W meczu na szczycie czwartej kolejki ekstraklasy koszykarek
Lotos pokonał na własnym parkiecie zespół INEA AZS Poznań 72:60 (23:13, 15:15, 14:24, 20:8). Gdynianki wygrały, choć po zwiększonej dawce treningów w ostatnich dniach, skarżyły się na "ciężkie nogi". Gospodynie grały najlepiej wówczas, kiedy zgodnie z zapoczątkową w sobotę tradycją, kibice przez dwie ostatnie minuty dopingowali na stojąco.
LOTOS: Kobryn 23 (1x3), Pawlak 9 (2), Whitmore 9 (1), White 8, Veselovski 3 (1) oraz Leciejewska 8, Anderson 6, Jokovic 6, Riuchina.
AZS: Ciecierska 18 (2), Aleliunaite-Jankowska 9, Waligórska 8, Jarkowska 4, Sibora 4 (1) oraz Idczak 11 (2), Mrozińska 6, Pamuła 4.
Sędziowali: Maliszewski i Bieńkowski (obaj Warszawa).
Widzów: 1000.
Do soboty obie drużyny miały na koncie komplet punktów, a poznanianki nawet dzięki lepszemu bilansowi koszy, wyprzedzały gdynianki w tabeli. -
Laski gramy odważnie - zachęcała przyjezdne
Natalia Waligórska. Jednak w pierwszej kwarcie do tych słów dostosowała się tylko
Monika Ciecierska. Może dlatego, że atmosfera gdyńskiej hali nie jest jej obca, choć z Lotosem pożegnała się przed siedmioma laty. Akademicka skrzydłowa otworzyła ten mecz "trójką" i zdobyła pięć punktów z pierwszych sześciu zespołu. Lotos po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie w czwartej minucie (6:4), gdy za trzy trafiła
Monika Veselovski. Wysokie zwycięstwo w inauguracyjnej kwarcie to z kolei zasługa
Eweliny Kobryn, która w tej odsłonie zdobyła aż 11 punktów.
Poznanianki nie załamały się tym, że po niespełna kwadransie przegrywały 17:31. Próbowały kontraatakować. Jednak dwukrotnie ich zapędy studziła
Paulina Pawlak. Gdy rywali doszły na 26:33, a potem 37:41 - gdyńska rozgrywająca popisywała się "trójkami". Ale ambicja przyjezdnych w końcu została nagrodzona. Tuż przed zakończeniem trzeciem kwarty za trzy trafiła Ciecierska, a AZS prowadził 52:50! A mógł jeszcze wyżej, gdyby
Weronice Idczak przy rzutach wolnych dwukrotnie nie zadrżała ręka. Remis po pół godzinie gry gospodynie zawdzięczały akcji Kobryn.
W trzeciej kwarcie najgroźniejszą rywalką Lotosu była
Reda Alelinaite-Jankovska. Litewska środkowa wszystkie swoje punkty zdobyła w tym fragmencie gry. W ostatniej odsłonie "spadła" za pięć przewinień. Z gdy wykluczył ją faul na Kobryn. Ewelina wzięła też na siebie ciężar walki w ataku, zdobywając w czwartej kwarcie cztery pierwsze punkty. A AZS zanim odnalazł się w nowym ustawieniu, przez blisko pięć minut nie mógł zdobyć punktów z gry. -
Nie róbcie prezentów nikomu, bo jeszcze sędziowie im pomagają - krzyczał
Roman Haber, szkoleniowiec gości, ale na niewiele się to już zdało. Jego zespół nie mógł wygrać, bo na przykład aż 10 strat popełniła
Monika Sibora. -
Strasznie mi jest przykro. Nasza przegrana, o ile już w ogóle powinna być, to na pewno jest za wysoka - usprawiedliwiała się poznańska rozgrywająca. -
Na pewno z jednej strony zaskoczyły nas rywalki, a z drugiej w ostatnim czasie miałyśmy mocniejsze treningi i nogi dziś były ciężkie - przyznała
Ana Jokovic, dodając samokrytycznie, że na razie gra na połowę swoich możliwości. Jeszcze w innych obszarach przyczyn problemów wicemistrzyń Polski w sobotnim meczu szukał trener
Krzysztof Koziorowicz. -
Graliśmy rozsądnie przez dwie pierwsze kwarty, w nich też, jak również w ostatniej - przyzwoicie broniliśmy. Przewagę zaczęliśmy tracić wówczas, gdy zapomnieliśmy, że celem nadrzędnym jest gra zespołem. Niektóre dziewczyny chciały się wykazać przed gdyńską publicznością i stąd grały zbyt indywidualnie - zauważył gdyński szkoleniowiec.
Pozostałe wyniki 4. kolejki: Wisła Can Pack Kraków - Nova Trading Toruń 89:56, CCC Polkowice - Polfa Pabianice 72:75, Arcus SMS PZKosz Łomianki - Duda PWSZ Leszno 55:62, AZS Jelenia Góra - AZS PWSZ Sowood Gorzów, Cukierki Odra Brzeg - ŁKS Siemens AGD Łódź.