Niespełna 20-letnia Klaudia Jans wygrała na kortach Arki. turniej tenisowy Gdynia Cup zaliczany do cyklu International Tennis Fedration Women's Circuit. Rozstawiona z numerem trzecim gdańszczanka w finale pokonała młodszą o cztery lata Magdalenę Kiszczyńską (Masters Szczecin, 5) 6:4, 3:6, 6:3. Za pierwsze zwycięstwo w grze pojedynczej zawodowego turnieju zawodniczka SKT otrzymała sześć punktów do klasyfikacji w światowym rankingu oraz 1568 dolarów.
Przed imprezą w Gdyni
Jans nie czuła się najlepiej. Była zmęczona zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wyjazd na kilka dni do ośrodka w Cetniewie oraz treningi z trenerem Zdzisławem Pluwakiem podziałały na nią zbawiennie. Dość powiedzieć, że aż cztery z pięciu turniejowych pojedynków kończyła po trzech setach walki (z Anną Korzeniak 6:2, 4:6, 6:3, z Agnieszką Radwańską 6:3, 0:6, 6:0, półfinałowy z Karoliną Kosińską 2:6, 6:3, 6:2 oraz mecz finałowy).
- To nie jest tak, że bawiłam się z rywalkami w kotka i myszkę. Oczywiście, chciałam wygrywać jak najszybciej, ale grałam falami - mówi triumfatorka. Fale były także w pojedynku finałowym z utalentowaną
Magdaleną Kiszczyńską, dla której był to ostatni sprawdzian przed startem w juniorskim French Open w Paryżu. Po wygranym pierwszym secie, od stanu 3:3 w drugiej partii nasza tenisistka straciła kolejno trzy gemy i Wojciech Przybylski, rektor Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, której Klaudia jest studentką, został zaproszony do obejrzenia także trzeciej partii. Mimo że przebiegała ona pod kontrolą Jans, to i w ostatnim gemie gdańszczanka zafundowała sobie mały przystanek. Przy stanie 40-15 pozwoliła rywalce wyrównać. Mecz wygrała za czwartym meczbolem.
- Mam nadzieję, że ten turniej będzie stanowił przełom w mojej karierze - twierdzi podopieczna
Zdzisława Pluwaka, która w ten sposób zrewanżowała się Kiszczyńskiej za porażkę w jedynym meczu, jaki rozegrały między sobą. To było w eliminacjach pięćdziesięciotysięcznika w chińskim mieście Changsa.
- Wczoraj, przed drugim półfinałem wolałam grać z Klaudią, bo miałam z nią korzystniejszy bilans. Przegrałam, ale jestem zadowolona. Z taką formą mogę spokojnie jechać do Paryża - zauważyła Kiszczyńska.
Dla Polek był to najbardziej udany turniej tej rangi w piętnastoletniej historii ich rozgrywania w naszym kraju. Po raz pierwszy faza półfinałów była w komplecie obsadzona przez nasze zawodniczki. Przypomnijmy, że pierwszy taki turniej w 1989 roku w Katowicach wygrała słynna Anke Huber.
Na tym nie koniec tenisowych emocji na kortach Arki. Od wczoraj trwają eliminacje do imprezy identycznej rangi mężczyzn Poland F1.