Piłkarze ręczni DGT Wybrzeże o kolejny tydzień przedłużyli szanse na awans do finałowej grupy w ekstraklasie, wygrywając z Mercusem Zagłębiem Lubin 27:25 (12:16). Damian Moszczyński uporał się z granicą 150 bramek w tym sezonie! Po ponaddwumiesięcznej przerwie gdańszczanie wrócili do własnej hali. Mocno wsparli ich kibice, których blisko tysiąc zjawiło się przy ul. Zawodników. Pojawiły się plansze nowych sponsorów, a przerwy w grze umilały występy formacji tanecznej GOSiR, pod kierunkiem Kamili Barańskiej.
DGT WYBRZEŻE: Głębocki, Czoska, Świrkula - Żynda 1, Janusiewicz 3, Moszczyński 12, Walasek 2, Malandy, A. Siódmiak, Gujski, M. Siódmiak 3, Kuchczyński, Wita 3, Markuszewski 3.
ZAGŁĘBIE: Kowtun, Zaprutko - Jasiński 2, Gowin 8, Marzec, Niedośpiał 3, Pułka 1, Steczek 6, Orzłowski 2, Folga 3, Wierzbicki.
Sędziowali: Bujnowicz (Konstantynów) i Jarosz (Łódź).
Kibicom wchodzącym po raz pierwszy w tym roku do hali przy ul. Zawodników, rzucały się w oczy nowe plansze umieszczone za obiema bramkami, na których widniały znaki m.in. takich firm jak: Toyota Chwaszczyno, Groblewski, Grupa Żywiec, Poczta Polska, "Głos Wybrzeża" i Radio Gdańsk. Relację ze spotkania przeprowadziła regionalna "Trójka", a twarde zmagania szczypiornistów okraszone były występami zespołu GOSiR.
Z nowości odnotowaliśmy także brak na ławce Wybrzeża
Daniela Waszkiewicza. Szkoleniowiec padł ofiarą grypy zataczającej w Pomorskiem coraz szersze kręgi. Zespół prowadził
Zbigniew Markuszewski. Pod koniec pierwszej połowy dał on szansę
Bartoszowi Walaskowi, świeżo upieczonemu ojcu Mai. Jednak to nie ta roszada, choć zazwyczaj bramkostrzelny Patryk Kuchczyński zaliczył tym razem "zerówkę", ale trzy inne korekty zmieniły na lepsze grę miejscowych.
W tym sezonie jeszcze żadna drużyna nie zdobyła w Gdańsku do przerwy 16 bramek. Zatem dopiero powrót do agresywnej i ofiarnej gry w obronie, z czego od dawna słynie Wybrzeże, a także seria udanych interwencji między słupkami Michała Świrkuli, były zapowiedzią sukcesu. Natomiast siłę ofensywną gdańskiego ataku, w której przez długie minuty osamotniony był Moszczyński, wzmocnili po przerwie
Marcin Markuszewski i
Michał Janusiewicz.
Co prawda, w pierwszych pięciu minutach Wybrzeże trzykrotnie obejmowało prowadzenie, ale przez następne pół godziny miało niewiele do powiedzenia. Po jednym z sześciu wykorzystanych tego dnia karnych przez Grzegorza Gowina, Zagłębie osiągnęło po raz pierwszy przewagę (4:3), którą systematycznie powiększało aż do 36 min. Goście prowadzili już 18:13.
Przez następne siedem minut oddano sześć celnych rzutów i wszystkie były dziełem gdańszczan! Na 18:18 wyrównał Markuszewski, a dziewiętnastą bramkę zdobył Moszczyński. Co prawda, rywale jeszcze raz odzyskali prowadzenie - 22:21 po karnym Gowina - ale impetu miejscowych nie byli już w stanie powstrzymać. W końcówce skupili już się jedynie na obronie zaliczki z pierwszego meczu (5 bramek). A ten wskaźnik będzie decydujący, jeśli za tydzień te drużyny zdobędą identyczną liczbę punktów.
Gdańskim kibicom serca zadrżały jeszcze tylko raz. Przy wyniku 26:25 Moszczyński dwukrotnie rzucał z karnych i w obu przypadkach zawiódł. Końcowy rezultat ustalił Marcin Siódmiak.
ZBIGNIEW MARKUSZEWSKI (II trener Wybrzeża): - Gdyby nie kontuzje Michała Waszkiewicza i Mariusza Gujskiego, gralibyśmy znacznie wyżej. A tak, trzeba się cieszyć, że nadal jesteśmy w walce o "6", że zawodnicy mimo niekorzystnego wyniku podjęli walkę i pokazali gdański charakter. Przy tej klasie drużyn odrobienie sześciobramkowej straty, którą mieliśmy na początku drugiej połowy, jest sukcesem. Szkoda tych prostych błędów w grze obronnej przed przerwą.MICHAŁ KANIOWSKI (trener Zagłębia): - Rywalizacja o szóste miejsca nadała temu meczowi dodatkowemu smaku. Na pewno nie przyjechaliśmy do Gdańska przegrać, ale ten wynik nas... satysfakcjonuje. Wygraliśmy dwumecz i to powinno nas za tydzień premiować grą w grupie mistrzowskiej. Do swoich podopiecznych nie mam pretensji. U nas też są kontuzje, dlatego mamy problemy z wytrzymaniem całego spotkania. Teraz przeważaliśmy przez 3/4 meczu. Potem niefortunny los albo decyzje sędziowskie podcięły nam skrzydła. Nie chcę powiedzieć, że arbitrzy byli stronniczy, gdyż przed przerwą do naszych karnych można było mieć zastrzeżenia, ale w drugiej połowie patrzyli bardziej przychylnie na gospodarzy. Na przykład w końcówce nie odgwizdali ewidentnego przewinienia w ataku.DAMIAN MOSZCZYŃSKI (najskuteczniejszy zawodnik spotkania, 12 bramek): - Trudno nie cieszyć się, gdy przekracza się granicę 150 bramek w sezonie, ale najwięcej satysfakcji zawsze dają mi rzuty, które przyczyniają się do tego, że wygrywamy. Tak było dzisiaj. Co prawda, radość byłaby większa, gdybyśmy wygrali sześcioma bramkami, ale uważam, że walka o szóstkę nie jest jeszcze zakończona. Za tydzień nie jesteśmy bez szans w Warszawie.Pozostałe wyniki 21. kolejki:Anilana Łódź - Wisła Płock 17:39 (4:16), AZS AWF Warszawa - MOSiR Powen Zabrze 29:26
(14:11), MMTS Kwidzyn - Warszawianka 26:26 (16:13), Śląsk Wrocław - Chrobry Głogów 32:22 (16:10), Vive Kielce - Olimpia Piekary Śląskie 35:16 (21:9).