- 1 Lechia z GKS o awans (40 opinii) LIVE!
- 2 Podbeskidzie Bielsko-Biała - ARKA Gdynia 0:0 (30 opinii) LIVE!
- 3 Czubak o Arce: Wygrywać i świętować (50 opinii)
- 4 Festiwal trójek Trefla w play-off (7 opinii) LIVE!
- 5 Wybrzeże liczy na mocny start z Polonią (86 opinii) LIVE!
- 6 Ogniwo walczy o finał, Lechia pomoże? (2 opinie)
Wojtkowiak wygrała zawody, Gruchała była najlepsza w całym cyklu, który skladał się z trzech imprez. Co ciekawe, przed rokiem było niemal dokładnie odwrotnie. Poznanianka przegrała w finale Bursztynowy Floret na rzecz Magdaleny Mroczkiewicz, ale ćwierćfinałowy sukces w pojedynku z Gruchałą dał jej triumf w Sietom Tour.
- Chciałam obronić trofeum. Długo zastanawiałam się, czy odpuścić jedne z wcześniejszych zawodów. Ostatecznie uznałam, że zdrowie jest najważniejsze. Teraz miałam największe kłopoty, aby przekonać głowę do walki, skoro nie mogłam zająć pierwszego miejsca w cyklu. Ciężko było się zmobilizować na Gdańsk także z tego powodu, że turniej wypadł w trakcie kadrowego zgrupowania. Na planszy nogi bolały, ale chyba jednak bardziej niż utraty sił obawiałam się o właściwą mobilizację do walki - przyznaje Wojtkowiak.
Gruchała, podobnie jak przed rokiem poprzestała na ćwierćfinale. Jako że wcześniej dwukrotnie wygrywała zawody w tym cyklu, w generalnej klasyfikacji drugą zawodniczkę wyprzedziła o 32 punkty. Można powiedzieć, że aż, bo za wygranie turnieju otrzymuje się ich 60.
- Wszystko w moich startach i treningach podporządkowane jest Atenom, gdzie chciałabym zdobyć medal, najlepiej złoty. Dzisiaj nie mogłam ukryć zmęczenia. Wykorzystała to Chinka, z którą przegrałam w dogrywce - mówiła Sylwia.
Od razu po turnieju Tadeusz Pagiński zabrał 14 kadrowiczek tam, skąd je przywiózł do Gdańska. Do środy trenować będą w Cetniewie. Stamtąd gdańszczanki wyruszą na Klubowy Puchar Europy oraz - już z innymi kadrowiczkami - wezmą udział w indywidualnych zawodach Pucharu Świata w Budapeszcie.
- Aby pojechać na mistrzostwa świata i Europy, muszę zrobić trochę punktów. W Budapeszcie do szczęścia potrzeba mi awansu do "16". Czy na Węgrzech chciałabym walczyć z Chinkami? Lepiej nie. Co prawda przez ostatnie dwa lata częściej niż zwykle jeździły na turnieje i była szansa na lepsze poznanie, ale jeśli mogę, to wolę je omijać - dodaje Wojtkowiak.
Opinie (26)
-
2004-05-25 17:55
będziemy z Sylwią odpoczywać na Kaszubach... :))
- 0 0
-
2004-05-27 14:58
A my bedziemy odpoczywac w Szarlocie ;)
- 0 0
-
2004-05-28 10:28
albo jeszcze w Cetniewie:P
- 0 0
-
2004-05-28 11:41
Ale w Cetniewie- Cetniewie czy w Cetniewie- Auschwitz?
- 0 0
-
2004-05-28 13:24
Christoph
Na pewno nie Cetniewo- Ibiza :PP
- 0 0
-
2004-05-30 13:24
hm
Wydaje mi sie ze w Cetniewie-Auschwitz bo na kadrowy sie nie zalapie:P:P:P
- 0 0
-
2004-05-30 20:50
Cetniewo- Majorka byloby fajne. Ciepla pogoda, plaza, ladne dziewczyny przechadzajace sie w bikini, a my z ttrenerami popijamy soebie piwko (bezalkoholowe oczywiscie).
Marzenia. Tak to nawet za 100 lat nie bedzie.- 0 0
-
2004-05-30 21:38
Chris
dobrze ze nie masz zludzen,jak co to na plaze to tylko biegac i wtedy bedziesz mogl sobie ogladac panie w bikini:P:P:
- 0 0
-
2004-06-01 15:54
A mnie nic tak nie kreci jak bieganie do Rozewia. To moje ulubione zajecie.
- 0 0
-
2004-06-04 11:54
Auschwitz?
Auschwitz? Taaaa... to nieco mniej wygodne niz Cetniewio-Melanż, po drugiej stronie ulicy. Nałoić, to się mozna w domu. Czasem chciałabym tez potrenować i dlatego wolałabym klubowy. Wiem napewno, że swojego dziecka na kadrowy bym nie wysłała.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.