodu w szerszej perspektywie mogłoby okazać się zgubne dla klubu."Zresztą już trochę wcześniej, u nas, Milewski jakby zbastował:
"Są w nas ambicje, aby osiągnąć sukces, zaatakować ekstraklasę, jednak jest też obawa przed podjęciem ryzyka. To może być bardzo kosztowne. Co będzie, jeśli się nie uda? Strategia bardziej obraca się w kierunku stabilizacji, zlikwidowania pewnego rozchwiania w drużynie."Jak to jest z pieniędzmi? Na co stać Arkę i co tak naprawdę się opłaca? Cofnijmy się w czasie, do października. "Dla nas nie ma alternatywy, albo możemy grać najtaniej jak tylko się da w III lidze, albo iść do góry, gdzie są duże możliwości. Na grę w II lidze zwyczajnie nas nie stać. W trzeciej, owszem, można grać za 300-500 tysięcy rocznie, ale w drugiej kosztuje to już dziesięć razy tyle. To nam się w ogóle nie kalkuluje. (...) Musimy walczyć o ekstraklasę, gdzie przynajmniej są pieniądze do odzyskania.
Na początku 2003 roku jeszcze się łudziliśmy.
"Po co negocjować dłuższą umowę (z Geantem - przyp. red.),
skoro latem może zmienić się pozycja klubu. Jako I-ligowiec moglibyśmy liczyć na większą sumę i założenia reklamowe byłyby zupełnie inne. Zresztą przewidzieliśmy punkt o nagrodzie za udział w barażach."Koledzy z "DB" pewnie zmartwili arkowców rozmową z prezesem (13 lutego):
"Rozpatrywanych jest kilka wariantów (premii - przyp. red.),
łącznie z tym, że premii w ogóle nie będzie. (...) Piłkarze grają za pieniądze i to niemałe. (...) Obawiam się (sytuacji pozasportowych - przyp. red.)
Mam nadzieję, że piłkarze zdają sobie jednak sprawę z tego, że walczą teraz o kolejny kontrakt."Na czym Arce zależy?
"Musimy pielęgnować 70-letnią tradycję klubu, wykorzystać potencjał. W ciągu roku pozbyliśmy się 15 piłkarzy, a sprowadziliśmy 11 z drugoligowym doświadczeniem. Oni powinni nam pomóc w walce o awans." (...) A ciśnienie jest ogromne, o czym świadczy choćby te osiem tysięcy ludzi na meczach."To było w październiku. Przed początkiem przygotowań do wiosny wiceprezes
Grzegorz Gąsiorowski dokonał w "Głosie" pierwszej korekty:
"Ustalony w czerwcu budżet jest sztywny i nie można go przekroczyć. Gdy zatwierdzaliśmy budżet, sądząc po poprzednim sezonie, szacowaliśmy, że suma z Canal+ będzie taka sama. Tymczasem cięcia stacji zrobiły sporą lukę budżetową, którą wypełniła dopiero nowa umowa z Geant'em. Z jednej strony mniejsze wpływy, z drugiej wyższe koszty rundy jesiennej - to wszystko sprawiło, iż musimy być oszczędni. Poza tym Arka ma ambicję być klubem rzetelnym i odpowiedzialnym."Dlaczego Prokom już drugi rok jest sam? W połowie stycznia Milewski ujawnił:
"Nie powiem, że już nikt nas nie wzmocni, bo przed zamknięciem rynku dzieją się różne ciekawe rzeczy, jednak teraz po prostu nie mamy pieniędzy. Z końcem sezonu pragnę wyprowadzić spółkę na zero i uda mi się to. Żałuję, że negocjacje z kilkunastoma firmami, z którymi albo rozmawiamy od dawna, albo współpracujemy na mniejsze kwoty, nie zakończyły się sukcesem. Aby myśleć realnie o awansie, musiałbym mieć w kasie pół miliona złotych więcej, i to w gotówce."To był szok. Jak to? W uszach nam dźwięczały obietnice, oczy szkliły na widok listy z ponad dwudziestoma kandydatami do gry w Arce:
"Dziś wszyscy są na telefonach, o każdym ligowcu można zebrać mnóstwo informacji. Arka zyskała nową jakość, kluby ekstraklasy same proponują nam zawodników są przychylne do tego stopnia, że w styczniu przyślą do Gdyni wybranych przez nas graczy."Przysłali Lizaka.
Jacek Milewski:
"Wierzę, że w przyszłym sezonie nasz cel będzie sformułowany inaczej".
To znaczy jak?
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
