DGT Wybrzeże Gdańsk najwyraźniej hołduje zasadzie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Dlatego postanowiono, jeśli nie sprezentować, to w dużej mierze ułatwić piłkarzom ręcznym CSKA Moskwa rewanż za przegrane przed rokiem. Rosjanie skwapliwie skorzystali z okazji. Zaprosili mistrzów Polski na oba mecze do siebie, by złoić im skórę 25:15 (12:8) i 29:20 (16:8). To oni grać będą w Lidze Mistrzów, a nam na otarcie łez pozostanie Puchar EHF. Pierwszego rywala w tej rywalizacji mamy poznać w najbliższy wtorek.
CSKA - DGT Wybrzeże 25:15 i 29:20.Skład Wybrzeża: Suchowicz, Czoska - Żynda 0 i 4, Walasek 1 i 1, A. Siódmiak 1 i 2, Moszczyński 4 i 2, Chyżyński 0 i 1, M. Siódmiak 1 i 0, Janusiewicz 1 i 2, Wita 4 i 3, Waszkiewicz 3 i 5, Kuchczyński, Sikora.
W wygranych przed rokiem z CSKA 28:23 i 26:16 udział miało zaledwie sześciu zawodników, którzy udali się do Moskwy. Byłby i siódmy,
Marcin Pilch, ale najwyraźniej uznano, że lepiej niech się kapitan zespołu do końca wyleczy przed meczami ligowymi niż tuła po świecie. Każdy mający jako takie pojęcie o szczypiorniaku wiedział, że nawet w przypadku klasycznego dwumeczu szanse mistrza Polski na wygraną są niewielkie. A gdy zrezygnowano z gospodarskiego przywileju, spadły one niemal do zera. Tym razem nad względami sportowymi górę wzięła ekonomia. Idąc na uład z CSKA gdańszczanie zaoszczędzili około 25 tysięcy złotych. Inna sprawa, że moskwianie do tego interesu raczej nie dołożą. Oni wszak też nie muszą fatygować się do Gdańska, a ponadto wiedzą, że za każdy wygrany mecz w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów (jest ich sześć) na ich konto EHF przeleje po 13,5 tysiąca euro!
Przed meczem gdańszczanie zapewniali, że będą walczyć. Po pojedynkach nawet
Daniel Waszkiewicz przyznał, że
"zespół chyba nie wierzył, że może nawiązać z rywalem skuteczną walkę." Nasza drużyna nie spełniła też innych pokładanych w niej nadziei.
"Przyjechaliśmy po naukę, ale także, aby pokazać grę na dobrym poziomie. Trudno o niej mówić, skoro przegrywa się tak wyraźnie" - dodawał szkoleniowiec.
Żalu ambitnego gdańskiego trenera nie koił nawet fakt, że w Wybrzeżu najskuteczniejszym zawodnikiem dwumeczu był jego syn Michał. Mówił bowiem:
"CSKA niczym nas nie zakoczył. Grał tak samo jak przed rokiem, czyli solidnie. Rywale byli od nas tylko wyraźnie silniejsi fizycznie". jag.