Piłkarze ręczni DGT Wybrzeża Gdańsk na blisko cztery tygodnie przed Bożym Narodzeniem sprawili swoim sympatykom świąteczny prezent. Wygraną z DSI Zagłębiem Lubin 28:26 zakończył się nasz ostatni mecz o mistrzostwo ekstraklasy przed własną publicznością w tym roku. Kolejne emocje przy Zawodników dopiero w lutym. I miejmy nadzieję, że do tego czasu kondycja finansowa klubu będzie adekwatna do osiąganych przez podopiecznych
Daniela Waszkiewicza wyników.
DGT Wybrzeże Gdańsk - DSI Zagłębie Lubin 28:26 (12:11)DGT Wybrzeże: Suchowicz, Czoska - Żynda 1, Janusiewicz 2, Moszczyński 10, Pilch 2, Walasek, A. Siódmiak 3, Gujski 1, Chyżyński, M. Siódmiak, Kuchczyński 5, Wita 2, Waszkiewicz 2.
Sędziowali: Cieśliński i Tupaj (obaj Elbląg).
Rzadko się zdarza w wyrównanych meczach, aby wszyscy zawodnicy z pola zdobywali bramki. Tym większym unikatem są spotkania, które przegrywają drużyny dysponujące szerokim składem. A ta przykrość spotkała w sobotę w Gdańsku trzecią drużynę ekstraklasy. Pech Zagłębia polegał na tym, że Wybrzeże grało z niesłychaną ambicją, ponadto miało w składzie doskonale dysponowanego rzutowo Damiana Moszczyńskiego, a w najtrudniejszych chwilach kapitalnie bronił Artur Czoska.
Do 22 minuty gra toczyła się pod dyktando przyjezdnych. Na trafienia Tomasza Morawskiego i Damiana Demczuka miejscowi znaleźli odpowiedź, ale na dwie kolejne bramki Morawskiego już nie. W 9 min przy wyniku 2:4 Tomasz Folga nie zdołał pokonać z karnego Czoski. Ta interwencja tak podbudowała Wybrzeże, że rzuciło się do odrabiania strat. W 17. min. Moszczyński i
Michał Janusiewicz doprowadził do wyrównania 7:7, a dwie minuty później ten pierwszy rzucił na 8:8. Potem była szansa na pierwsze tego dnia prowadzenie. Niestety, w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem Seweryn Żynda rzucił w poprzeczkę. Lubinianie błyskawicznie wykorzystali będące następstwem tej sytuacji chwilowe załamanie gospodarzy. Dwukrotnie celnie rzucał Bartosz Wuszter, a następnie Folga podwyższył na 11:8. Jak się okazało była to ostatnia bramka dla rywali przed przerwą. W ostatnich ośmiu minutach Czoska nie dał się pokonać ani razu, mimo że graliśmy nawet w liczebnym osłabieniu. A po przeciwnej stronie boiska punktowali kolejno: Żynda, Artur Siódmiak,
Michał Waszkiewicz i Patryk Kuchczyński. Ten ostatni minął Romana Zaprutko i z 15 metrów rzucił do pustej bramki, a Wybrzeże osiągnęło pierwsze prowadzenie w tym meczu!
Po przerwie dwukrotnie Morawskiemu udało się wyrównać (12:12 i 14:14), a ostatni remis był zasługą Folgi (16:16). W 41 min wspólnymi siłami Moszczyński i Kuchczyński podnieśli wynik na 19:16. Od tego momentu aż do ostatniego gwizdka sędziego gdańszczanie systematycznie mieli przewagę 2-3 bramek. Od tej reguły był tylko jeden wyjątek. W 57 min
Paweł Wita, który wyraźnie specjalizuje się w zdobywaniu bramek w końcówkach spotkań, podwyższył na 27:23. Jednak spokojni o wynik mogliśmy być dopiero około 100 sekund przed końcem, gdy
Marcin Pilch, który po trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją ponownie przejął funkcję kapitana, rzucił na 28:25.
- Środek tabeli jest bardzo zagęszczony. Każda porażka oddala od miejsca w pierwszej szóstce - podkreślał trener Waszkiewicz, którego zespół w czterech ostatnich meczach zdobył tyle samo punktów co w całej pierwszej rundzie!
Jacek Główczyński