- 1 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (155 opinii)
- 2 Lechia dokonała rzadkiej sztuki w XXI wieku (31 opinii)
- 3 Hokeiści dalej od utrzymania w elicie (20 opinii)
- 4 Wszyscy siatkarze pożegnani. Został trener (10 opinii)
- 5 Najważniejsze zawody karate w Trójmieście (16 opinii)
- 6 11-letnia ninja podbija świat (8 opinii)
Gimnazjalne czwartki lekkoatletyczne
30 kwietnia 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
Okres majowych świąt i związana z nimi prośba wychowaców o przesunięcie terminu rozgrywania zawodów spowodowały, że druga edycja wiosennej części Gimnazjalnych Czwartków Lekkoatletycznych odbędzie się nie w pierwszomajowy czwartek, lecz dziś (11.00), oczywiście na stadionie przy ulicy Traugutta. Działaczom KL Lechia Gdańsk w organizacji imprezy pomagają Referat Edukacji Urzędu Miasta oraz Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Patronat imedialny sprawuje "Głos Wybrzeża".
W porównaniu z ubiegłotygodniową inauguracją, w regulaminie "czwartków" nastąpiła istotna zmiana. Zawodnicy i zawodniczki, którzy rocznikowo będą starsi aniżeli wskazywałaby na to reprezentowana przez nich klasa, a nawet szkoła, będą mogli zademonstrować swoje umiejętności jedynie poza oficjalnym protokołem. - Pojawiło się zbyt wielu "spadochroniarzy" (uczniowie, którzy nie otrzymali promocji do następnej klasy - przyp. aut.). Młodsi zawodnicy przystępowali do takiej rywalizacji z niezbyt korzystnej pozycji - wyjaśnia Stanisław Lange, organizator zawodów.
Jednak nie tylko o punkty walczą uczestnicy zawodów. Filip Kaczamarczyk i Dawid Lulis z Gimnazjum 33 w Osowej znów przystąpią do walki o zwycięstwo w konkursie kulomiotów. O udowodnienie wyższości nad rywalem, a jednocześnie przyjacielem, walczą już od ponad roku. Dobrze zbudowany Kaczmarczyk (rekord życiowy 10,6 m) narzeka, że wciąż nie może powrócić do formy sprzed roku. - Przy swej wadze mógłby więcej machać - ocenia Filip Dawida. - To duży talent. Jak doszlifuje technikę rzutu, będzie to u niego wyglądało zupełnie przyzwoicie - mówi Dawid o Filipie.
W okolicach skoczni w dal raczej nie powinien się poruszać Mateusz Mazur. Zawodnik G 29, startujący w chodzie (2 km), właśnie to miejsce upatrzył sobie podczas pierwszych zawodów jako najlepsze do rozgrzewki przed startem w swej konkurencji. Kręcenie biodrami nie spodobało się sędziwemu pracownikowi, który wyrównywał piasek po kolejnych próbach skoczków. - Nie wiem, o co temu panu chodziło. Przechodziłem obok, a dziadek w krzyk i zaczął machać mi przed nosem grabiami. Chciał mnie nawet nimi uderzyć. Oddałbym mu, ale gość miał okulary - rzucił krewki uczeń II a, który na co dzień trenuje rugby w Ogniwie Sopot.
W porównaniu z ubiegłotygodniową inauguracją, w regulaminie "czwartków" nastąpiła istotna zmiana. Zawodnicy i zawodniczki, którzy rocznikowo będą starsi aniżeli wskazywałaby na to reprezentowana przez nich klasa, a nawet szkoła, będą mogli zademonstrować swoje umiejętności jedynie poza oficjalnym protokołem. - Pojawiło się zbyt wielu "spadochroniarzy" (uczniowie, którzy nie otrzymali promocji do następnej klasy - przyp. aut.). Młodsi zawodnicy przystępowali do takiej rywalizacji z niezbyt korzystnej pozycji - wyjaśnia Stanisław Lange, organizator zawodów.
Jednak nie tylko o punkty walczą uczestnicy zawodów. Filip Kaczamarczyk i Dawid Lulis z Gimnazjum 33 w Osowej znów przystąpią do walki o zwycięstwo w konkursie kulomiotów. O udowodnienie wyższości nad rywalem, a jednocześnie przyjacielem, walczą już od ponad roku. Dobrze zbudowany Kaczmarczyk (rekord życiowy 10,6 m) narzeka, że wciąż nie może powrócić do formy sprzed roku. - Przy swej wadze mógłby więcej machać - ocenia Filip Dawida. - To duży talent. Jak doszlifuje technikę rzutu, będzie to u niego wyglądało zupełnie przyzwoicie - mówi Dawid o Filipie.
W okolicach skoczni w dal raczej nie powinien się poruszać Mateusz Mazur. Zawodnik G 29, startujący w chodzie (2 km), właśnie to miejsce upatrzył sobie podczas pierwszych zawodów jako najlepsze do rozgrzewki przed startem w swej konkurencji. Kręcenie biodrami nie spodobało się sędziwemu pracownikowi, który wyrównywał piasek po kolejnych próbach skoczków. - Nie wiem, o co temu panu chodziło. Przechodziłem obok, a dziadek w krzyk i zaczął machać mi przed nosem grabiami. Chciał mnie nawet nimi uderzyć. Oddałbym mu, ale gość miał okulary - rzucił krewki uczeń II a, który na co dzień trenuje rugby w Ogniwie Sopot.
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2003-05-21 21:07
***
znam ja jest o klase wyzej ode mnie moge jej o tobie powiedziec kto wie moze... sie odezwie a co jet takie wazne;D
- 0 0
-
2003-05-20 21:02
ktO ją znA
jeżeli ktoś zna Nadziej Hebde to niech sie do mnie zgłosi to jest bardzo ważne:D:D:D
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.