• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Blanik zrobiony w konia

jag.
21 stycznia 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Leszek Blanik jest pierwszym rezerwowym do gimnastycznego turnieju olimpijskiego w Atenach. W niepewności może tkwić aż do 21 lipca, kiedy zamknięta zostanie lista startowa. Gdańszczanin nie doczekał się na tzw. dziką kartę. Międzynarodowa federacja wolała egzotykę niż brązowego medalistę w skoku przez konia sprzed czterech lat. Do Grecji zaprosiła Australijczyka, Portorykańczyka, Wenezuelczyka i Tunezyjczyka.

Na ubiegłorocznych mistrzostwach świata, które stanowiły eliminację olimpijską, Blanik został trzecim rezerwowym. Wydawało się, że jest tylko kwestią czasu, kiedy FIG, podobnie jak przed czterema laty, przyzna mu dziką kartę. Leszek robił wszystko, aby przekonać decydentów do swojej osoby. Na zawodach Pucharu Świata w Stuttgarcie zajął drugie miejsce. Przyjął także zaproszenie od mistrzyni olimpijskiej, Lili Podkopajewej, na prestriżową "pokazówkę" w Doniecku. Nie próżnował też polski związek. - Europejska federacja jest słaba. Od razu próbowaliśmy mediować w światowej federacji. Widać inni mieli lepsze dojścia. Aż dwie dzikie karty otrzymała federacja amerykańska - przyznaje Ireneusz Nawara, prezes Polskiego Związku Gimnastycznego.

Blanik także nie ukrywa rozczarowania werdyktem FIG. Ma nawet własną teorię, dlaczego został pominięty.

- Jestem rozgoryczony. Zostałem pominięty, pominięto także Europę, a postawiono na zawodników, którzy do igrzysk niczego nie wniosą. Ale może o to właśnie chodziło? Wiem, że igrzyska bez Blanika są bardzo na rękę Rumunom, którzy w skoku przez konia liczą na złoto Mariana Dragulescu.

Z taką sugestią jest skłonny zgodzić się Ireneusz Nawara. - Z pewnością Rumuni są silni. Ich rodacy piastują stanowiska wiceprezydenta i przewodniczącego komisji technicznej światowej federacji. Może więcej szczęścia będziemy mieli w MKOl., który jedno miejsce może obsadzić według własnego uznania - dodaje prezes PZG.

Decyzja FIG w sprawie dzikich kart nie spełniła polskich oczekiwań, ale też do końca nie była dla nas zła. Australijczyk i Portorykańczyk, którzy otrzymali bilety do Aten, na liście rezerwowych byli przed Blanikiem. Tym samym gdańszczanin jest teraz pierwszym oczekującym.

- Przed Sydney w żenskiej gimnastyce wycofały się 2-3 kraje, w Atlancie takie przypadki miały miejsce w męskim turnieju. Liczę, że coś podobnego zdarzy się i przed Atenami. Zamierzam trenować tak, aby w każdej chwili podjąć olimpijskie wyzwanie. Wysoką formę chcę osiągnąć już w marcu i kwietniu. Jeśli mi się to uda, to sądzę, że na igrzyskach byłbym w jeszcze wyższej dyspozycji - ocenia Blanik.

Gdańszczanin pod kątem roku olimpijskiego zaliczył już zgrupowanie w Cetniewie. Obecnie drugi tydzień trenuje w akademickiej hali. Na nowy sezon przygotowuje trzy układy: skok przez konia, ćwiczenia wolne i kółka. Pierwszy szczyt formy zamierza osiągnąć za trzy miesiące, gdy odbędą się starty w Pucharze Świata oraz mistrzostwach Europy.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie (2)

  • kto koniem wojuje ten od konia ginie ;)

    ... a tak poważnie: nie za dużo tych Rumunów tam na górze? medalista olimpijski rezerwowym? co to? Cricoland jaki czy co?! ludzie, jaj se nieróbcie!

    • 0 0

  • Mogliby dac tą karte...

    Trzymamy kciuki i liczymy, że jednak pojedziesz! przez pół roku to wszystko sie moze zdazyc! BRAWO LESZEK!!!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane