• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańska szkoła charakterów

Jacek Główczyński
8 lipca 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Sylwia Gruchała przywiozła z mistrzostw Europy w szermierce dwa złote medale. Wygrała indywidualnie oraz w drużynie z koleżankami klubowymi, Anną Rybicką i Magdaleną Mroczkiewicz (wszystkie Sietom AZS AWF Gdańsk). Teraz mistrzynie będą zdawać egzamin poza planszą. W związku z brakiem pieniędzy na zgrupowanie, same muszą zadbać o przygotowanie fizyczne przed mistrzostwami świata.

Medale medalami, ale nawet w glorii mistrzyń Europy gdańszczanki musiały podróżować z Moskwy do Polski pociągiem. Nic zatem dziwnego, że w Warszawie Sylwia Gruchała i Magda Mroczkiewicz postanowiły przyspieszyć powrót i przesiąść się - już na własny koszt - do samolotu. Ten krok wywołał popłoch na... ul. Woronicza. Telewizyjny kamera zamierzała bowiem zarejestrować powrót mistrzyń na Dworcu Centralnym, ale musiała jej wystarczyć Anna Rybicka.

- Tylko w żartach wspominałyśmy, że wyjdzie nam na powitanie telewizja, a i tak myśleliśmy raczej o ośrodku w Gdańsku niż ekipie z Warszawy. Koleżanki usiłowały zdążyć na samolot o 10.00, a zatem wysiadły na Wschodnim. Kamerom musiałam stawić czoła sama. Nie będę ukrywała, że było to wspaniałe uczucie. Zresztą złoto też mnie bardzo ucieszyło. To wszak mój pierwszy medal po operacji - mówi popularna "Rybcia".

Jeszcze większą radość podium sprawiło Mroczkiewicz. Dla "Mrówki" to w ogóle pierwszy krążek z mistrzostw Europy. Gdy koleżanki sięgały po medale w 2000 roku na Maderze, zbierała siły przed igrzyskami olimpijskimi.
- Zapewne nie często się zdarza, że najpierw jest medal mistrzostw świata, igrzysk olimpijskich, a dopiero później z championatu kontynentu. Cieszę się, że uzupełniłam kolekcję. Najważniejsze też, że wreszcie jest to złoto. A przecież, byłam w Moskwie daleka od najlepszej formy. Po kontuzji braków nie da się tak szybko nadrobić. Jeśli zdrowie pozwoli, to najwyższą dyspozycję zamierzam osiągnąć na mistrzostwach świata - zapewnia "Mrówka".

Na gdańskim Rębiechowie najwięcej gratulacji zebrała Gruchała. Nic dziwnego, mimo niespełna 21 lat Sylwia jest już najbardziej utytułowanym polskim sportowcem w historii szermierczych mistrzostw Europy.
- Najwięcej satysfakcji sprawiła mi radość bliskich oraz telefon z gratulacjami od mamy z USA. Od chłopaka dostałam piękny bukiet złoto-różowych kwiatów. Złoty to mój ulubiony kolor już od dłuższego czasu, także poza planszą - przyznaje potrójna mistrzyni, która pierwszy tytuł indywidualnie zdobyła przed dwoma laty.

Tadeusz Pagiński w Rębiechowie wystąpił w dwóch rolach. Jako że wrócił z Moskwy dzień wcześniej, wyszedł powitać swoje podopieczne, a jego powitała... gdańska telewizja.
- Przed mistrzostwami mówiłem, że nie znamy układu sił, że może być złoto, lub dalsze miejsce. Cieszę się, że zrealizował się pierwszy wariant. Potwierdziło się, że mamy drużynę, która jest w stanie wygrać każdy turniej. Ponadto okazało się, że mamy jeszcze duże rezerwy. W Moskwie wygrywaliśmy nie tyle tym, że byliśmy w dużej formie, ale cechami ambicjonalnymi, wolą walki. Życzyłbym sobie, aby te medale przełożyły się teraz na przychylność sponsorów. Jednak póki co muszę zastosować nowatorskie formy przygotowań - mówi fechtmistrz Pagiński.

Środki na przygotowania do mistrzostw świata najważniejszej imprezy roku, są od 22 lipca i zgrupowania w Wiśle. Do tego czasu zawodniczki muszą zająć się same sobą.
- Do takiego kroku zmusiła nas sytuacja. O formę fizyczną zawodniczki muszą zadbać we własnym zakresie. Liczę na to, że są już na tyle doświadczone, że sobie poradzą. Ufam im - zapewnia szkoleniowiec reprezentacji Polski i Sietom AZS AWF, zwany pieszczotliwie przez podopieczne Panem Tadzikiem.

- Zapewne gdzieś wyjadę, ale nie ma mowy o żadnych ciepłych krajach czy urlopie. Poza dbaniem o formę czeka mnie pisanie pracy magisterskiej. We wrześniu chciałabym się obronić na Międzynarodowych Stosunkach Gospodarczych SGH - zdradza swoje ambicje Rybicka.

- Czeka nas trudniejsza forma przygotowań. Liczę, że skuteczniejsza, gdyż każda z nas ma świadomość, że robi to dla siebie. Będzie to taka szkoła charakterów. Mieszkam blisko lasu, a zatem zamierzam dużo biegać i jeździć na rowerze. Będzie też basen, a zapewne i rolki. O Moskwie trzeba jak najszybciej zapomnieć - deklaruje Gruchała.

Jednak zanim medale z Moskwy staną się historią i miłym wspomnieniem, urosną do najważniejszego wydarzenia w najbliższą środę. W samo południe florecistki gościć będzie rektor AWFiS.
- Nie jestem studentką AWFiS, ale nie tylko przyjdę na spotkanie, ale uczynię to z największą przyjemnością. Uczelnia wszak ściśle współpracuje z klubem, w którym mam oparcie - zapewnia Rybicka.

A jaki prezent w akademii sprawiłby największą przyjemność Gruchale? - Liczę, że władze uczelni zrozumieją, że sport wyczynowy na wysokim poziomie wiąże się z ciągłymi wyjazdami. Jeśli mam studiować w trybie dziennym, to chciałabym ponownie otrzymać indywidualny tok studiów - mówi studentka drugiego roku AWFiS.

Opinie (1)

  • Gratulacje

    Gratuluje serdecznie tak pieknago sukcesu mlodszym kolezankom po fachu. Kiedys trenowalam szermierke w "Topolowce" u pana Jerzego Podstawka w AZS i o ile sie nie myle pan Tadeusz Paginski byl moim kolega klubowym. Stare to czasy, ktore milo wspominam.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane