Prawdopodobnie jest to jedyna szansa, by w ciągu kilku godzin i po przemierzeniu około 60 kilometrów, zobaczyć trzy najlepsze drużyny ekstraklasy piłkarek ręcznych. W sobotę o 14.00 liderki tabeli zmierzą się w Elblągu przy ul. Kościuszki ze Zgodą Ruda Śląska. W Gdańsku przy ul. Wiejskiej o 17.00 Nata AZS AWFiS rozpocznie grę z SPR Lublin. Trzeci zespół zestawienia zagra z drugim.
EB Start nie ukrywa, że przyspieszył swoją grę, ale nie z uwagi na potyczkę rywali, lecz ze względu na... skoki narciarskie.
- Postanowiliśmy umożliwić kibicom obejrzenie naszego meczu oraz transmisji telewizyjnej z Zakopanego - przyznaje
Janusz Serwadczak, kierownik elbląskiego zespołu. - Po zakończeniu naszego meczu każdy z kibiców będzie miał około godziny, by znaleźć telewizor. Ja też będę oglądał skoki. Do Gdańska, by podglądać rywali, pojedzie trener Czoska. Kibicujemy Nacie. Jeśli wygra, wzrosną szansę nawet na wybrzeżowy finał play off.
W pierwszej rundzie elblążanki wygrały na wyjeździe ze Zgodą 23:22. Ale bardziej mają w pamięci mecz, który odbył się 15 maja ubiegłego roku przy ul. Kościuszki.
- To był ostatni mecz poprzedniego sezonu. Dla Zgody teoretycznie bez zanaczenia, bo nie mogła poprawić szóstego miejsca. Wygrywając to starcie przesunęlibyśmy się na czwartą pozycję na koniec sezonu... Przegraliśmy 24:25. To niepowodzenie chcemy teraz sobie powetować - dodaje Janusz Serwadczak.
EB Start wyprzedza dwoma punktami SPR, a o sześć jest lepszy od Naty. Rywale elblążanek zmierzą się w sobotę przy ul. Wiejskiej. Liczymy na to, że gdańszczanki podtrzymają bardzo dobrą passę z tym rywalem. Lublinianki nie mogą wygrać z drużyną Jerzego Cieplińskiego od sześciu meczów (32:27, 25:25, 34:31, 36:30, 44:23, 29:29), czyli od ponad 21 miesięcy! Jeszcze dłużej, bo od 3 lat, czekają na choćby jeden punkt w Gdańsku! Cztery ostatnie spotkania w akademickiej hali przyniosły pewne wygrane gospodyniom (32:27, 35:25, 34:31, 44:23). Po tym ostatnim meczu gdańszczanki po raz pierwszy w historii klubu odebrały złote medale.
- Nie wiem, czy to jest patent na lublinianki, ale z pewnością mamy przewagę psychologiczną. Z drugiej strony Lublin wciąż ma bardzo silny zespół, w którym zagrożenie płynie z każdej pozycji. Aby odnieść sukces, musimy się po raz kolejny wznieść na absolutne wyżyny naszych możliwości. Tym bardziej, że wkraczamy w końcową fazę rozgrywek i każdy punkt ma kolosalne znaczenie - podkreśla
Jerzy Ciepliński.Wszystko wskazuje na to, że możemy liczyć na festiwal bramek. Nata jest najskuteczniejszą drużyną ekstraklasy (482 bramki), a SPR plasuje się w tym zestawieniu na drugiej pozycji (468). W czołówce najlepszych snajperek lublinianki mają aż dwie zawodniczki. Sabina Włodek ze 126 trafieniami jest wiceliderką, a Inna Silantiewa (87) w tym zestawieniu plasuje się na ósmej pozycji.
- Grę SPR mamy bardzo dobrze rozpracowaną. Teraz pozostaje tylko tę wiedzę wykorzystać na boisku. Przede wszystkim musimy zneutralizować największe atuty rywalek - ograniczyć możliwości rzutowe Włodek, a ponadto poprawić obronę przeciwko dograniom piłki kozłem od Silantiewej do koła i Ewy Damięckiej - zdradza zarysy taktyki na sobotę szkoleniowiec akademickiej siódemki.
Po zakończeniu meczu pań, na parkiet hali przy ul. Wiejskiej wyjdą męskie zespoły
AZS AWFiS Gdańsk - MMTS Kwidzyn. Początek derbów Pomorza, o których pisaliśmy obszernie we wczorajszym wydaniu, o godzinie 19.00.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
