• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańskie wiosła w półfinałach

jag.
16 sierpnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Czterech gdańskich wioślarzy awansowało do półfinałów regat olimpijskich. Adam Korol jako szlakowy przyprowadził do mety na pierwszym miejscu czwórkę podwójną, a Artura Rozalskiego, Jarosława Godka i Rafała Smolińskiego na czwórce bez sternika premiowała druga lokata z eliminacji. W repasażach z akademickich zawodników będzie musiał walczyć tylko Dariusz Nowak, który jest członkiem ósemki.

Zaszczyt zainaugurowania pomorskich startów w Atenach przypadł w sobotni ranek podopiecznym Witolda Srogi. Gdański tercet, który wsparł Mariusz Daniszewski, otrzymał pierwszy tor. Stawka pięciu łódek szybko podzieliła się na trzy części. Do przodu uciekli Kanadyjczycy, nie liczyli się Rumuni. Polacy walczyli z Czechami i Chorwatami, o jedno z trzech miejsc premiowanych półfinałem. Rozalski w odpowiednim momencie rozpoczął finisz. Tym samym biało-czerwoni osiągnęli metę na drugiej pozycji. Do Kanadyjczyków staracili ponad cztery sekundy.

W zdecydowanie gorszych warunkach przyszło dzień później rywalizować Korolowi. Gdańszczanin, który startuje w trzecich igrzyskach, jest szlakowym w osadzie z Markiem Kolbowiczem, Sławomirem Kruszkowskim i Adamem Bronikowskim. Ten ostatni jest wnukiem medalisty olimpijskiego, który był w osadzie, zdobywającej dla polski pierwszy medal w tej konkurencji.

- Zadecydowaliśmy, że starty do poszczególnych wyścigów będą odbywać się w niedzielę nie co 10, lecz co 7 minut. Dzięki temu ostatni wyścig zakończy się o godzinę wcześniej niż planowaliśmy, co da nam pewność, że w rozegraniu zawodów nie przeszkodzi wiatr. A ma być on silny - wyjaśniał Matt Smith, dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej. Korol miał drugi powód do pośpiechu. Pierwszy - to deklaracja, jaką złoży w "Głosie", że do finału dopłynie najkrótszą drogą. Z wyścigu eliminacyjnego do półfinału kwalifikowały się trzy osady, ale Polacy nie kalkulowali. Prowadzili od startu do mety. Na "kresce" byli o blisko dwie sekundy lepsi od Rosjan i o ponad cztery od Włochów. A przecież i te osady mają medalowe aspiracje.

Nie powiodło się w eliminacjach ósemce. Ta osada wróciła na olimpijski tor po przerwie od 1972 roku. Nie mogła się włączyć do walki o pierwsze miejsce premiowane finałem, gdyż do niego od początku biegu pewnie zmierzali Australijczycy. Początkowo biało-czerwoni walczyli z Francuzami, ale ostatecznie przegrali ze wszystkimi, także z Holendrami i Niemcami.

Największe niespodzianki przyniosły wyścigi dwójek podwójnych wagi lepiej. Do repasaży trafili trzykrotni mistrzowie świata, Włosi, którzy przegrali z Grekami oraz nasi mistrzowie olimpijscy. Robert Sycz i Tomasz Kucharski popłynęli w tej konkurencji po raz pierwszy w tym roku. Kontrolowali płynących z ich lewej strony Niemców, ale od startu ostro ruszyli Duńczycy. I to atak z lewej flanki przyniósł im sukces. Drudzy na mecie biało-czerwoni stracili blisko cztery sekundy. - Sprawdziany, w których uzyskiwałyśmy dobre czasy, potwierdziły, że jesteśmy w dobrej formie. Formie, która powinna nas predystynować do walki o jeden z medali. Osada jest "świeża", ale zdążyłyśmy się z Magdą dobrze poznać. Koleżanka musi mnie słuchać, bo to ja jestem szlakową, czyli obmyślam taktykę, wydaję komendy - zapewniała 32-letnia Ilona Mokronowska, która "na pokładzie" ma młodszą o 13 lat Magdalenę Kemnitz.

Za najgroźniejsze rywalki do medali Polki uznają Niemki, Australijki i Rumunki. Z tymi ostatnimi przegrały bezpośredni awans do półfinałów, choć jeszcze na 300 metrów przed celem prowadziły. Na mecie były słabsze o niewiele ponad sekundę. W repasażach szansy szukać będą także Sławomir Jeliński i Adam Wojciechowski. Polska dwójka podwójna zajęła w eliminacjach czwarte miejsce, wyprzedzając tylko Węgrów. Do półfinałów wpłynęli: Włosi, Brytyjczycy i Amerykanie.

Nad dalszą częścią regat zbierają się czarne chmury i to w sensie dosłownym. Wstępnie zaplanowane na torze Schinias na dzisiaj wyścigi zostały odwołane. Powód - zbyt silny wiatr. Szkoda, że organizatorzy zignorowali ostrzeżenia. Mówiono im, że wybór Schinias na arenę zmagań wioślarzy i kajakarzy nie jest dobry. W sierpniu bardzo często wieją tu porywiste wiatry. Podczas ubiegłorocznych zawodów przedolimpijskich kilka łódek zatonęło, a całe regaty zakończyły się wielkim chaosem.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane