Siatkarki Gedanii wygrały turniej towarzyski w Częstochowie. W finale podopieczne Witold Jagły pokonały piąty zespół ekstraklasy ukraińskiej, Galiczankę Tarnopol 3:2. Na niespełna miesiąc przed inauguracją rozgrywek serii A I ligi gdańszczankom ubył jeden rywal. Z powodu kłopotów finansowych wycofała się Nike Węgrów, która w krajowej elicie spędziła cztery sezony. Przypomnijmy, że to w tym klubie po opuszczeniu Gdańska chciały kontynuować karierę Anna Zberowska i Anna Olczyk.
Pod Jasną Górę gedanistki jechały z zamiarem rewanżu na Danterze Poznań, z którym sromotnie przegrały w dwóch sparingach przed tygodniem.
- Miało być osiem zespołów, stawiło się sześć. Danter wymówił się kłopotami zdrowotnymi, a SMS Sosnowiec wybrała inny turniej. Aby było więcej grania, zafundowano nam dziwny system. Najpierw grano w grupach każdy z każdym, a później wymieniano drugie zespoły i znów każdy z każdym do dwóch wygranych setów. Następnie zwycięzcy grup grali w finale, a mecz miał już ligowe reguły - mówi trener
Witold Jagła.Gdańszczanki w pierwszej eliminacji pokonały II-ligowe Częstochowiankę 2:0 i AZS Opole 2:1. W drugiej turze znów były lepsze od Częstochowianki 2:1, a tegorocznego spadkowicza z serii A, Politechnikę Częstochowa ograły 2:0. W meczu finałowym grały z Ukrainkami.
- Poszliśmy na całość. Zagraliśmy tie-breaka. Wypróbowałem wszystkie zawodniczki. W porównaniu z ostatnimi meczami dokonałem jednej, ale zasadniczej korekty w składzie. Na środek bloku wróciła Dominika Kuczyńska, a po przekątnej z rozgrywającą grała Karolina Wiśniewska, którą zmieniała 14-letnia Berenika Tomsia - mówi gdański szkoleniowiec.
Wyjściowy skład Gedanii w Częstochowie stanowiły: Kuczyńska, Wiśniewska,
Agnieszka Drzewiczuk, Alicja Szajek,
Aleksandra Kruk, Izabela Bełcik oraz Anna Kuchczyńska jako libero. Na zmiany wchodziły: Tomsia, Anna Białobrzeska i
Justyna Ordak.
- Historia zaczyna się powtarzać. Gdy debiutowałem w ekstraklasie, wycofał się Andrychów. Teraz Nike... Zgodnie z regulaminem w ekstraklasie powinno zagrać dziewięć zespołów. Takie rozwiązanie bardzo by nam odpowiadało. Nikt nie spadłby automatycznie a najsłabsza drużyna trafiłaby do baraży z wicemistrzem serii B. Jednak wygranie tej rywalizacji wcale nię bedzie proste. Silne składy zmontowały bowiem Wisła Kraków i Muszynianka - mówi Witold Jagła.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
