Do niespodzianki doszło w derbach Trójmiasta w III lidze, które zakończyły 17. kolejkę rozgrywek. Lechia II przegrała przy Traugutta z Arką II 0:1 (0:0). Gdańszczanie rozpoczęli składem złożonym wyłącznie z piłkarzy trenujących z pierwszą drużyną, a po przerwie wprowadzili do gry jeszcze 12 trakiego gracza. Gdynianie również odwołali się do najlepszej swojej ekipy, która występuje w I lidze. Jednak zwycięskiego gola strzelił jedyny, który w wyjściowej "11" żółto-niebieskich był spoza tego grona. Trzy punkty zapewnił niespełna 19-letni Dawid Tomczak.
Lechia II w wyjściowej "11" postawiła wyłącznie na piłkarzy na co dzień trenujących w pierwszej drużynie, a w Arce II spotkanie rozpoczęło takich graczy dziesięciu. Wyjątek stawił prawoskrzydłowy Dawid Tomczak, choć i on w zimowych sparingach był próbowany w I-ligowej ekipie.
- Warto podkreślić, że mieliśmy siedmiu młodzieżowców - zauważa Robert Wilczyński, szkoleniowiec Arki II.
W III-ligowych derbach nie brakowało też rutyniarzy. Po stronie gospodarzy grał m.in. Piotr Wiśniewski, a z drugiej strony zaprezentowali się na przykład: Bartosz Ława, Łukasz Kowalski i Grzegorz Lech. Trzej pierwsi grali w derbach Lechia - Arka jeszcze na szczeblu ekstraklasy. Ponadto gospodarze wystawili trzech cudzoziemców.
Na bocznym boisku MOSiR przy ul. Traugutta faworytem, i to zdecydowanym - wydawali się gospodarze. Tomasz Unton dokonał jednak trzech zmian w porównaniu z efektownym zwycięstwem nad Bałtykiem 4:0, a dodatkowo cofnął Mateusza Możdżenia z pozycji 10 na 8, a Adama Buksę przestawił z "9" na prawy bok pomocy. Miało to związek z kontuzjami, kartkami oraz nieznaczną zmianą hierarchii w pierwszej drużynie w ostatnim tygodniu.
Również trzech zmian, w porównaniu z pierwszym meczem, przegranym z Raselem Dygowo w Gdyni 1:4, dokonał trener Wilczyński, a dodatkowo przesunął też Tomasza Wojcinowicza z prawej na środek obrony.
Od razu po rozpoczęciu gry zaatakowali gospodarze, których wspierało około 300 kibiców. Ofiarnie grających defensorom z Gdyni udało się zablokować strzały: Adama Dźwigały i Mavroudisa Bougaidisa. W 6. minucie umiejętnościami musiał wykazać się Dawid Kędra, który obronił strzał głową Wiśniewskiego po dośrodkowaniu Piotra Grzelczaka. Natomiast inauguracyjny kwadrans zwieńczyły dwa niecelne uderzenia Buksy.
W 22. minucie Arka II przypomniała, że nie przyjechała do Gdańska się tylko bronić. Po akcji Tomczaka niewiele do szczęścia zabrakło Lechowi. Po chwili nieznacznie niecelnie strzelał także Piotr Karłowicz.
Potem było kilku minut pod dyktando Grzelczaka. Mister wolej próbował swojego firmowego strzału, ale został zablokowany. Natomiast w 26. minucie huknął z dystansu, a piłka odbiła się od słupka.
Gdy dobiegało końca pół godziny gry Kędra musiał się wykazać przy strzałach Wiśniewskiego i Możdżenia. Szczególnie za sparowanie piłki na róg po pierwszym z tych uderzeń bramkarz Arki zasłużył na uznanie.
Gdynianie nie rezygnowali z kontr. W 35. minucie szybką akcję zamknął Tomczak i z bliska wepchnął piłkę do siatki. Atak rozpoczął Ława, a wzdłuż bramki piłkę zagrał Lech. Trzy minuty mogło być 2:0, ale Aleksander Jagiełło posłał futbolówkę obok słupka.
Stracony gol podciął skrzydła Lechii. Do przerwy na uwagę w jej wykonaniu zasługiwał już tylko strzał zza "16" Buksy, który nieznacznie minął bramkę.
Na drugą połowę gdańszczanie wyszli ze zmianą na środku drugiej linii. Daniel Łukasik, który w piątek rozegrał 20 minut w Szczecinie w ekstraklasie, zastąpił Możdżenia, grającego przeciwko Pogoni tylko kilka minut.
Arka w ekstraklasie za rok? Posłuchaj i zobacz, co śpiewają kibice na meczach w Gdyni.
Gospodarze znów osiągnęli optyczną przewagę, starali się budować atak pozycyjny wieloma podaniami, ale pierwszą groźną sytuację po przerwie stworzyli gdyński rutyniarze. w 54. minucie Kowalski niecelnie główkował po dośrodkowaniu Ławy z rogu. Około 60 minucie Bartek dwukrotnie próbował strzelać z dystansu. Celne było tylko to pierwsze uderzenie, choć i z tą piłką Łukasz Budziłek nie miał problemów.
Lechia II odpowiedziała stałymi fragmentami gry. Jednak i wówczas precyzji w strzałach brakowało: Dźwigale, Buksie i Rudinilsonowi, bądź impet piłka traciła, obijając się od ofiarnie blokujących uderzenie gdyńskich defensorach.
Na ostatnie 20 minut trener Unton postanowił wrócić do ofensywnego ustawienia, które taki dobry skutek dało w drugiej połowie przeciwko Bałtykowi. Podziękował za grę Kevinowi Friesenbichlerowi, który tego dnia nie zdołał oddać żadnego strzału. Na "9" wrócił Buksa, a na prawe skrzydło wprowadzony został Paweł Czychowski, który w III lidze strzelił już 13 goli w tym sezonie.
I właśnie ten duet stworzył groźną akcję w 84. minucie. Podawał Paweł, a Adam strzelił tuż obok słupka. Chwilę później trener gospodarzy postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął lewego obrońcę, wprowadził skrzydłowego oraz przeszedł do gry w ustawieniu 1-3-5-2, ale biało-zieloni już nie odwrócili niekorzystnego rezultatu.
- Spodziewaliśmy się takiego scenariusza, że większą część meczu będziemy musieli popracować w defensywie. Szukaliśmy gry z kontry. Przed przerwą wyszedł nam jeden taki atak. Potem jeszcze mieliśmy okazje by poprawić wynik. Lechia szukała szczęścia także w uderzeniach z dystansu, ale na ogół mijały one cel lub były blokowane. Za wygraną należy wyróżnić całą drużynę - podkreśla trener Wilczyński.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
