Przed rokiem piłkarzom ręcznym DGT Wybrzeża Gdańsk do awansu do finałowej szóstki ekstraklasy zabrakło m.in. punktów straconych przed własną publicznością z Olimpią Piekary. W tym sezonie, jeśli historia się powtórzy, podopieczni Daniela Waszkiewicza zapewne najbardziej będą psioczyć na inną śląską siódemkę. W sobotę przy ul. Zawodników przegrali z MOSiR Powen Zabrze 19:22 (7:10).
WYBRZEŻE: Głębocki, Świrkula, Czoska - Janusiewicz 1, Moszczyński 8, Walasek, A. Siódmiak, Chyżyński 1, M. Siódmiak 3, Kuchczyński 3, Wita 2, Markuszewski 1.
MOSiR: Kowal - Lasoń 4, Rosiński 9, Szolc 2, Wojtynek 2, Mogielnicki 1, Piątek, Bykowski 2, Kędra 2.
Sędziowali: Tupaj i Cieśliński (obaj Elbląg).
Leszek Biernacki, znany gdański szkoleniowiec piłki ręcznej, w sobotnie popołudnie wypełniał koleżeńską przysługę dla
Wojciecha Nowińskiego. Trener młodzieżowych mistrzów Europy poprosił o recenzję gry
Tomasza Rosińskiego i
Remigiusza Lasonia. Gdyby gospodarze wiedzieli, że na tych zawodników należy zwrócić uwagę, to może nie doszłoby do niespodzianki. Obaj zabrzanie pojawiali się na parkiecie, gdy ich drużyna była w posiadaniu piłki. To do nich należało wykończenie akcji. 18-letni Rosiński, któremu nie przeszkadzały ochraniacze na lewym nadgarstku oraz na kostce prawej nogi, wpisał się na listę strzelców aż dziewięć razy (!), a o dwa lata starszy i siedem centymetrów wyższy (195) jego kolega zaskoczył miejscową defensywę czterokrotnie. To on otworzył listę strzelców. Wprawdzie szybko wyrównał Marcin Siódmiak, ale na kolejny remis czekaliśmy aż do 26 min. Co więcej, okazało się, że ten rezultat, do którego doprowadził Damian Moszczyński, przy udziale Michała Świrkuli, który popisał się kilkoma udanymi paradami, był ostatnim stanem równowagi.
- Brakuje nam zespołowości i determinacji. Nie można wygrać zawodów, gdy u siebie rzuca się poniżej 20 bramek - przyznał
Daniel Waszkiewicz.W 31 min MOSiR prowadził 11:7, a trzy z czterech z rzędu bramek dla beniaminka ekstraklasy zdobył Rosiński. W 42 min, po jego rzucie było 16:11, a pięć minut później Dariusz Mogielnicki trafił na 18:13.
Gdańszczan podniosły jeszcze na duchu rzuty karne. Moszczyński z siedmiu metrów trafił trzy razy z rzędu i w 54 min było tylko 17:19. Na więcej nie pozwolił... Rosiński. Końcowy wynik byłby jeszcze wyższy, ale Mogielnicki nie wykorzystał karnego.
- Są to wyrównane zespoły, grające zbliżony szczypiorniak. Wybrzeże to obrona i kontry. Dzisiaj nie pozwoliliśmy rywalom na to drugie, a w defensywie zagraliśmy lepiej - ocenia
Marek Kąpa, trener MOSiR.
Trenera Waszkiewicza zapytaliśmy, gdzie podział się gdański charakter, bo w sobotę miejscowi nie uczynili nic, aby wyrwać się z montonii i senności rozgrywania akcji zaproponowanej przez przyjezdnych.
- Staram się coś zmieniać, stąd na przykład próba z Patrykiem Kuchczyńskim na rozegraniu. Jednak gdzieś w podświadomości zawodników gromadzi się to wszystko, co dzieje się w klubie. Gdy trzeba dać z siebie wszystko, włącza się ten hamulec - mówi smutny Waszkiewicz.