Interesujące spotkanie oglądali kibice w Kartuzach. Miejscowi, po zaciętym boju, ulegli liderowi z Gdańska. Punkty stracili w samej końcówce.
1:0
Młyński (10-głową), 1:1
Hartman (43), 1:2
Małecki (80 - samobójcza).
Widzów: 300
CARTUSIA: Jankowski - Pytka, Cybulski, Małecki, Supernak (76 Waniuga) - Przybyszewski, Niklas (55 Jankowski), Gliński, Klaman - Młyński (75 Fortuniak), Grota (70 Śledziewski). TRENER: Grembocki.
GEDANIA: Biecke - Stencel
Ż (46 Jakubiak), Górski, Stasiuk, Cirkowski - Laskowski, Galant. Woszczyna, Szymański (76 Warelis) - Adamus, Hartman. TRENER: Bussler.
- Liczyłem, że urwiemy punkty Gedanii. Zabrakło szczęścia - twierdzi trener
Jacek Grembocki.
Jego podopieczni zaczęli bardzo dobrze. W 10 minucie akcję lewą stroną przeprowadził
Klaman. Jego dośrodkowanie strzałem głową wykończył
Młyński. Gedania wyrównała jeszcze przed przerwą.
Laskowski minął na prawej stronie dwóch rywali i zacentrował w pole karne Cartusii. Tam największą odwagą wykazał się
Hartman, który wsadził głowę między obrońców a bramkarza gospodarzy.
W drugiej części meczu Gedaniści wyraźnie przeważali. Efektem tego była druga bramka
Hartmana. Piłka, wybita wślizgiem przez
Cybulskiego, trafiła pod nogi napastnika gości. Ten, nie zastanawiając się, huknął z ośmiu metrów. Mimo interwencji
Małeckiego, futbolówka wpadła do siatki.
- Jestem zadowolony z gry, zwłaszcza w drugiej części meczu. Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Teraz mobilizujamy się na Lechię. Jest duża szansa, że w meczu na Traugutta zagra Hering - powiedział "Głosowi"
Andrzej Bussler.- Mój młody zespół, oparty głównie na zawodnikach miejscowych, w przedsezonowych założeniach miał się plasować na miejscach 4-10. Jestem zadowolony z gry, choć szkoda straconej w końcówce bramki - dodał trener Grembocki.
Tomasz Aftański
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
