To była przeciętna sobota w wykonaniu trójmiejskich piłkarzy, którzy na zgrupowaniu w Turcji sparowali z ukraińskimi drużynami. Lechia zremisowała z Zorją Ługańsk 0:0, a Arka przegrała z Krywbasem Krzywy Róg 1:3 po honorowym golu Zbigniewa Zakrzewskiego. Rywal gdańszczan to ósma, a gdynian jedenasta drużyna tamtejszej ekstraklasy
.
LECHIA: Kapsa - Pęczak, Manuszewski (46 Mysona), Wołąkiewicz (80 Hirsz), Ćvirik - Kaczmarek (65 Wiśniewski), Kasperkiewicz, Surma (46 Bąk), Rogalski - Buzała (46 Trafarski), Kowalczyk.
Przed wyjazdem na zgrupowanie
Jacek Zieliński zapowiadał, że w dwóch ostatnich sparingach Lechia ma grać w składzie przygotowywanym na rundę wiosenną. Plany szkoleniowcowi pokrzyżował wyjazd
Łukasza Trałki. W drugiej połowie zadebiutował
Krzysztof Bąk. Wszystko wskazuje na to, że pod nieobecność przechodzącego rekonwalescencję
Karola Piątka po właśnie między byłym polonistą, a
Piotrem Kasperkiewiczem rozegra się w najbliższych dniach walka o miejsce w środku drugiej linii obok pewniaka
Łukasza Surmy. Do rozstrzygnięcia pozostała również rywalizacja w bramce między
Pawłem Kapsą, a
Mateuszem Bąkiem, który powinien zaprezentować się w ostatnim sparingu tureckiego zgrupowania. Niewiadomą jest pozycja w obronie
Petera Ćvirika. Słowak zagra na stoperze lub lewej stronie defensywy.
W dzisiejszym sparingu emocji nie było, gdyż obaj trenerzy postanowili... przećwiczyć grę defensywną. Nawet najgroźniejszą sytuację dla Lechii stworzył obrońca. Strzał
Huberta Wołąkiewicza wybił ukraiński piłkarz z linii bramkowej. -
Drużyna wypełniła wszystkie przedmeczowe założenia. W trakcie spotkania popełniła co najwyżej jeden większy błąd - chwalił gdańszczan na oficjalnej stronie klubu trener Zieliński.
**********************************
ARKA: Witkowski - Płotka, Żuraw, Anderson, Telichowski - Karwan (70 Trytko), Scherfchen, Ulanowski (46 Nawrocik), Moskalewicz (46 Ljubenow), Pietroń (46 Ława) - Zakrzewski (80 Wachowicz).
Po raz pierwszy w tym roku pokonany został
Norbert Witkowski, a Arka doznała drugiej porażki w siódmym sparingu (ponad dwa zwycięstwa, trzy remisy). Rywale aż dwie bramki strzelili po rzutach karnych. To obu gdynianie mieli wielkie zastrzeżenia, bo ani ręki Andersena, ani tym bardziej faulu
Dariusza Żurawia w drugim przypadku nie mogli się dopatrzyć. na domiar złego miejscowy arbiter w drugiej połowie nie uznał żółto-niebieskim gola, którego strzelił
Błażej Telichowski.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
