Polscy piłkarze ręczni pokonali Białoruś 35:27 (16:14) w ostatnim sprawdzianie przed finałami mistrzostw Europy. Gdańska publiczność podziękowała wicemistrzom świata owacją na stojąco. Bogdan Wenta miał po tym spotkaniu ogłosić "16" na wyjazd do Norwegii, ale jeszcze się waha. Być może zabierze 17 zawodników i dopiero tuż przed turniejem, albo nawet w jego... trakcie wykrystalizuje ostatecznie skład.POLSKA: Weiner, Szmal - Tłuczyński 1, K.Lijewski 5, Kuchczyński, Jachlewski 2, Tkaczyk 7, Bielecki 5, Siódmiak, B. Jurecki 6, Jaszka 3, M. Jurecki 1, Jurasik 1, M. Lijewski 4, Orzłowski, Kuptel.
W przerwie meczu przeprowadzono licytację koszulki
Damiana Wleklaka z autografami wszystkim kadrowiczów. Za trykot z numerem 11 Łączpol Gdynia zapłacił 3 tysiące złotych! Pieniądze te wspomogą leczenie małych pacjentów w Klinice Hematologii Akademii Medycznej w Gdańsku.
Popularny "Zdechły" jednak tego dnia nie pojawił się na parkiecie. Dzień wcześniej, w Elblągu nabawił się bowiem kontuzji barku. M.in. z tego powodu selekcjoner nie ogłosił dziś kadry na mistrzostwa Europy. Grało za to sześciu innych byłych szczypiornistów gdańskich klubów, a czterech z nich (
Adam Weiner, Marcin Lijewski, Patryk Kuchczyński, Mateusz Jachlewski) mecz rozpoczęło w wyjściowej siódemce. Wszyscy oni mogą być pewni do wyjazdu do Norwegii.
Wyścig z czasem zdaje się wygrywać także
Artur Siódmiak. Kołowy, mimo miesięcznej przerwy spowodowanej kontuzją, nadal cieszy się zaufaniem selekcjonera. Jest to o tyle ważne, że na tej pozycji na zgrupowaniu była największa konkurencja. O dwa lub trzy miejsca konkurowała, a właściwie nadal konkuruje czterech zawodników.
Podobnie jak w piątek w Elblagu, także i w Gdańsku selekcjoner sprawdził 16 zawodników. Znów poza grą pozostali
Daniel Żółtak i
Paweł Piwko, co jednoznacznie dowodzi, że oni byli na zgrupowaniu tylko jako alternatywa na wypadek kontuzji "żelaznych" kadrowiczów. Ponadto wolne miał wspomniany Wleklak oraz
Mariusz Jurkiewicz. Ten ostatni raczej też nie pojedzie do Norwegii. Po raz pierwszy przeciwko Białorusi szanse otrzymali zaś
Paweł Orzłowski i
Rafał Kuptel. Obaj byli wykorzystywani do gry defensywnej i jak się wydaje między nimi toczy się walka o ostatni paszport na mistrzostwa.
Mecz rozpoczął się dla biało-czerwonych źle. Rywale, choć... zabłądzili w Trójmieście i do hali dotarli dopiero pół godziny przed grą, prowadzili 3:0 i 5:2. Szczypiornistą, który poderwał gospodarzy był
Krzysztof Lijewski. Leworęczny rozgrywający trafił m.in. na 5:5 i na pierwsze prowadzenie dla Polaków 10:9. W ciągu 12 minut punktował aż pięć razy!
Ostatni remis mieliśmy przy rezultacie 10:10 w 21. minucie. Potem choć nadal skuteczny (8 bramek) był
Siarhei Harbok, który gra w jednym klubie m.in. z Polakami, nasi kontrolowali przebieg wydarzeń. W drugiej połowie kapitalnie w bramce spisywał się
Sławomir Szmal, który obronił aż trzy karne, a z przodu rzucał i dyrygował kolegami
Grzegorz Tkaczyk. Białorusini kompletnie pogubili się w ostatnich sześciu minutach. Od wyniku 30:37 do siatki trafiały już tylko piłki po rzutach biało-czerwonych. W ostatniej minucie publiczność oklaskiwała wicemistrzów świata na stojąco.
-
Po takim przyjęciu przez publiczność wychodzi na to, że za rzadko gramy w kraju. Gdy wreszcie trybuny są za nami, to za... bardzo chcemy. Roli gospodarza też trzeba się nauczyć. Stąd w obu meczach słabiej zaczynaliśmy. Cieszę się, że dzisiaj to zmiennicy jako pierwsi podjęli walkę. Dopiero po przerwie najsilniejsza potencjalnie grupa w kadrze wzięła się do grania, a Grzesio zaczął rządzić. Niedziela będzie bez treningu, a od poniedziałku wszystko jest podporządkowane inauguracyjnemu meczowi mistrzostw Europy z Chorwacją - ocenił trener Wenta.
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
