• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czekam na wiatr co rozgoni...

jag.
23 sierpnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Gdy zawodnicy w klasie Mistral rywalizowali w sobotę w siódmym i ósmym wyścigu regat olimpijskich siła wiatru była trzykrotnie mniejsza niż w biegach, które wygrywał już w Atenach Przemysław Miarczyński. W takich warunkach deskarz SKŻ Hestia Sopot stracił sporo punktów do rywali. Przed trzema ostatnimi startami popularny "Pont" zajmuje piąte miejsce. Ale jeśli powieje...

W siódmym biegu Miarczyński płynął równo. Plasował się na poszczególnych punktach kontroli na 9-10. miejscu. Metę osiągnął jako dziewiąty. Stracił do najgroźniejszych rywali: Nikolaosa Kaklamanakisa (Grecja) - 7, Gala Fridmana (Izrael) - 4 i Ricardo Santosa (Brazylia) - 2 punkty. Ponadto do czołówki klasyfikacji generalnej wpłynął Nic Dempsey (Nowa Zelandia), który wygrał ten bieg.

W następnym starcie prowadzca trójka pilnowała się nawzajem. Kolejność, którą zanotowano na mecie, jest jednocześnie kolejnością po ośmiu wyścigach. Prowadzą Fridman i Santos - po 27 punktów. Trzeci jest Kaklamanakis (33).

Miarczyński w ósmym wyścigu stopniowo tracił na kolejnych bojach (10, 12, 13), a na mecie zajął najsłabsze z dotychczasowych miejsc w Atenach (16). W klasyfikacji generalnej z dorobkiem 48 punktów jest piąty. O trzy "oczka" przed nim plasuje się jeszcze Dempsey. - Przemka wciąż stać na medal. Wszystko rozbija się tylko o warunki. Jeśli powieje mocniej, jestem przekonany, że Miarczyński wróci do czołowej trójki, a może nawet znów zostanie liderem - ocenia Roman Budziński, trener klubowy popularnego "Ponta".
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane