Artur Rozalski, Jarosław Godek i Rafał Smoliński awansowali na czwórce bez sternika do olimpijskiego finału w wioślarstwie. Gdańszczanie, którzy w Atenach startują wspólnie z Mariuszem Daniszewskim, zapewnili sobie co najmniej szóste miejsce. Sztuka ta nie udała się na ósemce ich koledze klubowemu, Dariuszowi Nowakowi. Ta osada walczyć będzie o miejsca 7-9. Dzisiaj finał szturmować będą trzy następne polskie osady, w tym Adam Korol na szlaku czwórki podwójnej.
Podopieczni
Witold Srogi byli typowani na finał A, ale przed startem nie mogli być niczego pewni. Przed decydującą rozgrywką trafili dobrze. W drugim biegu aż roiło się od tuzów. Z walki o medale odpadli m.in. Niemcy, do niedawna mistrzowie świata. W polskim półfinale poza zasiegiem wydawali się być Brytjczycy. Nie wygraliśmy też nigdy ze Słoweńcami, nie ścigaliśmy się z Nowozelandczykami. Z aspiracji do awansu nie rezygnowali także Rosjanie i Chorwaci, ale biało-czerwoni mieli ich już na rozkładzie.
- Muszą popłynąć na 120 procent możliwości. Nie mogą zostać na starcie - wyrokował
Kajetan Broniewski, brązowy medalista z Barcelony na jedynce.
Polacy do półmetka płynęli poza pierwszą trójką, która wchodziła do finału. Biało-czerwona flaga pojawiła się przy trójce w klasyfikacji na 1500. metrze. Wówczas mieli blisko dwie sekundy przewagi na Słoweńcami, a przegrywali wyraźnie z Brytyjczykami i Nowozelandczykami.
Na finiszu ostro ruszyli Słoweńcy. Gdy niemal dochodzili biało-czerwonych, ci przyśpieszyli do tego stopnia, że o mały włos nie wskoczyli na drugie miejsce. Polakom zmierzono czas 5:53.26. Słoweńcy byli o dwie sekundy wolniejsi. Wygrali Brytyjczycy przed Nowozelandczykami.
W finale popłyną także najlepsze osady z drugiego biegu: Kanadyjczycy, Australijczycy i Włosi.
- Cieszy nie tyle wynik, co przede wszystkim styl. To daje nadzieję, że nie jest to ostatnie słowo naszej osady - ocenił na telewizyjnym stanowisku komentatorskim
Ryszard Stadniuk, prezes PZTW i szef polskiej misji olimpijskiej.
Na torze Skinas o finał walczyła także ósemka. Musiała wyprzedzić dwie osady, by świętowac awans. Szybko odjechali Kanadyjczycy. Polacy starali się trzymać Niemców. Na półmetku tracili już trzy sekundy. Potem przyspieszyli, zbliżyli się do nich na pół łódki. Na finiszu nie tylko Kanadyjczycy i Niemcy, ale także Brytjczycy wyprzedzili biało-czerwonych.
- To byłby cud, gdyby z tego półfinału Polacy awansowali. Swoje szanse przegrali w przedbiegu, przegrywając z Francuzami. Dzięki temu ci trafili do drugiego półfinału i z niego przebili się do najlepszej szóstki. Mogliśmy być na ich miejscu - przyznał
Bogdan Gryczuk, szef wyszkolenia PZTW.
Dzisiaj o finał walczyć będzie m.in. czwórka podwójna z gdańszczaninem
Adamem Korolem oraz mistrzowie olimpijscy sprzed czterech lat,
Robert Sycz i Tomasz Kucharski.Fachowym okiem
Dr Tomasz Tomiak, pracownik naukowy AWFiS Gdańsk, brązowy medalista olimpijski 1992 z Barcelony, wicemistrz świata 1993 z Roudnic i brązowy medalista mistrzostw świata 1991 z Wiednia na czwórce bez sternika:
- Łza się w oku kręci, gdy patrzę na igrzyska. Cieszę się, że w mojej konkurencji gdańszczanie awansowali do grona najlepszych. Od dawna twierdziłem, że stać ich na wiele, ale brakowało, doświadczenia, obycia w wielkim imprezach, cwaniactwa... W ostatnim czasie doszło do zmiany szlakowego w tej osadzie. Tę rolę przejął Artur Rozalski. Jednak trener Witold Sroga jest w o tyle komfortowej sytuacji, że ma czterech zawodników na równym, wysokim poziomie. O tym, który ma nadawać ton osadzie, decyduje trochę lepsza dyspozycja w zawodach.
Po skończeniu wyścigu Polacy padli, kosztował ich wiele sił. Ale niewielka strata do Anglików, którzy są tutaj zdecydowanymi faworytami rodzi nadzieje na finał. Oby tylko, tak jak to miało miejsce w poprzednich startach, nasi zawodnicy nie zadowolili się samym awansem do finału A. Trzeba wierzyć, że półfinał przekonał ich, że mogą jak równi z równymi walczyć z najlepszymi.
