38-letni Dariusz Fornalak, chorzowianin z urodzenia, trwale wpisał się do kronik Ruchu, jednak lubi powtarzać, że ważnym etapem w jego życiu była Gdynia. Grał u nas równe dwa lata, przyczynił się do awansu żółto-niebieskich do II ligi...
- Słyszymy, że niebiescy mają poważne kłopoty kadrowe - zagailiśmy rozmowę z drugim trenerem Ruchu.
- Czy należy spodziewać się pańskiego występu na środku obrony?- Co to, to nie. Z graniem skończyłem w Gdyni, definitywnie. To zamknięty rozdział, nawet nie jestem zgłoszony do rozgrywek. Ale przyjeżdżam. Z wielką radością, jak zawsze.
- Po meczu będzie trochę zmącona.- To się dopiero okaże. Na razie szanse drużyn oceniam równo.
- Arka musi wygrać!- Nie wątpię. Ale my też chcemy. Miejsce w tabeli nie jest dobre. Musimy godnie zakończyć rundę, pozostawić sobie nadzieję na wiosnę.
- Mimo kłopotów?- Spokojnie, na pewno zagramy w jedenastu. A i na ławce rezerwowych będzie więcej niż jeden zawodnik, bo taką wersję słyszałem. Chociaż - żeby nie czarować - nasze położenie nie jest za wesołe. Trudno, aby gracze drugiego planu nagle spełniali wymagania II ligi. W Gdyni zabraknie kartkowicza Malinowskiego oraz kontuzjowanych Szyndrowskiego i Kundry. W sobotę grali z Radomskiem, pardon, ten ostatni miał grać, ale doznał urazu podczas rozgrzewki. Grał Bajera, jednak nie mamy pewności, czy wyzdrowieje do niedzieli.
- Fala kontuzji nie przeszkodziła działaczom zwolnić Linesa i Matuszka.- Nowozelandczyk też leczył uraz, jego dalsza gra stała pod znakiem zapytania, a poza tym w grudniu kończył mu się kontrakt. Przyspieszono więc tylko to, co było nieuchronne. Natomiast sprawa bramkarza oparła się o pieniądze.
- Brak którego zawodnika jest najbardziej dotkliwy?- Malinowski był wiodącą postacią drugiej linii, a ostatnio, z konieczności, grał na środku obrony.
- Gwiazdy przyjadą?- Tak, Śrutwa i Bizacki już sobie ostrzą zęby na gdynian. Na wyjazdach jesteśmy groźni, zwłaszcza w konfrontacji z mocnymi drużynami, a za taką uważamy Arkę. Przypomnę, że pechowo - tracąc gole w końcówkach - remisowaliśmy w Szczecinie i Lubinie, a w Krakowie, gdzie też prowadziliśmy, przegraliśmy przez sędziego. Co ciekawe, pan, który skrzywdził nas na Cracovii, za co został zawieszony, później poprowadził nasz mecz z Zagłębiem. Takie buty...
- Gdyńscy fani szykują się na przyjazd Ruchu.- To zrozumiałe. Nazwa naszego klubu, gdziekolwiek jedziemy, wywołuje mobilizację kibiców i rekordy frekwencji. Oby w Gdyni historia się powtórzyła. W każdym razie nie wyobrażam sobie, aby stadion GOSiR był tak pusty jak ostatnio podają gazety. Już cieszę się na bliski kontakt z przesympatyczną trybuną za ławką gości...
- Podglądaliście Arkę?- Wiemy, na co ją stać. Niczym nas nie zaskoczy. Większą zagadką jest nasza gra.