Piłkarze ręczni DGT Wybrzeża Gdańsk nie pojechali do Piekar Śląskich. Ich pierwszy mecz w grupie o miejsca 7-12 zostanie zweryfikowany jako walkower na korzyść Olimpii. Ponadto klub zostanie ukarany grzywną o wysokości dwóch tysięcy złotych. Co gorsza, każdy następny walkower skutkować będzie wykluczeniem drużyny z ekstraklasy i relegowaniem o jej dwie klasy w dół ligowej hierarchii.
Kwadrans przed siódmą pod klub miał zajechać autokar. Na 18.00 był wyznaczony mecz w Piekarach Śląskich. Jednak na wieczornym treningu we wtorek drużyna postanowiła, że nigdzie nie jedzie.
- Ostatni raz pieniądze otrzymaliśmy w grudniu. 80 procent stypendium. W sobotę w Warszawie nie było pieniędzy na jedzenie. Uznaliśmy, że miarka się przebrała. W naszym zamyśle odmowa wyjazdu do Piekar ma być jednorazowym protestem. Chcemy dokończyć ten sezon z szacunku dla kibiców. Z drugiej strony nie mogę zapewnić, w jakim składzie będziemy grać dalej. Jeśli ktoś otrzyma propozycję z innego klubu albo zdecyduje się na podjęcie pracy zawodowej, to nie będziemy mogli go zatrzymać - deklaruje
Artur Siódmiak, kapitan DGT Wybrzeża.
Zawodnicy odmówili wyjazdu, mimo że otrzymali obietnicę, że w przyszłym tygodniu zostanie rozdzielona między nich kwota 20 tysięcy złotych, czyli pieniądze, które wpłacili sponsorzy za mecz z Zagłębiem Lubin. Jak się dowiedzieliśmy, trener drużyny zdecydował się tę kwotę podzielić niemal po równo między zawodników.
- Byłem przeciwny temu protestowi, gdyż uważam, że niewiele to zmieni. Nie ukrywam, że też szukam nowej pracy, ale ten sezon trzeba dograć w Wybrzeżu. Gdy zajdzie potrzeba, sięgniemy po juniorów - zapowiada
Daniel Waszkiewicz.
Jako że Wybrzeże ma aż trzynaście punktów przewagi nad "spadkowym" miejscem, utrzymanie miejsca w ekstraklasie, nawet przy pewnym ubytkach kadrowych, wydaje się niemal pewne. Dlatego szkoleniowiec nie ma zamiaru forsować na treningach podopiecznych ponad miarę. Już we wtorek zajęcia ograniczyły się do gry w piłkę... nożną.
- Na pewno będziemy mniej ćwiczyć. Jednak trzy treningi tygodniowo to minimum, aby podczas meczu zawodnikom nie stała się... krzywda - podaje gdański trener.
Paradoksalnie na odmowie wyjazdu zespołu na Śląsk Wybrzeże zarobiło. Koszt podróży zamknąłby się zapewne kwotą 4 tysięcy złotych, podczas gdy kara związkowa za walkower jest o połowę niższa. Jeśli jednak protest byłby kontynuowany, straty będą rosły...
- Regulamin stanowi, że za niestawienie się drużyny w wymaganym terminie na mecz karana jest ona walkowerem i dwoma tysiącami złotych. W tym sezonie w ekstraklasie nie było jeszcze takiego przypadku. Oczywiście klub może się od takiego werdyktu odwołać, ale najpierw musi wpłacić 2 tysiące kaucji, które przepadną, gdy decyzja nie zostanie zmieniona. Drugi walkower jest równoznaczy z wykluczeniem drużyny z rozgrywek. Płaci następne dwa tysiące oraz przepada jej wpisowe do rozgrywek, czyli pięć tysięcy złotych. Ponadto zespół jest degradowany o dwie klasy rozgrywek, czyli na przykład z ekstraklasy do II ligi - wyjaśnia
Ignacy Wojciech Demiańczuk, komisarz Kolegium Ligi.
Gdyby z dotychczas występujących w Wybrzeżu zawodników na następne mecze nie udało się skompletować składu, to aby zachować miejsce w ekstraklasie, trzeba byłoby włączyć do pierwszej drużyny juniorów.
- Taki wariant jest możliwy tylko do końca trzeciej rundy (do 12.04. - przyp. aut.).
Każdemu nowemu zawodnikowi w ekstraklasie trzeba wykupić licencję, która kosztuje 180 złotych - dodaje Demiańczuk.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
