• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Grekom się nie spieszy

Jacek Główczyński
28 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Bartoszem Walaskiem

Bartosz Walasek miał być jedynym piłkarzem ręcznym z Polski w greckiej ekstraklasie. Gdańszczanin od razu w AC Panellinios Ateny spotkał rodaka, w dodatku dobrego znajomego - Wojciecha Bąblewskiego. Kilka lat wcześniej wspólnie grali jeden sezon w Wybrzeżu. Pierwszą część sezonu polsko-grecka drużyna ukończyła na trzecim miejscu, notując tylko dwie przegrane.

- Mentalność Greków nie przypadła mi do gustu. Po blisko półrocznym pobycie mogę powiedzieć, że nic w tym względzie nie zmieniło się na lepsze. Grekom nigdy się nie śpieszy. To specyficzny naród. Chyba tym bardziej odczuwam tęsknotę za
rodziną, która została w Gdańsku
- przyznaje 28-letni "Walas".

- Jak wiedzie ci się na polu sportowym?
- Na prawym skrzydle, czyli mojej ulubionej pozycji, gra reprezentant Grecji, który jest tam pupilkiem. Zostałem przekwalifikowany, właściwie to łatam dziury. Stawiają mnie tam, gdzie jest to potrzebne. W obronie gram na jedynce, a w ataku pozycyjnym częściej ustawiany jestem w drugiej linii niż w pierwszej.
- Czy w greckiej ekstraklasie gra się w piłke ręczną lepiej niż w polskiej?
- Trudno jednoznacznie porównać te ligi. Mecze nie cieszą się popularnością widzów. Na trybunach jest około 200 osób. Ale z każdej kolejki po dwa spotkania są tramsmitowane przez telewizję. Zazwyczaj nie brakuje emocji. Z wyjątkiem dwóch najsłabszych zespołów, w 12-drużynowej lidze każdy jest w stanie wygrać z każdym.
- Gracie w olimpijskich obiektach?
- Choć w Atenach w I lidze jest siedem drużyn, to żadna nie gra w hali, gdzie były igrzyska, a atmosferze meczów daleko do derbowych spotkań z czasów rywalizacji Spójni z Wybrzeżem. Co więcej, z tych największych obiektów olimpijskich wykorzystywany jest tylko stadion, na którym grają piłkarze AEK. Pozostałe stoją puste.
- Czy w ogóle widać, że latem Ateny organizowały igrzyska?
- Wszyscy o tym zapominają. Jeszcze tylko w sklepach można natknąć się na olimpijskie pamiątki, gdzieś został jakiś emblemat igrzysk. Sami Grecy mówią, że największą pozostałością po tym sportowym wydarzeniu jest... czystość. Miasto zostało starannie wysprzątane. Bardzo dużo w tym względzie zostało zrobione.
- Czyli zapewne Grecy nie zapamiętali także polskich medalistów olimpijskich?
- Medalistów nie, ale bardzo dobrze znają tutaj naszych piłkarzy.
- Nawiązałeś z nimi jakieś kontakty?
- Nie próbowałem szukać. Ale nazwiska Olisadebe, a przede wszystkim Warzycha otwierają w Atenach niemal wszystkie drzwi. Niedaleko mojego mieszkania pewien Grek prowadzi restaurację. Chlubi się nie tylko tym, że urodził się w Polsce, ale podaje się również za przyjaciela Pawła Janasa.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane